Rok 2012 był jednym z najcięższych okresów w historii japońskich
koncernów produkujących elektronikę użytkową. Ucierpieli głównie najwięksi
gracze – Sony, Sharp i Panasonic. Był to jednak tylko odcinek równi pochyłej,
po której od kilku lat stacza się japoński przemysł elektroniczny. W siłę rosną
tymczasem regionalni konkurenci z Korei Południowej, ChRL i Tajwanu. Mocna jest
także pozycja firm amerykańskich. Trudna sytuacja finansowa stawia więc przed
szefami największych japońskich przedsiębiorstw elektronicznych konieczność
przeanalizowania i przekształcenia dotychczasowych strategii biznesowych. Pewne
zapowiedzi zmian w japońskim sektorze high-tech już widać. Czy okażą się one
jednak wystarczające by na powrót zapewnić Japonii pozycję światowego lidera w
branży elektronicznej? Jakie perspektywy stoją przed japońską branżą
elektroniki użytkowej i jakie znaczenie dla Polski i innych państw Europy
Środkowej mają przetasowania na światowym rynku elektroniki użytkowej?
Obecna sytuacja. Japońskie firmy wciąż są dobrze rozpoznawane na
świecie i według analityków rynku elektronicznego nadal tworzą produkty
najwyższej jakości. Problem jednak w tym, że od początku minionej dekady popyt
na ich urządzenia maleje co przekłada się na spadającą wartość giełdową
koncernów.
Source: www.earningpalace.com |
W najgorszej kondycji znajdują się obecnie japońskie
firmy, które postawiły na produkcję telewizorów. W ciągu kilku ostatnich lat,
ten typowo japoński rynek zdominowały firmy z Korei Południowej – Samsung i LG.
Tymczasem sztandarowy japoński producent telewizorów - Sharp stracił w ubiegłym
roku fiskalnym 5,4 mld dolarów (545 mld jenów) netto i był to najgorszy wynik w
stuletniej historii firmy. Szukając oszczędności koncern sprzedał część
powierzchni biurowych w Tokio i zwolnił 5,4 tys. pracowników zatrudnionych w
fabrykach na całym świecie. Po raz pierwszy, Sharp zwolnił również część pracowników z japońskich
oddziałów. Pod młotek poszły udziały firmy, które zakupili: amerykański
Qualcomm, koreański Samsung i Foxconn należący do tajwańskiego biznesmana
Terry’ego Gou. Firma wycofuje się obecnie z produkcji pod własną marką na rzecz
wytwarzania wyświetlaczy do produktów, które w swych fabrykach składa Foxconn.
Panasonic stracił jeszcze więcej
bo 7,4 mld dolarów, przy czym w przypadku tej firmy mówić można o niewielkiej
redukcji strat w stosunku do roku poprzedniego (9,7 mld dolarów), co jest
efektem programu restrukturyzacyjnego wprowadzonego rok temu przez nowego
prezesa Kazuhiro Tsugę. W jego ramach firma zwolniła na całym świecie 37 tys.
pracowników. Podobnie jak Sharp,
Panasonic tracił głównie na nierentownych fabrykach telewizorów. Coraz bardziej
realne staję się więc wycofanie się firmy z produkcji ekranów plazmowych, na
które popyt szybko maleje (ich sprzedaż w ubiegłym roku zmalała o około 50 % w
porównaniu do tylko 3 % spadku sprzedaży telewizorów LCD). Panasonic planuje w
tym roku wejść także na rynek smartfonów w Indiach.
Sony odnotował w ubiegłym roku
pierwszy od czterech lat, niewielki zysk (685 mln dolarów). Przypisuje się to
programowi naprawczemu rozpoczętemu w ubiegłym roku przez nowego prezesa – Kazuo
Hirai. Firma skupia się jak na razie na cięciu kosztów. Jej dochody za ubiegły
rok pochodzą więc głównie ze sprzedaży działu chemicznego firmy - Sony Chemical
& Information Device Corporation państwowemu Japońskiemu Banku Rozwoju za 730
mln dolarów, masowym zwolnieniom (10 tys. pracowników) i pozbyciu się części
budynków biurowych, w tym m.in. nowojorskiej siedziby Sony, którą koncern
sprzedał za 1,1 mld dolarów. Firma przez lata narzucająca w elektronice nowe
trendy paradoksalnie zarabia dziś najwięcej na usługach finansowych czy to poprzez
Sony Bank czy firmę ubezpieczeniową Aegon-Sony. Korporację ratuje również Sony Entertainment
Inc. produkujący muzykę, filmy i programy telewizyjne. Duże nadzieje,
kierownictwo firmy pokłada obecnie w nowej konsoli do gier wideo PlayStation 4,
która ma wejść do sprzedaży pod koniec obecnego roku. W marcu Sony
zapowiedziało też chęć rywalizacji z firmami chińskimi o trzecią pozycję na
światowym rynku smartfonów. Obecnie firma znajduje się na czwartym miejscu z
4,5 % udziałem, tuż za chińskim Huawei Technology (4,9 %) i niewiele przed ZTE
(4,3 %) także pochodzącym z Chin.
Co poszło nie tak? Za
bezpośrednie przyczyny ostatnich słabych wyników tych firm uznaje się globalny
kryzys finansowy z 2009 roku i idący z nim w parze wzrost wartości jena, który
mocno zmniejszył popyt na japońskie produkty. Rynkiem wewnętrznym zachwiało natomiast
w 2011 roku największe trzęsienie ziemi w historii Japonii. Do tego dochodzi
jeszcze zwiększone w ostatnim czasie zainteresowanie konsumentów smartfonami i
tabletami, które osłabia globalne zapotrzebowanie na telewizory.
Według wielu analityków, japońskich
gigantów elektroniki generalnie pokonała jednak rewolucja cyfrowa. Imperia te
powstawały bowiem bazując na produkcji złożonych urządzeń typu: telewizory
kineskopowe, radia, odtwarzacze kaset magnetofonowych, lodówki czy pralki.
Zawierały one co prawda elektronikę, jednak w znacznej mierze opierały się na
podzespołach mechanicznych jak np. przełomowy odtwarzacz kaset magnetofonowych Sony
Walkman. Ociężałym kolosom trudno było przystosować się do nowej rzeczywistości,
w której z dnia na dzień z coraz większym tempem elektronika wypierała ich doskonalone przez
lata urządzenia analogowe. Problemów takich nie mieli natomiast wchodzący
dopiero na rynek producenci z Chin czy Korei Południowej. Pogląd ten podziela
Hiroaki Nakanishi szef japońskiego konglomeratu Hitachi, który w 2010 roku
wycofał się z produkcji elektroniki użytkowej i powrócił do korzeni firmy czyli
przemysłu ciężkiego. Hitachi skupia się dzisiaj głównie na produkcji
wyposażenia dla elektrowni - turbin gazowych i parowych, a także szybkich pociągów i maszyn budowlanych
na rynek państw rozwijających się. -Technologia
cyfrowa zmieniła wszystko. Dla branży telewizyjnej oznacza to, że do
wyświetlania szerokiego obrazu o wysokiej jakości potrzebny jest tylko jeden
chip. Każdy może dzisiaj produkować telewizory - mówi Nakanishi. Ponadto w erze
urządzeń cyfrowych ważną rolę odgrywa sterujące nimi oprogramowanie, czyli
dziedzina, w której japońskie firmy mocno kuleją w porównaniu np. do Microsoftu
czy firm z amerykańskiej Doliny Krzemowej.
Amerykanie lepiej radzą sobie także w Internecie, gdzie rozwijają
obecnie usługę cloud computingu wchodząc z nią m.in. rynki azjatyckie.
Japończycy natomiast wciąż
stawiają na legendarną solidność swoich produktów podczas gdy w świecie, w
którym elektroniczne gadżety zmienia się co 2-3 lata, bardziej niż trwałość
liczą się coraz to nowsze aplikacje i udogodnienia. Konsumenci świadomi
szybkiego obecnie „starzenia się” elektroniki często wolą wydać mniej na
produkt gorszej jakości skoro wiedzą, że za jakiś czas i tak będą musieli kupić
nowy. Sposób na to znalazł amerykański
Apple, który poprzez sprawne kampanie marketingowe otacza swoje produkty aurą
pożądania, tłumacząc wysoką cenę innowacyjnością. - Nie sprzedajemy samych przedmiotów,
sprzedajemy emocje – mawiał twórca potęgi Apple - Steve Jobs. Strategia
tworzenia zapotrzebowania na produkt, „o którym jeszcze nie wiemy, że go
chcemy” skutkuje, o czym może świadczyć
np. fakt, że na rynku funkcjonują telefon Iphone i odtwarzacz multimedialny Ipod.
Mimo, że ten pierwszy może z powodzeniem wykonywać funkcje drugiego, wciąż
istnieje popyt na oba produkty.
W sferze marketingu Amerykanie pozostawiają
zatem Japończyków daleko w tyle. Z błędami marketingowymi wiążą się także uchybienia
Japończyków w dopasowaniu produktu do potrzeb klienta. Dla Japońskich firm
rynek wewnętrzny był przez lata trampoliną na rynki zagraniczne. Dlatego też
ich produkty kierowane były raczej do zamożniejszych klientów z pominięciem
potrzeb tych o skromniejszych dochodach. Teraz więc, to Koreańczycy i Chińczycy
prowadzą ekspansję w krajach rozwijających się. Koreański LG opracował na przykład technologię pozwalającą
na zmniejszenie wymiarów kineskopu i wciąż sprzedaje tradycyjne telewizory w Brazylii,
Indiach czy Chinach, gdzie znajduje się na nie zapotrzebowanie z powodu ceny niżej
o 70 % od telewizorów LCD.
Jako powód stagnacji na japońskim
rynku elektroniki podaje się również błędy polityki finansowej państwa podczas
„straconej dekady” lat dziewięćdziesiątych. Rząd chcąc utrzymać wtedy miejsca pracy
pompował miliardy jenów w często niedochodowe przedsięwzięcia. Branża
elektroniczna, dająca 665 tysięcy miejsc pracy i generująca 10 % produkcji
przemysłowej kraju, popadała więc w rozleniwienie redukując wydatki na badania
i rozwój, będąc pewna, że w razie kłopotów może liczyć na rządową pomoc.
Co nadal działa? Pomimo chwiejnej sytuacji wśród gigantów
japońskiej elektroniki i zaliczania przez nich kolejnych porażek, są branże, w których
Japończycy nadal wiodą prym. Są oni
niekwestionowanymi liderami w produkcji aparatów i gadżetów
fotograficznych oraz kamer. Canon, Nikon, Olympus i Sony nadal dominują w tej
kwestii nad resztą globu.
Mimo stałej przewagi firmy te
odnotowały pewne straty, jednakże w porę zareagowały na pojawiające się
niekorzystne dla nich trendy i zmiany. Przykładowo firmy Olympus i Canon
podjęły decyzję o wycofaniu się z produkcji tanich cyfrowych aparatów
kompaktowych, ponieważ przegrywały one walkę z popularnymi dzisiaj smartfonami -
przede wszystkim ze względu na porównywalną jakość wykonywanych zdjęć i brak
możliwości przesyłania zdjęć bezpośrednio z aparatu. Firmy postanowiły skupić
się na bardziej zaawansowanym sprzęcie fotograficznym z wymienną optyką.
Olympus jest również wiodącym producentem urządzeń wykorzystywanych w medycynie
oraz nauce, a na dodatek teraz pracuje nad dosyć ciekawą propozycją stworzenia
okularów z wbudowanym aparatem cyfrowym i wyświetlaczem. Olympus już w zeszłym
roku wyprodukował okulary, będące zdalnym wizjerem i aparatem fotograficznym,
posiadającym łącze Bluetooth ze smartfonem. Nie wiadomo jednak jeszcze, jak
będzie wyglądał dokładnie nowy produkt, ale już teraz mówi się o podobieństwach
do projektu Google Glass, w którym jednym z priorytetów jest właśnie możliwość
robienia zdjęć.
Dominację Japończyków na rynku
produktów fotograficznych potwierdzają liczne nagrody przyznane japońskim
firmom na tegorocznej gali TIPA (Technical Image Press Association). Spośród 40
nagród zdecydowana większość powędrowała do japońskich producentów - w
szczególności Canona i Nikona. Japończycy w konkursie pokonali firmy z innych
krajów - m.in. Samsunga.
Kolejne firmy elektroniczne,
odnoszące sukces na rynku światowym, to Clarion, Pioneer, czy Alpine, zajmujące
się produkcją sprzętu stereo do samochodów. Pioneer jeszcze kilka lat temu
produkował telewizory, ale zrezygnował z tego biznesu ze względu na wzrastającą
na tym polu rywalizację na rynku światowym i odnotowane z tego tytułu straty w
handlu.
Panasonic kierunkuje swoją
działalność także na branżę energetyczną, gdzie obecnie dobrze sobie radzi w
produkcji akumulatorów i paneli słonecznych. Firma może na tą chwilę pochwalić
się stworzeniem najbardziej wydajnej baterii słonecznej na świecie, wykonanej
niskim kosztem. Jeśli chodzi o telewizory, firma postanowiła podjąć konkretne
działania i w tym roku nastawia się na produkcję telewizorów LED.
Japonia prowadzi ścisłe kontakty
handlowe z Chinami, Europą oraz Stanami Zjednoczonymi. Przy gospodarce
nastawionej na eksport, jej dobrobyt w dużej mierze zależy od popytu na japońskie
towary właśnie w tych krajach.
Japonia, z której wywodzą się
takie koncerny jak Mazda, Toyota, Suzuki, Nissan, Honda, Subaru, Mitsubishi,
jest liderem wśród producentów samochodów. Jednakże w ostatnich latach
tamtejsza branża motoryzacyjna musiała borykać się z wieloma problemami.
Doznała dotkliwych strat wywołanych przez klęski żywiołowe - powodzie, tsunami,
trzęsienia ziemi, które przyczyniły się do zniszczenia kilku fabryk w regionie -
przykładowo fabryki Toyoty w Tajlandii, a tsunami, które uderzyło w Japonię dwa
lata temu zmusiło wielu producentów do wstrzymania produkcji z powodu braku
dostępu do energii elektrycznej, nie mówiąc już o awarii w elektrowni atomowej Fukushima, po której znacznie wzrosły koszty
energii.
W branży motoryzacyjnej wykształtowała
się zaostrzona konkurencja pomiędzy General Motors i Toyotą. W roku 2008 Toyota
odebrała GM tytuł światowego lidera w dziedzinie produkcji samochodów, jednak w
następnym roku utraciła go z powodu strat wywołanych przez katastrofy naturalne.
Oprócz tego koncern napotkał się z problemami na amerykańskim rynku.
Administracja Baracka Obamy oskarżyła Toyotę o wyprodukowanie wadliwej linii
produktów, w której rzekomo zacinały się pedały hamulców. Amerykanie wezwali
koncern do przetestowania sprawności 6 mln samochodów, włączonych do sprzedaży
w Stanach. Po dwóch latach badań nad tą usterką i usilnym zaprzeczaniu
producentów, iż nie była to wina elektroniki, stwierdzono, iż żadnej wady się
nie dopatrzono, a liczne wypadki drogowe Amerykanów były spowodowane jedynie
brakiem roztropności kierowców. Toyota wkradła się w łaski kupców ze Stanów
Zjednoczonych (i nie tylko) ponownie w zeszłym roku, ofertą nowych samochodów wzbogaconych
w zaawansowane technologie elektroniczne. Swój sukces zawdzięcza także menedżerom
z zagranicy, a jej starania zostały nagrodzone ponownym zdobyciem miana
największego producenta samochodów na świecie.
Japońska technologia pała
miłością do nowoczesnych, wielofunkcyjnych robotów. Wielkie japońskie koncerny
samochodowe próbują zatem swoich sił
także na polu robotyki. Przykładowo Toyota w roku 2007 z dumą
wprowadziła na rynek robota grającego na skrzypcach oraz wożącego starszych i
chorych ludzi, omijając przy tym przeszkody i nierówności terenu. Co ciekawe,
produkcja robotów w Japonii ma być lekarstwem na niedobór siły roboczej. Jak
dotąd najbardziej wyrafinowany robot wyszedł z warsztatu Hondy. Potrafiącego
biegać robota Asimo już od kilku lat można wypożyczać - był wykorzystywany np. do
obsługi przyjęć dyplomatycznych. Słynny już Asimo ma zostać wzbogacony o nowe
właściwości - Honda pracuje nad stworzeniem systemu umożliwiającego kierowanie
robotem za pomocą myśli.
Japońskie firmy elektroniczne w Europie. Zacięta rywalizacja na rynku elektroniki
odbiła się echem także na japońskich inwestycjach ulokowanych na terenie
Europy, w tym w Polsce i innych państwach Grupy Wyszehradzkiej. Według raportu
Japońskiej Organizacji Handlu Zagranicznego (Japan External Trade Organization
- JETRO) z 2012 roku, nasz kraj zajmuje wysoką, czwartą pozycję wśród
najbardziej atrakcyjnych dla Japończyków rynków inwestycyjnych w Europie.
Stagnacja finansowa Unii Europejskiej doprowadziła jednak do wysunięcia się na
prowadzenie w tej klasyfikacji państw spoza UE – Rosji i Turcji. Raport JETRO wskazuje również, że na ponad 80
% działających w naszym regionie japońskich firm negatywnie wpłynął europejski
kryzys zadłużeniowy. 58,5 % obecnych w
Europie Środkowej i Wschodniej japońskich koncernów oczekuje spadku dochodów w
bieżącym roku. Zmalał także odsetek Japończyków gotowych rozszerzyć tutaj swoją
działalność – wynosił on w 2012 roku 47,3 % (50,9 % w 2011 roku). Jako główne
problemy funkcjonowania na rynkach Europejskich, japońscy przedsiębiorcy
podawali – wahania kursów walut i niższe ceny konkurencyjnych produktów – 37,5
%; warunki polityczne i społeczne w Europie – 35,9 % i wejście na rynek nowych
konkurentów – 29.1 %. Największego zagrożenia w Europie Japończycy upatrują w firmach
chińskich – 58,3 %; koreańskich – 45,7 % i europejskich – 21,3 %.
Podobnie jak i wszędzie na
świecie, w Europie wzrost konkurencji najbardziej dał się odczuć japońskim
zakładom produkującym telewizory. Szukając oszczędności redukują one
zatrudnienie lub przenoszą produkcję do regionów o niższych kosztach pracy.
Fabryka Sharpa w tzw. Crystal Parku - części Pomorskiej Specjalnej Strefy
Ekonomicznej zlokalizowanej w Ostaszewie koło Torunia, wystąpiła do Ministra
Gospodarki i uzyskała zgodę na wygaszenie pozwolenia na działalność w PSSE,
które dostała w 2006 roku. Spowodowane jest to brakiem możliwości spełnienia
deklaracji dotyczącej zatrudnienia w fabryce 3 tys. pracowników do końca 2013
roku. W 2011 roku w Ostaszewskim Sharpie pracowało jeszcze 2.1 tys. ludzi. Na
początku bieżącego roku zatrudnionych było już tylko 1070 pracowników. W marcu
firmę opuściło dodatkowe 211 pracowników z produkcji i administracji.
Wygaszenie pozwolenia na działalność w PSSE oznacza dla firmy koniec ulg
podatkowych i pomocy z budżetu państwa, spekuluje się więc, że fabryka zostanie
sprzedana lub zamknięta. Kierownictwo Sharp Poland oświadczyło jednak, że nie
ma zamiaru opuszczać Ostaszewa i liczy na poprawę koniunktury.
Całkowicie produkcję zatrzymał
natomiast inny japoński producent telewizorów z fabryką w Ostaszewie – Orion
Electric Poland. Firma pod koniec ubiegłego roku zwolniła 177 pracowników,
czyli większość załogi. Od stycznia 2013 roku w Orionie pozostało 20 osób –
zarząd i pracownicy niezbędni do utrzymania nieczynnego zakładu. Wstrzymanie
produkcji kierownictwo firmy tłumaczy złą sytuacją na rynku i silną
konkurencją producentów z Korei. Słaba
kondycja producentów telewizorów pociągnęła za sobą zakończenie produkcji w
dostarczającym dla nich komponentów zakładzie japońskiej firmy Sumika. Podobnie
jak w przypadku Oriona, w zlokalizowanej również w Crystal Parku Sumice pracuje obecnie zaledwie kilka osób
sprawujących nadzór nad zamkniętym zakładem. W 2011 roku Sumitomo Electric, do
którego należy Sumika zamknął również zakład produkujący przewody elektryczne w
Lesznie przenosząc produkcję do Rumunii. W październiku ubiegłego roku 30 z
liczącej 87 osób załogi zwolnił z zakładu w Nowej Soli inny japoński producent
telewizorów – Funai.
Podobne posunięcia japońskich
przedsiębiorstw elektronicznych można zauważyć w innych państwach regionu. W
2010 roku Sony sprzedało tajwańskiemu Foxconnowi fabrykę telewizorów Bravia w
słowackiej Nitrze. Firma zamknęła wtedy także fabrykę odtwarzaczy Blu-ray w
Godollo na Węgrzech, w której pracowało 540 osób. Produkcja została
przeniesiona do Malezji. Wraz ze sprzedażą fabryki w Barcelonie hiszpańskim
firmom Ficosa International i Comsa Emte, Sony zakończyło produkcję w Europie.
Według Deloitte liderami branży
elektronicznej w Europie Środkowej jeśli chodzi o poziom produkcji są obecnie
koreański Samsung i tajwański Foxconn. Zajmowały one odpowiednio szóste i
jedenaste miejsce w rankingu największych zagranicznych korporacji operujących
w regionie w 2011 roku. Samsung posiada fabryki na Węgrzech, Słowacji i w
Polsce (dawna fabryka Amici we Wronkach). Foxconn także działa na Węgrzech i
Słowacji a oprócz tego w Czechach gdzie jest drugim największym eksporterem.
Pocieszeniem dla Japończyków może być fakt, że również i te firmy w ostatnim
okresie odnotowały spadek sprzedaży i musiały zredukować zatrudnienie w Europie.
Perspektywy. Japońska technologia przez wiele lat utrzymywała się
na wysokim poziomie i pomimo turbulencji, jakich doświadcza w wyniku znaczącej
konkurencji ze strony innych państw, będzie starała się wprowadzać różne
innowacje, aby na powrót zdominować przemysł elektroniczny. Na tą chwilę swoją
jakością nadal bronią się sprzęty fotograficzne, czy stereo przeznaczone dla
samochodów. Japoński profesjonalizm i precyzja przyczyniają się do sukcesów w
branży motoryzacyjnej, a ciekawość świata i chęć ułatwienia sobie codziennych
czynności prowadzi do kreowania coraz to bardziej wyrafinowanych robotów.
Japoński przemysł elektroniczny
nadal posiada liczne atuty, które mogą się przyczynić do przywrócenia mu
pozycji światowego lidera. Japonia zaraz po Stanach Zjednoczonych i Chinach
wydaje najwięcej środków na badania i rozwój. W 2011 roku było to 160 mld
dolarów co stanowi 3,67 % japońskiego produktu krajowego brutto. Także pod
względem ilości rejestrowanych patentów Japonia ustępuje jedynie największym
gospodarkom. Według Światowej Organizacji Własności Intelektualnej w 2011 roku
Japończycy uzyskali 342.610 patentów co plasuje ich zaraz za Amerykanami
(503.582) i Chińczykami (526.412 patentów). Tak długo jak w Europie i Stanach
Zjednoczonych utrzymywać będzie się recesja gospodarcza Japonia może liczyć
także na większe zainteresowanie zagranicznych inwestorów. Szukając bezpiecznej
przystani dla swoich pieniędzy mogą oni np. poprzez wykup papierów dłużnych,
dostarczyć firmom japońskim kapitału potrzebnego do rozwoju.
Szansą dla japońskich firm z
branży elektronicznej może być także
rezygnacja z niedochodowych inwestycji i koncentracja na nowo powstających
branżach. Wraz z rozwojem Internetu powstają nowe nienasycone jeszcze rynki
usług takich jak np. cloud computing czy cloud gaming. Sony w ubiegłym roku
odkupił od Amerykanów właśnie taką platformę do grania w gry wideo w chmurze. Powodzenie tego posunięcia zachęci
być może inne firmy do zaangażowania w tego typu usługi. Przyszłościowe wydają
się także rynki opieki zdrowotnej i energetyki niekonwencjonalnej, na których
japońskie firmy także mają już pewne dokonania. Starzejące się społeczeństwa na
całym świecie coraz bardziej będą potrzebować ułatwiających im życie urządzeń
medycznych. Odchodzącej od energetyki węglowej Europie potrzebne będą natomiast
nowe rozwiązania w dziedzinie pozyskiwania energii. Pierwsze kroki ku
zaangażowaniu japońskich firm w tym sektorze na naszym kontynencie zostały już
poczynione. 16 czerwca premier Japonii Shinzo Abe weźmie udział w spotkaniu
szefów państw Grupy Wyszehradzkiej, na którym promował będzie japoński przemysł
atomowy. Japonia już posiada duże szanse na wygranie zamówienia na budowę
elektrowni jądrowej w Czechach – w pierwszej rundzie konkursowej najwyższe
oceny uzyskała oferta złożona właśnie przez japońską Toshibę.
Wnioski:
- Największe japońskie firmy z branży elektroniki użytkowej takie jak Sharp, Panasonic i Sony, przespały okres zmian na rynku i wzrostu zagranicznych konkurentów.
- Za główne przyczyny ich słabej sytuacji finansowej można uznać: mniejszą innowacyjność w ostatnich latach spowodowaną sukcesywnym cięciem wydatków na badania i rozwój a także błędy marketingowe w tym niedopasowanie produktów do potrzeb klienta. Odbiła się na nich także ogólna stagnacja japońskiej gospodarki i błędy polityki finansowej kolejnych rządów.
- Przykładem postępowania dla japońskich gigantów elektroniki mogą być mniejsze rodzime firmy, które odnoszą sukcesy dzięki koncentracji na węższej kategorii dochodowych produktów, w których wytwarzaniu mają realną przewagę nad konkurentami z zagranicy.
- Szansą dla japońskich firm jest także otwarcie się na rynki państw rozwijających się, jednak i tam czeka je ostra rywalizacja głównie z firmami koreańskimi i chińskimi.
- Japonia posiada bogate zaplecze naukowe i wysoko wykwalifikowanych pracowników, którzy w połączeniu z systemem zarządzania nastawionym na promocję innowacyjności i stanowczych posunięć biznesowych mogli by pobudzić dynamikę japońskiego sektora elektroniki użytkowej.
- Na horyzoncie pojawiają się także nowe dziedziny produktów i usług, w których Japoński przemysł elektroniczny mógłby odnieść sukces dzięki rozwojowi posiadanego już doświadczenia.
----------------------
Opracowali:
Patrycja Bandurowicz, Krzysztof Cyrulski, Paulina Dobrosz, Sebastian
Dobrowolski, Maciej Frątczak, Martyna Jeżewska, Karolina Piekart, Marta
Sobieraj (III rok, studia pierwszego stopnia).
Obecnie największa firmą hi-tech jest koreański Samsung Electronics, którego dochód w ubiegłym roku wyniósł więcej dwóch gigantów japońskich z tej branży Panasonic i Fujitsu. Najbardziej dochodowe przedsiębiorstwa hi-tech pochodzą z ameryki. Jeśli japońskie przedsiębiorstwa nie będą dyktowały trendów trudno jest prognozować jakiekolwiek polepszenie tej sytuacji, co wynika z teorii luki technologicznej. Japończycy przegrywają w rywalizacji o klientów na rynku smartfonów, tabletów, telewizorów, notebooków i HIFI. Dopóty Japonia nie postara się o pozycję kraju innowatora na światowym rynku, trudno będzie pokusić się o lepsze prognozy. Nawet jeśli aktywna polityka pobudzania gospodarki i obniżania wartości yena będzie przynosiła zamierzone skutki.
OdpowiedzUsuńAby generować zyski, japońskie firmy musiałyby zwiększyć produkcję, a od tego wydają się zdecydowanie odchodzić. Może ten trend jest starannie przemyślany przez ekonomistów, demografów, socjologów, polityków i innych "szpeców". Do tej pory japońska innowacyjność i produkcja, możliwe że była wymuszona przez konkurencję, przez co koszty mogły być dużo większe (podobną przyczynę ma kryzys w tajwańskiej firmie HTC, która chcąc dzielnie konkurować na rynku smartfonów, notuje ostatnio słabe wyniki finansowe, a nawet przewidywano jej upadek). Choć to tylko hipoteza, to jako argument przychodzą mi na myśl praktyki koncernów elektroniki użytkowej, które produkują na rodzimy rynek zupełnie inne produkty niż na rynek międzynarodowy. Produkcja jeszcze bardziej zaawansowanych technologicznie oraz lepszych jakościowo produktów, pozwoli wypełnić, zapewne dostrzeżoną przez Japończyków, niszę rynkową, która w jakiś sposób zapewni wystarczające zyski firmom. Być może są to jakieś plany restrukturyzacyjne i reorganizacyjne (coś w stylu "downsizingu"), którego efekty będą widoczne w dalszej przyszłości. Jednak biorąc pod uwagę to rozumowanie, kto wie czy Japonia nie straci na tym niekoniecznie ekonomicznie, a przynajmniej wizerunkowo. Kreować trendy i styl życia będą inne firmy z innych państw, a stracą na rozpoznawalności te japońskie. Abstrakcyjna wizja, ale nie niemożliwa, warta głębszej analizy.
OdpowiedzUsuńGdy ogląda się prezentacje japońskich firm na różnych targach elektroniki jak np. tu: http://www.youtube.com/watch?v=oHeGc_mvqfE, to widać, że generalnie nowych pomysłów i innowacji im chyba nie brakuje. Myślę, że głównym problem jest sprzedawanie tych pomysłów na rynkach innych niż własny. Japończycy mogliby co prawda robić tańsze produkty dla szerszego grona użytkowników, ale to odbiło by się prawdopodobnie na budowanej przez lata renomie ich firm. Przede wszystkim więc, by odzyskać pozycję, japońskie firmy musiałby stworzyć najpierw zapotrzebowanie na swój produkt. Sprawić by wszyscy o nim mówili - tak jak Apple. Na tym polu też jednak stoją przed nimi przeszkody - Amerykanie mają lepszy softpower. Ich filmy i seriale na przykład, docierają na cały świat, a w co drugim bohaterowie używają Iphone'a czy Ipada. Kiedy już stworzy się tą 'aurę pożądania' można liczyć zyski.Za ceną produktów Apple'a stoi marketing. Tylko 3% ich wartości wraca do zakładów produkujących je w Chinach. 50% płynie do USA. Stoi więc przed Japończykami całkiem spory dylemat-czy podjąć walkę czy też może zająć się czymś innym?
UsuńJapończycy, a konkretnie Sony już spróbowało wytworzyć "aurę pożądania" w filmie o przygodach agenta 007 i z tego co można przeczytać tutaj: http://www.bloomberg.com/news/2012-12-19/james-bond-can-t-fix-sony-as-japan-electronics-scrape-lows-tech.html chyba się nie udało. Poza tym artykuł dostarcza także innych analiz, które poruszacie także w swojej notatce. Co do tego, czy Japonia chce podjąć walkę, to myślę z innymi gigantami, że przede wszystkim chce zatrzymać dalsze spadki, ale w dalszej perspektywie dąży do zajęcia się czymś innym.
UsuńObserwując rynek elektroniki oraz rynek samochodowy możemy dostrzec pewne trendy. Jeszcze kilkanaście lat temu nikt nie pomyślałby, że produkty z Korei czy Tajwanu będą wypierać znamienite japońskie marki. Azjatyckie produkty spoza Japonii utożsamiane były raczej z niską jakością. Dzisiaj nikt nie wstydzi się dzwonić z telefonu Samsunga, czy surfować po Internecie korzystając z komputera firmy Asus. Podobnie było przecież z japońskimi samochodami. Kiedyś nie cieszyły się dobrym uznaniem, podczas gdy obecnie, kojarzone są z wysoką jakością i luksusem. Może ta branża lubi zmiany i czas świetności japońskich marek po prostu się skończył. Wyjątkiem wydają się być dziedziny, w których doświadczenie odgrywa kluczową rolę, a dojście do odpowiedniego poziomu wyspecjalizowania wymaga lat. Tak może być przypadku optyki, a więc chodzi tutaj głownie o rynek aparatów fotograficznych z wymiennymi obiektywami. Reasumując, czas pokaże czy branża elektroniczna lubi zmiany, a japońskie koncerny przegrają walkę z wyrastającymi na nowe potęgi konkurentami z Korei czy Chin.
OdpowiedzUsuńWydatki finansowe na potrzeby promocji marki Samsung, kreacji wizerunku firmy, znacznie przewyższają budżet japońskich koncernów, Można to zauważyć odwiedzając sklepy elektro, w których roi się od 'doradców' Samsunga (przechodzą profesjonalne szkolenia z zakresu technik sprzedaży, obsługi danego sprzętu, jego parametrów itp), a ponadto wysp IT, standów, ulotek, które utrwalają w Klientach przekonanie o atrakcyjności danego towaru i wyrabiają tzw. świadomość marki-wszechobecnej i bezkonkurencyjnej. Kolejną cechą firmy jest dynamiczne wprowadzanie nowych technologii. Po uzyskaniu patentu produkcja niemal natychmiast rusza i to być może zgubiło Japończyków, którzy są bardziej rozważni i stawiają na jakość wyrobu. Jednak sami Klienci często podkreślają, że marka Samsung skupia się na ilości i coraz częściej zdarzają się wadliwe serie, więc kto wie jak długo utrzyma jeszcze pozycję lidera.
OdpowiedzUsuńDominacja Japońskich marek Canon i Nikon na pewno nie ulegnie zmianie, bo nadal cieszą się one ogromnym pożądaniem, zarówno wśród laików, podążających za trendem 'lustrzanki', jak i profesjonalistów, którzy podkreślają niezmiennie wysoką jakość oferowanych produktów, mnogość funkcji i możliwości.
Japonia posiada ogromny potencjał technologiczny, zaplecze naukowe, wykwalifikowaną kadrę i chęć powrotu na szczyt, więc w dłuższej perspektywie może osiągnąć wyznaczone cele i być może robotyka będzie dziedziną, w której japońskie firmy będą przodować.
Ciekaw jestem jak to wszystko się dalej rozwinie, Sharp powoli ,,upada", w latach 90` było to nie do pomyślenia zwłaszcza, że wtedy miała złoty okres, była najlepiej rozwijająca się firmą. Na przykład dziś Sharp powoli wycofuje się z branży telewizorów gdzie w latach 90` był w czołówce, jeśli nie 1 w sprzedaży TV. Ciekawie zapowiada się walka o rynek TV. Były plazmy, teraz są LCD. Jeśli chodzi o same plazmy to trochę szkoda, że firmy przestają inwestować w badania nad nowszymi lepszymi generacjami, bo jakościowo są porównywalne do LCD, a cenowo biją na głowe LEDy. W przypadku plazm można powiedzieć, że każda technologia się kiedyś kończy i nie zawsze jest to związane z jakością -> technologia CRT vs LCD czy Betamax, który przegrał z gorszym VHS. Co do koreańczyków trzeba zauważyć, że w porównaniu do japończyków są dużo agresywniejszymi graczami na rynku technologii i przez to w przyszłości będziemy mówić o luksusie w kwestii produktów koreańskich, a nie japońskich.
OdpowiedzUsuńByć może szansą dla Japonii jest polityka gospodarcza premiera Abe nazywana "Abenomiką", która ma wzmocnić konkurencyjność japońskich firm m.in. w sektorze technologicznym. Moim zdaniem inny ciekawy projekt to TPP - Partnerstwo Transpacyficzne, w negocjacjach do którego Japonia mimo niechęci sektora rolniczego przystąpiła w ostatnim czasie. Rozwój handlu i dostęp do rynku Ameryki Południowej może wzmocnić pozycję japońskich firm technologicznych.
OdpowiedzUsuńGrupa birmańska
Samsung przebił swoją popularnością Japonię, która do tej pory dla wielu ludzi była synonimem słowa ''technologia''. Tajwan czy Chiny, wprawdzie z mniej kontrowersyjnymi pomysłami niż ich sąsiad, ale zaczęły doganiać swojego rywala. Niespodziewanie w wyścigu o prymat w świecie hi-tech stanęły państwa kojarzone do tej pory z ofertami biur podróży - Indonezja i Malezja. Ta ostatnia kusi zagranicznych inwestorów, a oni umieszczają tam swój kapitał. Ulepszają technologię amerykańską i planują podbój kosmosu. W niedługim czasie dowiemy się, czy Malezja stanie się godnym przeciwnikiem dla pozostałych ''tygrysów'', czy ślad po niej zaginie.
OdpowiedzUsuńJapońskie firmy zatrzymały się niepotrzebnie na produkcji towarów, na które popyt już spada. Przykładem są tutaj telewizory plazmowe. Na pewno, aby osiągać większe sukcesy i odzyskać swoją dawną pozycję Japonia musi wprowadzać innowacje, przeprowadzać badania w poszukiwania nowości.
OdpowiedzUsuńTrzeba także zaznaczyć, że na sytuację gospodarczą niewątpliwie wpływa konflikt o wyspy Senkaku/Diaoyu- japońskie firmy, choćby Canon, wiele straciły na zmniejszeniu się popytu na ich produkty w Chinach, które są jednym z największych jej partnerów gospodarczych.
127- milionowa Japonia to wciąż wielki potentat technologiczny mieszkając w Japonii nie można nie zauważyć wszechobecnej technologii. Takiej jak Telewizja na ulicy czy wszechobecnego systemu gps w autach dającego znać o rozłożeniu ruchu samochodowego i korkach np. w Tokio. Popularny staje się również cyfrowy portfel w telefonach "Osaifu Keitai". Obecnie Japończycy pracują nad udoskonaleniem systemu wczesnego ostrzegania przed trzęsieniami ziemi czy tsunami aby uniknąć sytuacji z 1995 r. gdzie wiekszość osób zginęła od pożarów.
OdpowiedzUsuńPolsce brakuje jakieś kilka dekad do takiego postępu.
Japońskie koncerny takie jak na przykład Toshiba szczególną uwagę powinny zwrócić na rynek energetyczny, między innymi w Europie. Czemu? W momencie zatwierdzenia budowy elektrowni atomowej (chociażby w Czechach), będzie to wieloletni kontrakt, który bynajmniej nie skończy się wraz z zakończeniem budowy. Rzesze specjalistów, techników będzie musiało zostać wyszkolone przez japońskich inżynierów itd. Warto również zwrócić uwagę na fakt, że jedna taka europejska inwestycja może pociągnąć za sobą kolejne, a na celowniku może być np Polska, która swojego czasu zastanawiała się nad budową elektrowni atomowej. Z racji, że jest "droga zabawka" z całą pewnością takie ruchy firm japońskich przyniosłyby im gwarantowane zyski.
OdpowiedzUsuńJaponia już niejednokrotnie udowadniała, że jest liderem jeśli chodzi o innowacyjność. To, że od kilku, kilkunastu lat nie odnotowuje wyraźnego zwiększenia zysku w dziedzinie hi-tech, nie oznacza, że Japonia poddała się w wyścigu o prym na tym rynku. To prawda - w Japonii wszechobecna jest wysoko zaawansowana technologia, w dodatku Japończycy są mistrzami w wymyślaniu i sprzedawaniu urządzeń, bez których każda inna nacja spokojnie mogłaby sobie poradzić, ponadto Japonia ma blisko 130 mln mieszkańców - to połączenie oznacza, że rynek zbytu japońskie firmy hi -tech znajdą zawsze. A jeśli "obudzą się" dosyć szybko i wprowadzą innowacje w dziedzinie oprogramowania i technologii cyfrowych znowu mogą być liderami na rynku zaawansowanych technologii.
OdpowiedzUsuńNie jest to tajemnicą, że trzeba iść z duchem czasu. Japończycy musieli w końcu w pewnym sensie otrzymać nauczkę. Muszą oni zmienić nastawienie co do produkcji w niektórych branżach. Nie ma co się według mnie oszukiwać, w dzisiejszych czasach czynnikiem najbardziej decydującym o jeżeli chodzi o zakup produktu jest właśnie cena. Niestety ludzi którzy wolą wydać więcej aby otrzymać trwalszy produkt znajdują się w zdecydowanej mniejszości. Oznacza to nie mniej nie więcej jak czas zmian nieuchronny dla japońskich firm.
OdpowiedzUsuńGenialny wpis...
OdpowiedzUsuń