Translate

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Japońska innowacyjność – quo vadis?



Rok 2012 był jednym z najcięższych okresów w historii japońskich koncernów produkujących elektronikę użytkową. Ucierpieli głównie najwięksi gracze – Sony, Sharp i Panasonic. Był to jednak tylko odcinek równi pochyłej, po której od kilku lat stacza się japoński przemysł elektroniczny. W siłę rosną tymczasem regionalni konkurenci z Korei Południowej, ChRL i Tajwanu. Mocna jest także pozycja firm amerykańskich. Trudna sytuacja finansowa stawia więc przed szefami największych japońskich przedsiębiorstw elektronicznych konieczność przeanalizowania i przekształcenia dotychczasowych strategii biznesowych. Pewne zapowiedzi zmian w japońskim sektorze high-tech już widać. Czy okażą się one jednak wystarczające by na powrót zapewnić Japonii pozycję światowego lidera w branży elektronicznej? Jakie perspektywy stoją przed japońską branżą elektroniki użytkowej i jakie znaczenie dla Polski i innych państw Europy Środkowej mają przetasowania na światowym rynku elektroniki użytkowej?

Obecna sytuacja. Japońskie firmy wciąż są dobrze rozpoznawane na świecie i według analityków rynku elektronicznego nadal tworzą produkty najwyższej jakości. Problem jednak w tym, że od początku minionej dekady popyt na ich urządzenia maleje co przekłada się na spadającą wartość giełdową koncernów.
Source: www.earningpalace.com
 W najgorszej kondycji znajdują się obecnie japońskie firmy, które postawiły na produkcję telewizorów. W ciągu kilku ostatnich lat, ten typowo japoński rynek zdominowały firmy z Korei Południowej – Samsung i LG. Tymczasem sztandarowy japoński producent telewizorów - Sharp stracił w ubiegłym roku fiskalnym 5,4 mld dolarów (545 mld jenów) netto i był to najgorszy wynik w stuletniej historii firmy. Szukając oszczędności koncern sprzedał część powierzchni biurowych w Tokio i zwolnił 5,4 tys. pracowników zatrudnionych w fabrykach na całym świecie. Po raz pierwszy, Sharp  zwolnił również część pracowników z japońskich oddziałów. Pod młotek poszły udziały firmy, które zakupili: amerykański Qualcomm, koreański Samsung i Foxconn należący do tajwańskiego biznesmana Terry’ego Gou. Firma wycofuje się obecnie z produkcji pod własną marką na rzecz wytwarzania wyświetlaczy do produktów, które w swych fabrykach składa Foxconn.
Panasonic stracił jeszcze więcej bo 7,4 mld dolarów, przy czym w przypadku tej firmy mówić można o niewielkiej redukcji strat w stosunku do roku poprzedniego (9,7 mld dolarów), co jest efektem programu restrukturyzacyjnego wprowadzonego rok temu przez nowego prezesa Kazuhiro Tsugę. W jego ramach firma zwolniła na całym świecie 37 tys. pracowników.  Podobnie jak Sharp, Panasonic tracił głównie na nierentownych fabrykach telewizorów. Coraz bardziej realne staję się więc wycofanie się firmy z produkcji ekranów plazmowych, na które popyt szybko maleje (ich sprzedaż w ubiegłym roku zmalała o około 50 % w porównaniu do tylko 3 % spadku sprzedaży telewizorów LCD). Panasonic planuje w tym roku wejść także na rynek smartfonów w Indiach.

Sony odnotował w ubiegłym roku pierwszy od czterech lat, niewielki zysk (685 mln dolarów). Przypisuje się to programowi naprawczemu rozpoczętemu w ubiegłym roku przez nowego prezesa – Kazuo Hirai. Firma skupia się jak na razie na cięciu kosztów. Jej dochody za ubiegły rok pochodzą więc głównie ze sprzedaży działu chemicznego firmy - Sony Chemical & Information Device Corporation państwowemu Japońskiemu Banku Rozwoju za 730 mln dolarów, masowym zwolnieniom (10 tys. pracowników) i pozbyciu się części budynków biurowych, w tym m.in. nowojorskiej siedziby Sony, którą koncern sprzedał za 1,1 mld dolarów. Firma przez lata narzucająca w elektronice nowe trendy paradoksalnie zarabia dziś najwięcej na usługach finansowych czy to poprzez Sony Bank czy firmę ubezpieczeniową Aegon-Sony. Korporację ratuje również Sony Entertainment Inc. produkujący muzykę, filmy i programy telewizyjne. Duże nadzieje, kierownictwo firmy pokłada obecnie w nowej konsoli do gier wideo PlayStation 4, która ma wejść do sprzedaży pod koniec obecnego roku. W marcu Sony zapowiedziało też chęć rywalizacji z firmami chińskimi o trzecią pozycję na światowym rynku smartfonów. Obecnie firma znajduje się na czwartym miejscu z 4,5 % udziałem, tuż za chińskim Huawei Technology (4,9 %) i niewiele przed ZTE (4,3 %) także pochodzącym z Chin. 

Co poszło nie tak?  Za bezpośrednie przyczyny ostatnich słabych wyników tych firm uznaje się globalny kryzys finansowy z 2009 roku i idący z nim w parze wzrost wartości jena, który mocno zmniejszył popyt na japońskie produkty. Rynkiem wewnętrznym zachwiało natomiast w 2011 roku największe trzęsienie ziemi w historii Japonii. Do tego dochodzi jeszcze zwiększone w ostatnim czasie zainteresowanie konsumentów smartfonami i tabletami, które osłabia globalne zapotrzebowanie na telewizory. 

Według wielu analityków, japońskich gigantów elektroniki generalnie pokonała jednak rewolucja cyfrowa. Imperia te powstawały bowiem bazując na produkcji złożonych urządzeń typu: telewizory kineskopowe, radia, odtwarzacze kaset magnetofonowych, lodówki czy pralki. Zawierały one co prawda elektronikę, jednak w znacznej mierze opierały się na podzespołach mechanicznych jak np. przełomowy odtwarzacz kaset magnetofonowych Sony Walkman. Ociężałym kolosom trudno było przystosować się do nowej rzeczywistości, w której z dnia na dzień z coraz większym tempem  elektronika wypierała ich doskonalone przez lata urządzenia analogowe. Problemów takich nie mieli natomiast wchodzący dopiero na rynek producenci z Chin czy Korei Południowej. Pogląd ten podziela Hiroaki Nakanishi szef japońskiego konglomeratu Hitachi, który w 2010 roku wycofał się z produkcji elektroniki użytkowej i powrócił do korzeni firmy czyli przemysłu ciężkiego. Hitachi skupia się dzisiaj głównie na produkcji wyposażenia dla elektrowni - turbin gazowych i parowych,  a także szybkich pociągów i maszyn budowlanych na rynek państw rozwijających się.  -Technologia cyfrowa zmieniła wszystko. Dla branży telewizyjnej oznacza to, że do wyświetlania szerokiego obrazu o wysokiej jakości potrzebny jest tylko jeden chip. Każdy może dzisiaj produkować telewizory - mówi Nakanishi. Ponadto w erze urządzeń cyfrowych ważną rolę odgrywa sterujące nimi oprogramowanie, czyli dziedzina, w której japońskie firmy mocno kuleją w porównaniu np. do Microsoftu czy firm z amerykańskiej Doliny Krzemowej. Amerykanie lepiej radzą sobie także w Internecie, gdzie rozwijają obecnie usługę cloud computingu wchodząc z nią m.in. rynki azjatyckie. 

Japończycy natomiast wciąż stawiają na legendarną solidność swoich produktów podczas gdy w świecie, w którym elektroniczne gadżety zmienia się co 2-3 lata, bardziej niż trwałość liczą się coraz to nowsze aplikacje i udogodnienia. Konsumenci świadomi szybkiego obecnie „starzenia się” elektroniki często wolą wydać mniej na produkt gorszej jakości skoro wiedzą, że za jakiś czas i tak będą musieli kupić nowy.  Sposób na to znalazł amerykański Apple, który poprzez sprawne kampanie marketingowe otacza swoje produkty aurą pożądania, tłumacząc wysoką cenę innowacyjnością.  - Nie sprzedajemy samych przedmiotów, sprzedajemy emocje – mawiał twórca potęgi Apple - Steve Jobs. Strategia tworzenia zapotrzebowania na produkt, „o którym jeszcze nie wiemy, że go chcemy”  skutkuje, o czym może świadczyć np. fakt, że na rynku funkcjonują telefon Iphone i odtwarzacz multimedialny Ipod. Mimo, że ten pierwszy może z powodzeniem wykonywać funkcje drugiego, wciąż istnieje popyt na oba produkty.

W sferze marketingu Amerykanie pozostawiają zatem Japończyków daleko w tyle. Z błędami marketingowymi wiążą się także uchybienia Japończyków w dopasowaniu produktu do potrzeb klienta. Dla Japońskich firm rynek wewnętrzny był przez lata trampoliną na rynki zagraniczne. Dlatego też ich produkty kierowane były raczej do zamożniejszych klientów z pominięciem potrzeb tych o skromniejszych dochodach. Teraz więc, to Koreańczycy i Chińczycy prowadzą ekspansję w krajach rozwijających się. Koreański LG  opracował na przykład technologię pozwalającą na zmniejszenie wymiarów kineskopu i wciąż sprzedaje tradycyjne telewizory w Brazylii, Indiach czy Chinach, gdzie znajduje się na nie zapotrzebowanie z powodu ceny niżej o 70 % od telewizorów LCD.  

Jako powód stagnacji na japońskim rynku elektroniki podaje się również błędy polityki finansowej państwa podczas „straconej dekady” lat dziewięćdziesiątych. Rząd chcąc utrzymać wtedy miejsca pracy pompował miliardy jenów w często niedochodowe przedsięwzięcia. Branża elektroniczna, dająca 665 tysięcy miejsc pracy i generująca 10 % produkcji przemysłowej kraju, popadała więc w rozleniwienie redukując wydatki na badania i rozwój, będąc pewna, że w razie kłopotów może liczyć na rządową pomoc. 

Co nadal działa? Pomimo chwiejnej sytuacji wśród gigantów japońskiej elektroniki i zaliczania przez nich kolejnych porażek, są branże, w których Japończycy nadal wiodą prym. Są oni  niekwestionowanymi liderami w produkcji aparatów i gadżetów fotograficznych oraz kamer. Canon, Nikon, Olympus i Sony nadal dominują w tej kwestii nad resztą globu.

Mimo stałej przewagi firmy te odnotowały pewne straty, jednakże w porę zareagowały na pojawiające się niekorzystne dla nich trendy i zmiany. Przykładowo firmy Olympus i Canon podjęły decyzję o wycofaniu się z produkcji tanich cyfrowych aparatów kompaktowych, ponieważ przegrywały one walkę z popularnymi dzisiaj smartfonami - przede wszystkim ze względu na porównywalną jakość wykonywanych zdjęć i brak możliwości przesyłania zdjęć bezpośrednio z aparatu. Firmy postanowiły skupić się na bardziej zaawansowanym sprzęcie fotograficznym z wymienną optyką. Olympus jest również wiodącym producentem urządzeń wykorzystywanych w medycynie oraz nauce, a na dodatek teraz pracuje nad dosyć ciekawą propozycją stworzenia okularów z wbudowanym aparatem cyfrowym i wyświetlaczem. Olympus już w zeszłym roku wyprodukował okulary, będące zdalnym wizjerem i aparatem fotograficznym, posiadającym łącze Bluetooth ze smartfonem. Nie wiadomo jednak jeszcze, jak będzie wyglądał dokładnie nowy produkt, ale już teraz mówi się o podobieństwach do projektu Google Glass, w którym jednym z priorytetów jest właśnie możliwość robienia zdjęć. 

Dominację Japończyków na rynku produktów fotograficznych potwierdzają liczne nagrody przyznane japońskim firmom na tegorocznej gali TIPA (Technical Image Press Association). Spośród 40 nagród zdecydowana większość powędrowała do japońskich producentów - w szczególności Canona i Nikona. Japończycy w konkursie pokonali firmy z innych krajów - m.in. Samsunga.
Kolejne firmy elektroniczne, odnoszące sukces na rynku światowym, to Clarion, Pioneer, czy Alpine, zajmujące się produkcją sprzętu stereo do samochodów. Pioneer jeszcze kilka lat temu produkował telewizory, ale zrezygnował z tego biznesu ze względu na wzrastającą na tym polu rywalizację na rynku światowym i odnotowane z tego tytułu straty w handlu.

Panasonic kierunkuje swoją działalność także na branżę energetyczną, gdzie obecnie dobrze sobie radzi w produkcji akumulatorów i paneli słonecznych. Firma może na tą chwilę pochwalić się stworzeniem najbardziej wydajnej baterii słonecznej na świecie, wykonanej niskim kosztem. Jeśli chodzi o telewizory, firma postanowiła podjąć konkretne działania i w tym roku nastawia się na produkcję telewizorów LED.
Japonia prowadzi ścisłe kontakty handlowe z Chinami, Europą oraz Stanami Zjednoczonymi. Przy gospodarce nastawionej na eksport, jej dobrobyt w dużej mierze zależy od popytu na japońskie towary właśnie w tych krajach. 

Japonia, z której wywodzą się takie koncerny jak Mazda, Toyota, Suzuki, Nissan, Honda, Subaru, Mitsubishi, jest liderem wśród producentów samochodów. Jednakże w ostatnich latach tamtejsza branża motoryzacyjna musiała borykać się z wieloma problemami. Doznała dotkliwych strat wywołanych przez klęski żywiołowe - powodzie, tsunami, trzęsienia ziemi, które przyczyniły się do zniszczenia kilku fabryk w regionie - przykładowo fabryki Toyoty w Tajlandii, a tsunami, które uderzyło w Japonię dwa lata temu zmusiło wielu producentów do wstrzymania produkcji z powodu braku dostępu do energii elektrycznej, nie mówiąc już o awarii w elektrowni atomowej  Fukushima, po której znacznie wzrosły koszty energii.
W branży motoryzacyjnej wykształtowała się zaostrzona konkurencja pomiędzy General Motors i Toyotą. W roku 2008 Toyota odebrała GM tytuł światowego lidera w dziedzinie produkcji samochodów, jednak w następnym roku utraciła go z powodu strat wywołanych przez katastrofy naturalne. Oprócz tego koncern napotkał się z problemami na amerykańskim rynku. Administracja Baracka Obamy oskarżyła Toyotę o wyprodukowanie wadliwej linii produktów, w której rzekomo zacinały się pedały hamulców. Amerykanie wezwali koncern do przetestowania sprawności 6 mln samochodów, włączonych do sprzedaży w Stanach. Po dwóch latach badań nad tą usterką i usilnym zaprzeczaniu producentów, iż nie była to wina elektroniki, stwierdzono, iż żadnej wady się nie dopatrzono, a liczne wypadki drogowe Amerykanów były spowodowane jedynie brakiem roztropności kierowców. Toyota wkradła się w łaski kupców ze Stanów Zjednoczonych (i nie tylko) ponownie w zeszłym roku, ofertą nowych samochodów wzbogaconych w zaawansowane technologie elektroniczne. Swój sukces zawdzięcza także menedżerom z zagranicy, a jej starania zostały nagrodzone ponownym zdobyciem miana największego producenta samochodów na świecie.

Japońska technologia pała miłością do nowoczesnych, wielofunkcyjnych robotów. Wielkie japońskie koncerny samochodowe próbują zatem swoich sił  także na polu robotyki. Przykładowo Toyota w roku 2007 z dumą wprowadziła na rynek robota grającego na skrzypcach oraz wożącego starszych i chorych ludzi, omijając przy tym przeszkody i nierówności terenu. Co ciekawe, produkcja robotów w Japonii ma być lekarstwem na niedobór siły roboczej. Jak dotąd najbardziej wyrafinowany robot wyszedł z warsztatu Hondy. Potrafiącego biegać robota Asimo już od kilku lat można wypożyczać - był wykorzystywany np. do obsługi przyjęć dyplomatycznych. Słynny już Asimo ma zostać wzbogacony o nowe właściwości - Honda pracuje nad stworzeniem systemu umożliwiającego kierowanie robotem za pomocą myśli.

Japońskie firmy elektroniczne w Europie.  Zacięta rywalizacja na rynku elektroniki odbiła się echem także na japońskich inwestycjach ulokowanych na terenie Europy, w tym w Polsce i innych państwach Grupy Wyszehradzkiej. Według raportu Japońskiej Organizacji Handlu Zagranicznego (Japan External Trade Organization - JETRO) z 2012 roku, nasz kraj zajmuje wysoką, czwartą pozycję wśród najbardziej atrakcyjnych dla Japończyków rynków inwestycyjnych w Europie. Stagnacja finansowa Unii Europejskiej doprowadziła jednak do wysunięcia się na prowadzenie w tej klasyfikacji państw spoza UE – Rosji i Turcji.  Raport JETRO wskazuje również, że na ponad 80 % działających w naszym regionie japońskich firm negatywnie wpłynął europejski kryzys zadłużeniowy. 58,5 %  obecnych w Europie Środkowej i Wschodniej japońskich koncernów oczekuje spadku dochodów w bieżącym roku. Zmalał także odsetek Japończyków gotowych rozszerzyć tutaj swoją działalność – wynosił on w 2012 roku 47,3 % (50,9 % w 2011 roku). Jako główne problemy funkcjonowania na rynkach Europejskich, japońscy przedsiębiorcy podawali – wahania kursów walut i niższe ceny konkurencyjnych produktów – 37,5 %; warunki polityczne i społeczne w Europie – 35,9 % i wejście na rynek nowych konkurentów – 29.1 %. Największego zagrożenia w Europie Japończycy upatrują w firmach chińskich – 58,3 %; koreańskich – 45,7 % i europejskich – 21,3 %.
Podobnie jak i wszędzie na świecie, w Europie wzrost konkurencji najbardziej dał się odczuć japońskim zakładom produkującym telewizory. Szukając oszczędności redukują one zatrudnienie lub przenoszą produkcję do regionów o niższych kosztach pracy. Fabryka Sharpa w tzw. Crystal Parku - części Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej zlokalizowanej w Ostaszewie koło Torunia, wystąpiła do Ministra Gospodarki i uzyskała zgodę na wygaszenie pozwolenia na działalność w PSSE, które dostała w 2006 roku. Spowodowane jest to brakiem możliwości spełnienia deklaracji dotyczącej zatrudnienia w fabryce 3 tys. pracowników do końca 2013 roku. W 2011 roku w Ostaszewskim Sharpie pracowało jeszcze 2.1 tys. ludzi. Na początku bieżącego roku zatrudnionych było już tylko 1070 pracowników. W marcu firmę opuściło dodatkowe 211 pracowników z produkcji i administracji. Wygaszenie pozwolenia na działalność w PSSE oznacza dla firmy koniec ulg podatkowych i pomocy z budżetu państwa, spekuluje się więc, że fabryka zostanie sprzedana lub zamknięta. Kierownictwo Sharp Poland oświadczyło jednak, że nie ma zamiaru opuszczać Ostaszewa i liczy na poprawę koniunktury.

Całkowicie produkcję zatrzymał natomiast inny japoński producent telewizorów z fabryką w Ostaszewie – Orion Electric Poland. Firma pod koniec ubiegłego roku zwolniła 177 pracowników, czyli większość załogi. Od stycznia 2013 roku w Orionie pozostało 20 osób – zarząd i pracownicy niezbędni do utrzymania nieczynnego zakładu. Wstrzymanie produkcji kierownictwo firmy tłumaczy złą sytuacją na rynku i silną konkurencją  producentów z Korei. Słaba kondycja producentów telewizorów pociągnęła za sobą zakończenie produkcji w dostarczającym dla nich komponentów zakładzie japońskiej firmy Sumika. Podobnie jak w przypadku Oriona, w zlokalizowanej również w Crystal Parku  Sumice pracuje obecnie zaledwie kilka osób sprawujących nadzór nad zamkniętym zakładem. W 2011 roku Sumitomo Electric, do którego należy Sumika zamknął również zakład produkujący przewody elektryczne w Lesznie przenosząc produkcję do Rumunii. W październiku ubiegłego roku 30 z liczącej 87 osób załogi zwolnił z zakładu w Nowej Soli inny japoński producent telewizorów – Funai. 

Podobne posunięcia japońskich przedsiębiorstw elektronicznych można zauważyć w innych państwach regionu. W 2010 roku Sony sprzedało tajwańskiemu Foxconnowi fabrykę telewizorów Bravia w słowackiej Nitrze. Firma zamknęła wtedy także fabrykę odtwarzaczy Blu-ray w Godollo na Węgrzech, w której pracowało 540 osób. Produkcja została przeniesiona do Malezji. Wraz ze sprzedażą fabryki w Barcelonie hiszpańskim firmom Ficosa International i Comsa Emte, Sony zakończyło produkcję w Europie.

Według Deloitte liderami branży elektronicznej w Europie Środkowej jeśli chodzi o poziom produkcji są obecnie koreański Samsung i tajwański Foxconn. Zajmowały one odpowiednio szóste i jedenaste miejsce w rankingu największych zagranicznych korporacji operujących w regionie w 2011 roku. Samsung posiada fabryki na Węgrzech, Słowacji i w Polsce (dawna fabryka Amici we Wronkach). Foxconn także działa na Węgrzech i Słowacji a oprócz tego w Czechach gdzie jest drugim największym eksporterem. Pocieszeniem dla Japończyków może być fakt, że również i te firmy w ostatnim okresie odnotowały spadek sprzedaży i musiały zredukować zatrudnienie w Europie.

Perspektywy. Japońska technologia przez wiele lat utrzymywała się na wysokim poziomie i pomimo turbulencji, jakich doświadcza w wyniku znaczącej konkurencji ze strony innych państw, będzie starała się wprowadzać różne innowacje, aby na powrót zdominować przemysł elektroniczny. Na tą chwilę swoją jakością nadal bronią się sprzęty fotograficzne, czy stereo przeznaczone dla samochodów. Japoński profesjonalizm i precyzja przyczyniają się do sukcesów w branży motoryzacyjnej, a ciekawość świata i chęć ułatwienia sobie codziennych czynności prowadzi do kreowania coraz to bardziej wyrafinowanych robotów.
Japoński przemysł elektroniczny nadal posiada liczne atuty, które mogą się przyczynić do przywrócenia mu pozycji światowego lidera. Japonia zaraz po Stanach Zjednoczonych i Chinach wydaje najwięcej środków na badania i rozwój. W 2011 roku było to 160 mld dolarów co stanowi 3,67 % japońskiego produktu krajowego brutto. Także pod względem ilości rejestrowanych patentów Japonia ustępuje jedynie największym gospodarkom. Według Światowej Organizacji Własności Intelektualnej w 2011 roku Japończycy uzyskali 342.610 patentów co plasuje ich zaraz za Amerykanami (503.582) i Chińczykami (526.412 patentów). Tak długo jak w Europie i Stanach Zjednoczonych utrzymywać będzie się recesja gospodarcza Japonia może liczyć także na większe zainteresowanie zagranicznych inwestorów. Szukając bezpiecznej przystani dla swoich pieniędzy mogą oni np. poprzez wykup papierów dłużnych, dostarczyć firmom japońskim kapitału potrzebnego do rozwoju.

Szansą dla japońskich firm z branży elektronicznej  może być także rezygnacja z niedochodowych inwestycji i koncentracja na nowo powstających branżach. Wraz z rozwojem Internetu powstają nowe nienasycone jeszcze rynki usług takich jak np. cloud computing czy cloud gaming. Sony w ubiegłym roku odkupił od Amerykanów właśnie taką platformę do grania w gry wideo w chmurze. Powodzenie tego posunięcia zachęci być może inne firmy do zaangażowania w tego typu usługi. Przyszłościowe wydają się także rynki opieki zdrowotnej i energetyki niekonwencjonalnej, na których japońskie firmy także mają już pewne dokonania. Starzejące się społeczeństwa na całym świecie coraz bardziej będą potrzebować ułatwiających im życie urządzeń medycznych. Odchodzącej od energetyki węglowej Europie potrzebne będą natomiast nowe rozwiązania w dziedzinie pozyskiwania energii. Pierwsze kroki ku zaangażowaniu japońskich firm w tym sektorze na naszym kontynencie zostały już poczynione. 16 czerwca premier Japonii Shinzo Abe weźmie udział w spotkaniu szefów państw Grupy Wyszehradzkiej, na którym promował będzie japoński przemysł atomowy. Japonia już posiada duże szanse na wygranie zamówienia na budowę elektrowni jądrowej w Czechach – w pierwszej rundzie konkursowej najwyższe oceny uzyskała oferta złożona właśnie przez japońską Toshibę.

Wnioski:

  1. Największe japońskie firmy z branży elektroniki użytkowej takie jak Sharp, Panasonic i Sony, przespały okres zmian na rynku i wzrostu zagranicznych konkurentów.
  2. Za główne przyczyny ich słabej sytuacji finansowej można uznać: mniejszą innowacyjność w ostatnich latach spowodowaną sukcesywnym cięciem wydatków na badania i rozwój a także błędy marketingowe w tym niedopasowanie produktów do potrzeb klienta. Odbiła się na nich także ogólna stagnacja japońskiej gospodarki i błędy polityki finansowej kolejnych rządów.
  3. Przykładem postępowania dla japońskich gigantów elektroniki mogą być mniejsze rodzime firmy, które odnoszą sukcesy dzięki koncentracji na węższej kategorii dochodowych produktów, w których wytwarzaniu mają realną przewagę nad konkurentami z zagranicy.
  4. Szansą dla japońskich firm jest także otwarcie się na rynki państw rozwijających się, jednak i tam czeka je ostra rywalizacja głównie z firmami koreańskimi i chińskimi.
  5. Japonia posiada bogate zaplecze naukowe i wysoko wykwalifikowanych pracowników, którzy w połączeniu z systemem zarządzania nastawionym na promocję innowacyjności i stanowczych posunięć biznesowych mogli by pobudzić dynamikę japońskiego sektora elektroniki użytkowej.
  6. Na horyzoncie pojawiają się także nowe dziedziny produktów i usług, w których Japoński przemysł elektroniczny mógłby odnieść sukces dzięki rozwojowi posiadanego już doświadczenia.


----------------------
Opracowali: Patrycja Bandurowicz, Krzysztof Cyrulski, Paulina Dobrosz, Sebastian Dobrowolski, Maciej Frątczak, Martyna Jeżewska, Karolina Piekart, Marta Sobieraj (III rok, studia pierwszego stopnia).

15 komentarzy:

  1. Obecnie największa firmą hi-tech jest koreański Samsung Electronics, którego dochód w ubiegłym roku wyniósł więcej dwóch gigantów japońskich z tej branży Panasonic i Fujitsu. Najbardziej dochodowe przedsiębiorstwa hi-tech pochodzą z ameryki. Jeśli japońskie przedsiębiorstwa nie będą dyktowały trendów trudno jest prognozować jakiekolwiek polepszenie tej sytuacji, co wynika z teorii luki technologicznej. Japończycy przegrywają w rywalizacji o klientów na rynku smartfonów, tabletów, telewizorów, notebooków i HIFI. Dopóty Japonia nie postara się o pozycję kraju innowatora na światowym rynku, trudno będzie pokusić się o lepsze prognozy. Nawet jeśli aktywna polityka pobudzania gospodarki i obniżania wartości yena będzie przynosiła zamierzone skutki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aby generować zyski, japońskie firmy musiałyby zwiększyć produkcję, a od tego wydają się zdecydowanie odchodzić. Może ten trend jest starannie przemyślany przez ekonomistów, demografów, socjologów, polityków i innych "szpeców". Do tej pory japońska innowacyjność i produkcja, możliwe że była wymuszona przez konkurencję, przez co koszty mogły być dużo większe (podobną przyczynę ma kryzys w tajwańskiej firmie HTC, która chcąc dzielnie konkurować na rynku smartfonów, notuje ostatnio słabe wyniki finansowe, a nawet przewidywano jej upadek). Choć to tylko hipoteza, to jako argument przychodzą mi na myśl praktyki koncernów elektroniki użytkowej, które produkują na rodzimy rynek zupełnie inne produkty niż na rynek międzynarodowy. Produkcja jeszcze bardziej zaawansowanych technologicznie oraz lepszych jakościowo produktów, pozwoli wypełnić, zapewne dostrzeżoną przez Japończyków, niszę rynkową, która w jakiś sposób zapewni wystarczające zyski firmom. Być może są to jakieś plany restrukturyzacyjne i reorganizacyjne (coś w stylu "downsizingu"), którego efekty będą widoczne w dalszej przyszłości. Jednak biorąc pod uwagę to rozumowanie, kto wie czy Japonia nie straci na tym niekoniecznie ekonomicznie, a przynajmniej wizerunkowo. Kreować trendy i styl życia będą inne firmy z innych państw, a stracą na rozpoznawalności te japońskie. Abstrakcyjna wizja, ale nie niemożliwa, warta głębszej analizy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy ogląda się prezentacje japońskich firm na różnych targach elektroniki jak np. tu: http://www.youtube.com/watch?v=oHeGc_mvqfE, to widać, że generalnie nowych pomysłów i innowacji im chyba nie brakuje. Myślę, że głównym problem jest sprzedawanie tych pomysłów na rynkach innych niż własny. Japończycy mogliby co prawda robić tańsze produkty dla szerszego grona użytkowników, ale to odbiło by się prawdopodobnie na budowanej przez lata renomie ich firm. Przede wszystkim więc, by odzyskać pozycję, japońskie firmy musiałby stworzyć najpierw zapotrzebowanie na swój produkt. Sprawić by wszyscy o nim mówili - tak jak Apple. Na tym polu też jednak stoją przed nimi przeszkody - Amerykanie mają lepszy softpower. Ich filmy i seriale na przykład, docierają na cały świat, a w co drugim bohaterowie używają Iphone'a czy Ipada. Kiedy już stworzy się tą 'aurę pożądania' można liczyć zyski.Za ceną produktów Apple'a stoi marketing. Tylko 3% ich wartości wraca do zakładów produkujących je w Chinach. 50% płynie do USA. Stoi więc przed Japończykami całkiem spory dylemat-czy podjąć walkę czy też może zająć się czymś innym?

      Usuń
    2. Japończycy, a konkretnie Sony już spróbowało wytworzyć "aurę pożądania" w filmie o przygodach agenta 007 i z tego co można przeczytać tutaj: http://www.bloomberg.com/news/2012-12-19/james-bond-can-t-fix-sony-as-japan-electronics-scrape-lows-tech.html chyba się nie udało. Poza tym artykuł dostarcza także innych analiz, które poruszacie także w swojej notatce. Co do tego, czy Japonia chce podjąć walkę, to myślę z innymi gigantami, że przede wszystkim chce zatrzymać dalsze spadki, ale w dalszej perspektywie dąży do zajęcia się czymś innym.

      Usuń
  3. Obserwując rynek elektroniki oraz rynek samochodowy możemy dostrzec pewne trendy. Jeszcze kilkanaście lat temu nikt nie pomyślałby, że produkty z Korei czy Tajwanu będą wypierać znamienite japońskie marki. Azjatyckie produkty spoza Japonii utożsamiane były raczej z niską jakością. Dzisiaj nikt nie wstydzi się dzwonić z telefonu Samsunga, czy surfować po Internecie korzystając z komputera firmy Asus. Podobnie było przecież z japońskimi samochodami. Kiedyś nie cieszyły się dobrym uznaniem, podczas gdy obecnie, kojarzone są z wysoką jakością i luksusem. Może ta branża lubi zmiany i czas świetności japońskich marek po prostu się skończył. Wyjątkiem wydają się być dziedziny, w których doświadczenie odgrywa kluczową rolę, a dojście do odpowiedniego poziomu wyspecjalizowania wymaga lat. Tak może być przypadku optyki, a więc chodzi tutaj głownie o rynek aparatów fotograficznych z wymiennymi obiektywami. Reasumując, czas pokaże czy branża elektroniczna lubi zmiany, a japońskie koncerny przegrają walkę z wyrastającymi na nowe potęgi konkurentami z Korei czy Chin.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydatki finansowe na potrzeby promocji marki Samsung, kreacji wizerunku firmy, znacznie przewyższają budżet japońskich koncernów, Można to zauważyć odwiedzając sklepy elektro, w których roi się od 'doradców' Samsunga (przechodzą profesjonalne szkolenia z zakresu technik sprzedaży, obsługi danego sprzętu, jego parametrów itp), a ponadto wysp IT, standów, ulotek, które utrwalają w Klientach przekonanie o atrakcyjności danego towaru i wyrabiają tzw. świadomość marki-wszechobecnej i bezkonkurencyjnej. Kolejną cechą firmy jest dynamiczne wprowadzanie nowych technologii. Po uzyskaniu patentu produkcja niemal natychmiast rusza i to być może zgubiło Japończyków, którzy są bardziej rozważni i stawiają na jakość wyrobu. Jednak sami Klienci często podkreślają, że marka Samsung skupia się na ilości i coraz częściej zdarzają się wadliwe serie, więc kto wie jak długo utrzyma jeszcze pozycję lidera.
    Dominacja Japońskich marek Canon i Nikon na pewno nie ulegnie zmianie, bo nadal cieszą się one ogromnym pożądaniem, zarówno wśród laików, podążających za trendem 'lustrzanki', jak i profesjonalistów, którzy podkreślają niezmiennie wysoką jakość oferowanych produktów, mnogość funkcji i możliwości.
    Japonia posiada ogromny potencjał technologiczny, zaplecze naukowe, wykwalifikowaną kadrę i chęć powrotu na szczyt, więc w dłuższej perspektywie może osiągnąć wyznaczone cele i być może robotyka będzie dziedziną, w której japońskie firmy będą przodować.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekaw jestem jak to wszystko się dalej rozwinie, Sharp powoli ,,upada", w latach 90` było to nie do pomyślenia zwłaszcza, że wtedy miała złoty okres, była najlepiej rozwijająca się firmą. Na przykład dziś Sharp powoli wycofuje się z branży telewizorów gdzie w latach 90` był w czołówce, jeśli nie 1 w sprzedaży TV. Ciekawie zapowiada się walka o rynek TV. Były plazmy, teraz są LCD. Jeśli chodzi o same plazmy to trochę szkoda, że firmy przestają inwestować w badania nad nowszymi lepszymi generacjami, bo jakościowo są porównywalne do LCD, a cenowo biją na głowe LEDy. W przypadku plazm można powiedzieć, że każda technologia się kiedyś kończy i nie zawsze jest to związane z jakością -> technologia CRT vs LCD czy Betamax, który przegrał z gorszym VHS. Co do koreańczyków trzeba zauważyć, że w porównaniu do japończyków są dużo agresywniejszymi graczami na rynku technologii i przez to w przyszłości będziemy mówić o luksusie w kwestii produktów koreańskich, a nie japońskich.

    OdpowiedzUsuń
  6. Być może szansą dla Japonii jest polityka gospodarcza premiera Abe nazywana "Abenomiką", która ma wzmocnić konkurencyjność japońskich firm m.in. w sektorze technologicznym. Moim zdaniem inny ciekawy projekt to TPP - Partnerstwo Transpacyficzne, w negocjacjach do którego Japonia mimo niechęci sektora rolniczego przystąpiła w ostatnim czasie. Rozwój handlu i dostęp do rynku Ameryki Południowej może wzmocnić pozycję japońskich firm technologicznych.

    Grupa birmańska

    OdpowiedzUsuń
  7. Samsung przebił swoją popularnością Japonię, która do tej pory dla wielu ludzi była synonimem słowa ''technologia''. Tajwan czy Chiny, wprawdzie z mniej kontrowersyjnymi pomysłami niż ich sąsiad, ale zaczęły doganiać swojego rywala. Niespodziewanie w wyścigu o prymat w świecie hi-tech stanęły państwa kojarzone do tej pory z ofertami biur podróży - Indonezja i Malezja. Ta ostatnia kusi zagranicznych inwestorów, a oni umieszczają tam swój kapitał. Ulepszają technologię amerykańską i planują podbój kosmosu. W niedługim czasie dowiemy się, czy Malezja stanie się godnym przeciwnikiem dla pozostałych ''tygrysów'', czy ślad po niej zaginie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Japońskie firmy zatrzymały się niepotrzebnie na produkcji towarów, na które popyt już spada. Przykładem są tutaj telewizory plazmowe. Na pewno, aby osiągać większe sukcesy i odzyskać swoją dawną pozycję Japonia musi wprowadzać innowacje, przeprowadzać badania w poszukiwania nowości.
    Trzeba także zaznaczyć, że na sytuację gospodarczą niewątpliwie wpływa konflikt o wyspy Senkaku/Diaoyu- japońskie firmy, choćby Canon, wiele straciły na zmniejszeniu się popytu na ich produkty w Chinach, które są jednym z największych jej partnerów gospodarczych.

    OdpowiedzUsuń
  9. 127- milionowa Japonia to wciąż wielki potentat technologiczny mieszkając w Japonii nie można nie zauważyć wszechobecnej technologii. Takiej jak Telewizja na ulicy czy wszechobecnego systemu gps w autach dającego znać o rozłożeniu ruchu samochodowego i korkach np. w Tokio. Popularny staje się również cyfrowy portfel w telefonach "Osaifu Keitai". Obecnie Japończycy pracują nad udoskonaleniem systemu wczesnego ostrzegania przed trzęsieniami ziemi czy tsunami aby uniknąć sytuacji z 1995 r. gdzie wiekszość osób zginęła od pożarów.
    Polsce brakuje jakieś kilka dekad do takiego postępu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Japońskie koncerny takie jak na przykład Toshiba szczególną uwagę powinny zwrócić na rynek energetyczny, między innymi w Europie. Czemu? W momencie zatwierdzenia budowy elektrowni atomowej (chociażby w Czechach), będzie to wieloletni kontrakt, który bynajmniej nie skończy się wraz z zakończeniem budowy. Rzesze specjalistów, techników będzie musiało zostać wyszkolone przez japońskich inżynierów itd. Warto również zwrócić uwagę na fakt, że jedna taka europejska inwestycja może pociągnąć za sobą kolejne, a na celowniku może być np Polska, która swojego czasu zastanawiała się nad budową elektrowni atomowej. Z racji, że jest "droga zabawka" z całą pewnością takie ruchy firm japońskich przyniosłyby im gwarantowane zyski.

    OdpowiedzUsuń
  11. Japonia już niejednokrotnie udowadniała, że jest liderem jeśli chodzi o innowacyjność. To, że od kilku, kilkunastu lat nie odnotowuje wyraźnego zwiększenia zysku w dziedzinie hi-tech, nie oznacza, że Japonia poddała się w wyścigu o prym na tym rynku. To prawda - w Japonii wszechobecna jest wysoko zaawansowana technologia, w dodatku Japończycy są mistrzami w wymyślaniu i sprzedawaniu urządzeń, bez których każda inna nacja spokojnie mogłaby sobie poradzić, ponadto Japonia ma blisko 130 mln mieszkańców - to połączenie oznacza, że rynek zbytu japońskie firmy hi -tech znajdą zawsze. A jeśli "obudzą się" dosyć szybko i wprowadzą innowacje w dziedzinie oprogramowania i technologii cyfrowych znowu mogą być liderami na rynku zaawansowanych technologii.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie jest to tajemnicą, że trzeba iść z duchem czasu. Japończycy musieli w końcu w pewnym sensie otrzymać nauczkę. Muszą oni zmienić nastawienie co do produkcji w niektórych branżach. Nie ma co się według mnie oszukiwać, w dzisiejszych czasach czynnikiem najbardziej decydującym o jeżeli chodzi o zakup produktu jest właśnie cena. Niestety ludzi którzy wolą wydać więcej aby otrzymać trwalszy produkt znajdują się w zdecydowanej mniejszości. Oznacza to nie mniej nie więcej jak czas zmian nieuchronny dla japońskich firm.

    OdpowiedzUsuń