22
lutego bieżącego roku w mieście Matsue w japońskiej prowincji Shimane odbyła
się dziewiąta edycja Takeshima Day. Po raz drugi w historii wydarzenia, na
obchodach pojawił się przedstawiciel rządu centralnego - Sekretarz Rady Ministrów
Kameoka Yoshitami. Takeshima Day to święto ustanowione przez władze prefektury
Shimane 22 lutego 2005 roku, czyli w setną rocznicę decyzji japońskiego rządu o
wcieleniu archipelagu Liancourt Rocks do terytorium Japonii. Wydarzenie co roku
wzbudza niemałe kontrowersje w Korei Południowej, a uczestnictwo w nim
urzędnika reprezentującego gabinet premiera Abe Shinzo daje władzom Korei
Południowej dodatkowy powód do nazywania japońskich działań prowokacją. W
związku z tym południowokoreańskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych złożyło
protest do japońskiej ambasady w Seulu. Obok reakcji władz nie obyło się
również bez protestów koreańskich obywateli, którzy zebrali się przed ambasadą
domagając się likwidacji święta, ale poruszając również temat innych kontrowersyjnych
działań Japonii, związanych głównie z okupacyjną przeszłością. Kwestia sporu
terytorialnego, obok zaszłości historycznych, co jakiś czas wraca jak bumerang
uderzając w stosunki japońsko-południowokoreańskie, a ostatnie tygodnie
pokazują, że napięcie na linii Tokio-Seul znów wzrasta.
Historia
sporu
Liancourt
Rocks to niewielki (ok. 0,187 km2) obszar wysp wulkanicznych umiejscowiony na
Morzu Japońskim. W jego skład wchodzą dwie główne wyspy - Dongo i Seodo, oraz
otaczające je ok. 90 skał, z czego 37 uznanych jest za stały ląd. Archipelag
oddalony jest o ok. 90 km
od koreańskiego archipelagu Ulleungdo i ok. 160 km od japońskiej wyspy
Oki. Wyspy mają tylko dwóch stałych mieszkańców - małżeństwo koreańskich
rybaków. Liancourt Rocks jest nazwą archipelagu używaną w zachodnich źródłach,
natomiast Koreańczycy nazywają go Dokdo, a Japończycy Takeshima.
Obie
strony konfliktu wysuwają swoje roszczenia w oparciu o akty historyczne. Według
koreańskich źródeł, pierwszy zapis na temat wysp pojawił się w "Historii
Trzech Królestw" (Samguk Sagi) wydanej w 1145 roku, który dowodzi o tym,
że już w 512 roku archipelag znajdował się pod władaniem królestwa Silla.
Strona japońska jako najwcześniejszy wskazuje natomiast dokument sugerujący, że
archipelag został w 1618 roku nadany przez shoguna Hidetadę japońskim rodom Oya
i Murakawa. W 1900 roku koreański cesarz Kojong wydał 41 Cesarskie Zarządzenie,
zgodnie z którym jurysdykcja powiatu Ulleungdo miała rozciągać się również nad
obszarem Liancourt Rocks. Mimo tej deklaracji ze strony koreańskiej, 22 lutego
1905 roku władze cesarskiej Japonii ogłosiły wcielenie archipelagu do swojego
terytorium na zasadzie zawłaszczenia terra nullius. Argument o tym, że wyspy
stanowią ziemię niczyją został użyty ponownie w roku 1939, kiedy sołectwo wsi
Goka, znajdującej się na wyspie Oki, zaanektowało Liancourt Rocks. W czasie II
wojny światowej wyspy służyły jako baza dla japońskiej floty, a po kapitulacji
Japonii były wykorzystywane przez armię amerykańską.
Lata
40. ubiegłego wieku i uwalnianie się Korei spod japońskiej okupacji przyniosło
nowe deklaracje, które mogą być zinterpretowane jako oddanie Liancourt Rocks
pod zwierzchnictwo Korei. „Deklaracja kairska” z 1943 roku stanowiła, że Korea
zostanie wolnym państwem, a Japonia straci wszystkie obszary zajęte „przemocą i
chciwością”, „Deklaracja poczdamska” z 1945 roku precyzowała już, że pod
suwerenną władzą Japonii znajdą się tylko wyspy Sikoku, Honsiu, Kiusiu i
Hokkaido oraz niewielkie obszary ustalone w przyszłości. Liancourt Rocks już konkretnie
zostało wymienione w dyrektywie Naczelnego Dowódcy Sił Sojuszniczych, gdzie
wyspy wymienione są jako jeden z obszarów niepodlegających japońskiej
jurysdykcji. Dodatkowo należy wspomnieć, że pięć pierwszych projektów traktatu
z San Francisco również uwzględniało kwestię Dokdo, przyznając zwierzchnictwo
nad wyspami Korei. Szósty projekt przedstawiał już jednak stanowisko odwrotne
nadając Japonii prawo do wysp, a w ostatecznej wersji traktatu w ogóle brak
jest odniesień do Liancourt Rocks, co strona japońska uznaje za potwierdzenie,
że archipelag jest własnością Japonii. W związku z tym ówczesny ambasador Korei
Południowej w USA zwrócił się do amerykańskiego sekretarza stanu z prośbą o
potwierdzenie, że Dokdo jest terytorium koreańskim. Prośba spotkała się jednak
z odmową, więc władze Korei Południowej postanowiły podjąć samodzielne kroki
ustanawiając 18 stycznia 1952 roku tzw. Linię Pokoju, według której Liancourt
Rocks znalazło się w granicach Korei Południowej. Wkrótce na wyspy został
oddelegowany oddział koreańskiej straży przybrzeżnej, co spotkało się z
oburzeniem ze strony Japonii i doprowadziło nawet do incydentu zbrojnego, w
wyniku którego obrażenia odniosła grupa japońskich marynarzy. W 1965 roku podpisany został Traktat o
Podstawowych Relacjach Między Japonią i Republiką Korei, ale również w tym
dokumencie status wysp nie został uregulowany, a ustalono jedynie, że wody
wokół archipelagu są strefą połowów dozwoloną dla obu stron.
Wydarzeniem,
które spowodowało natężenie sporu było wejście w życie w 1994 roku Konwencji
Narodów Zjednoczonych o prawie morza. W związku z tym dokumentem, przedmiotem
sporu były już nie tyle same wyspy, a prawo do wyłącznej strefy ekonomicznej
wokół archipelagu. W 1996 roku zarówno Japonia jak i Korea Południowa ogłosiły
ustanowienie strefy ekonomicznej, która obejmowała swoim zasięgiem Liancourt
Rocks, a Korea dodatkowo ogłosiła plany rozbudowy nadbrzeża pozwalającego
cumować jednostkom militarnym. Odpowiedzią Japonii było przeprowadzenie
pokazowych manewrów przez straż przybrzeżną. Napięta sytuacja została jednak
opanowana i doszło do odnowienia umowy z 1965 roku dotyczącej rybołówstwa.
Koniec lat 90. obfitował w pojednawcze kroki i unikanie tematu spornego
archipelagu, jednak było to podyktowane trudną sytuacją gospodarczą Korei
Południowej, która przechodziła przez kryzys gospodarczy i pilnie potrzebowała
wsparcia od Japonii. Spór ponownie zaognił się już na początku XXI wieku, kiedy
w 2002 roku ogłoszone zostały koreańskie plany ustanowienia parku narodowego na
terenie archipelagu. Kontrowersje ze strony japońskiej wzbudziło natomiast
ustanowienie w 2005 roku Takeshima Day, którego obchody co roku są powodem
protestów południowokoreańskiego społeczeństwa, czasami tak dramatycznych jak
przypadek matki i syna, którzy obcięli sobie palce, czy mężczyzny, który się
podpalił. W tym samym roku, koreańska spółka Korea Gas ogłosiła, że rozpocznie
w pobliżu archipelagu poszukiwania złóż surowców energetycznych, co
sprowokowało Japonię do ponowienia roszczeń. Temat Liancourt Rocks przewijał
się również kilkakrotnie w kontekście japońskich podręczników szkolnych, w
których pojawia się stanowisko, że wyspy są nielegalnie okupowane przez
Koreańczyków. Sytuacja pogorszyła się w
2011 roku, kiedy grupa japońskich polityków zapowiedziała wizytę na położonej
nieopodal Liancourt Rocks koreańskiej wyspie Ulleungo. Kolejne napięcia na
linii Tokio-Seul spowodowała w 2012 roku wizyta na archipelagu prezydenta Lee
Myung Bak'a, który był pierwszym w historii przywódcą Korei, który odwiedził to
miejsce.
Współpraca
gospodarcza w obliczu sporu
Kwestia sporów terytorialnych zdaje się nie wpływać znacząco na
współpracę gospodarczą Korei Południowej i Japonii. Japonia, zaraz po Stanach
Zjednoczonych, jest najważniejszym partnerem handlowym Korei (7% eksportu i 13%
importu).
Źródło:
P. Pasierbiak, Związki handlowe Japonii i Korei Południowej, Uniwersytet
Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin, 2013, s. 303.
Natomiast dla Kraju Kwitnącej Wiśni Korea Południowa jest trzecim,
zaraz po USA i Chińskiej Republice Ludowej, kontrahentem (7,6% eksport,
4,7% import ).
Źródło:
P. Pasierbiak, Związki handlowe Japonii i Korei Południowej, Uniwersytet
Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin, 2013, s. 304.
W chwili obecnej Korea Południowa może poszczycić
się wyjątkowo wysokim tempem wzrostu gospodarczego - 7,1% rocznie, a Japonii
4,5%. W 2011 r. Republika Korei była siódmym krajem na świecie i trzecim po
Chinach i Japonii krajem Azji pod względem wielkości eksportu, który wyniósł
556,5 mld USD. Dlatego też Korea stała się na
arenie międzynarodowej graczem, którego zdanie trzeba brać pod uwagę. W 2002
roku oba kraje wspólnie organizowały Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej. Widać
zatem, że mimo napiętych stosunków politycznych, państwa te są w stanie odłożyć
na bok terytorialne niesnaski, gry w grę wchodzą poważne inwestycje,
napędzające te wielkie gospodarki.
Źródło:
http://www.tradingeconomics.com/south-korea/exports
(dostęp 12.04.2014r.)
Stanowisko litery prawa
Japonia
niejednokrotnie wnioskowała o rozstrzygnięcie sporu na forum Międzynarodowego
Trybunału Sprawiedliwości, lecz zarówno w 1954 r., w 1962 r., jak i w roku 2012
Korea Południowa zdecydowanie odrzuciła taką możliwość, mimo że stanowisko
Japonii spotkało się z aprobatą USA.
W 2005
roku Korea Południowa i Japonia w stosunkowo przyjazny sposób starały się
rozwiązać zajście, kiedy to Japońskie straże przybrzeża, na podstawie Artykułu
111 paragraf 1 i 2 Konwencji Narodów Zjednoczonych o Prawie Morza, rozpoczęły gorączkowy pościg koreańskich rybaków. Koreański statek
został podejrzany o nielegalne połowy w
wyłącznej strefie ekonomicznej Japonii.
Po ucieczce koreańskiej łodzi na pełne morze, spór został pokojowo
rozstrzygnięty.
W
2006 roku oba te kraje ponownie stanęły w obliczu sporu, kiedy to morskie
badania naukowe planowane przez Koreę i Japonię prowadzone przez stronę
koreańską. W wyniku negocjacji obie strony postanowiły przeprowadzić badani
wspólnie. Jednocześnie zgodzili się na poszanowanie granic morskich, a w
szczególności Specjalnej Strefy Ekonomicznej.
Prawo
jednak nie rozstrzyga jednoznacznie przynależności wysp do żadnego z krajów.
Oba te kraje są stronami Konwencji Narodów Zjednoczonych (UNCLOS) o prawie morza.
Pierwszym ważnym punktem spornym, jest określenie czy kawałek ziemi na morzu
jest wyspą według UNCLOS. Jest to ważne, gdyż wyspy mają prawo do własnej
jurysdykcji nad swoimi obszarami morskimi oraz dnem morskim. Kiedy wyspa jest niedaleko
linii wybrzeża ustala
się, czy wyspa tworzy punkt bazowy na linii
podstawowej, od której mierzona jest szerokość morza terytorialnego lub innych obszarów jurysdykcyjnych
morza i dna morskiego.
Kontekst
międzynarodowy
Za
istotne należy uznać, że spór o Liancourt Rocks jest jednym z wielu toczących
się w regionie Azji Wschodniej konfliktów terytorialnych. Obok sporu z Koreą
Południową, Japonia spiera się jeszcze z ChRL i Tajwanem o wyspy
Senkaku/Diaoyutai i z Rosją o Kuryle. Jakiekolwiek ustępstwa Japonii w sporze o
Liancourt Rocks mogłyby zostać wykorzystane na jej niekorzyść w kontekście
pozostałych konfliktów i zmusić kraj do ustępstw także w ich przypadku, więc w
interesie japońskiego rządu jest utrzymywanie pewnego stanowiska.
Japonia
w całej Azji postrzegana jest negatywnie w związku ze swoją imperialną
przeszłością, pełną zbrodni wojennych i wciąż nieuregulowanych kwestii, takich
jak chociażby przeprosiny za sprawę comfort women. Stąd wizerunkową przewagę w
konflikcie z pewnością ma Korea Południowa, która na pozytywnym odbiorze wśród
innych azjatyckich narodów zyskuje m. in. dzięki coraz większej popularności
swojej popkultury.
W
związku z tym, że Chiny także toczą z Japonią spór, Korea Południowa naturalnie
szuka sojusznika w swoim zachodnim sąsiedzie. Istotne są również silne
powiązanie historyczne i kulturalne. Chińskie znaki używane były w Korei jako
jedyny system pisma aż do roku 1443, kiedy Król Sejong wprowadził hangeul.
Korea była także ostatnim państwem, które złożyło Chinom trybut, a szeroki
wpływ konfucjanizmu na koreańskie społeczeństwo skutkuje nawet tym, że Koreę
nazywa się niekiedy bardziej konfucjańską niż same Chiny. Oba kraje łączy
również głęboka niechęć do Japonii spowodowana historycznymi krzywdami i
upokorzeniami, takimi jak chociażby rzeź Nankinu i barbarzyńskie eksperymenty
przeprowadzane przez jednostkę 731 armii japońskiej, która stacjonowała w
pobliżu Harbinu. Najnowszym przykładem chińsko-południowokoreańskiej
kooperacji, uderzającej w japońską imperialną przeszłość, jest wybudowanie na
dworcu w Harbinie sali ku pamięci Ahn Jung Geun'a - koreańskiego działacza
niepodległościowego, który w 1909 roku zastrzelił Ito Hirobumiego, pierwszego
gubernatora generalnego Korei i czterokrotnego premiera Japonii. Także w
kontekście tegorocznego Takeshima Day, rzeczniczka chińskiego ministerstwa
spraw zagranicznych Hua Chunying powiedziała, że wszystkie spory terytorialne
Japonii z sąsiadami wynikają ściśle z imperialnej agresji kraju, i że Japonia
powinna wreszcie podjąć realne kroki, by odzyskać zaufanie innych państw.
Niechęć
do Japonii i stanowisko, że Liancourt Rocks niezaprzeczalnie należy do Korei
jest jedną z niewielu kwestii, w której północnokoreański reżim zgadza się z
rządem Korei Południowej. 13 listopada 2008 roku odbyło się międzykoreańskie
forum na rzecz sprzeciwu wobec japońskiego przekształcania historii i planów
zawłaszczenia Dokdo. W 2011 roku Korea Północna potępiła plany japońskich
polityków dotyczące wizyty na Ulleungdo, a w roku 2013 dziennik Rodong Sinmun
oskarżył Japonię o plany ponownej inwazji Półwyspu Koreańskiego, odnosząc się
do japońskich roszczeń względem archipelagu, który został określony jako „historycznie,
geograficzne i zgodnie z prawem międzynarodowym należący do Korei.”
Stany
Zjednoczone mają problem z zajęciem konkretnego stanowiska w kwestii sporu. W
2008 roku amerykański Komitet ds. Nazw
Geograficznych uznał, że Liancourt Rocks jest terytorium niepodlegającym
niczyjej władzy suwerennej. Ciekawe, że już tydzień później prezydent George
Bush, podczas swojej wizyty w Seulu, zapewniał prezydenta Korei, o tym że USA
uznaje wyspy za podległe władzy koreańskiej. Kiedy w lutym bieżącego roku
amerykański sekretarz stanu John Kerry odwiedził Seul, jedno z pytań, które mu
zadano dotyczyło tego, czy kwestia wysp zawiera się w traktacie obronnym USA i
Korei Południowej, tak jak potwierdzono, że kwestia Senkaku należy do traktatu
z Japonią. Odpowiedź była niejasna, a ostatecznym stanowiskiem było
potwierdzenie, że USA nie opowiada się po stronie żadnej ze stron. Stany
Zjednoczone znajdują się w ciężkiej sytuacji z tego względu, że zależy im na
zbliżeniu między Koreą Południową i Japonią, jako że oba kraje są kluczowymi
sojusznikami USA w regionie, które stanowią bufor bezpieczeństwa w kwestii
utrzymania stabilności na Półwyspie Koreańskim. Kooperacja państw ma być
również przeciwwagą dla rosnącej roli Chin na arenie międzynarodowej. W
interesie USA leżą pozytywne relacje między swoimi dwoma sojusznikami, dlatego
podczas ostatniego szczytu nuklearnego w Hadze, z inicjatywy Baracka Obamy,
doszło do spotkania z premierem Abe Shinzo i prezydent Park Geun Hye, która
wcześniej stanowczo odmawiała spotkania z przedstawicielem Japonii.
Wnioski
- Mimo, że Japonię i Koreę Południową łączą silne powiązania gospodarcze i kwestia sojuszu militarnego z USA, to zaszłości historyczne wciąż odgrywają znaczącą rolę w relacjach między państwami.
- Konflikt terytorialny ma w dużej mierze podłoże sentymentalne i przynależność archipelagu do Korei Południowej jest dla Koreańczyków kwestią dumy narodowej, bardziej niż wymiernych korzyści płynących z władzy nad wyspami.
- Spór o Liancourt Rocks do tej pory nie mógł zostać rozwiązany przez Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, ponieważ władze Korei Południowej konsekwentnie odmawiały, gdy Japonia wysuwała takie propozycje. Możliwe jednak, że w przyszłości odpowiednie okoliczności doprowadzą do porozumienia w kwestii oddania sporu do rozstrzygnięcia przez MTS.
- Stany Zjednoczone utrzymują neutralne stanowisko w kwestii sporu, ponieważ zależy im na dobrych relacjach z oboma państwami, które są gwarantem utrzymania amerykańskich interesów w regionie, w tym równowagi sił w związku z rosnącą rolą Chin. W związku z tym, USA naturalnie zależy także na przyjaznych relacjach japońsko-południowokoreańskich, sporze rozumiejąc iż poparcie jednej ze stron konfliktu zachwieje równowagą sił w regionie Azji Północno-wschodniej.
- Jak wynika z danych, wartość obrotów handlowych na przestani 2000-2011 roku znacząco zwiększyła się. Mimo prowadzenia polityki globalnej, a także bliskie stosunki handlowe z takimi krajami jak Stany Zjednoczone, czy Chiny, Korea Południowa i Japonia to nadal bliscy partnerzy handlowi.
- --------
- opr. Partrycja Jagiełło, Paulina Kufel (stosunki międzynarodowe, III rok).
Z pozoru niewielki, można rzec sentymentalny spór o wyspy Dokdo przybrał o wiele większe rozmiary i przeciągnął się w czasie dłużej, niż to potrzebne. Zaszłości historyczne w dużej mierze stały się główną przyczyną owej dysputy. Zarówno Japonia jak i Korea są przekonane co do swoich racji związanych z wyspami, mimo, iż historia wielokrotnie opowiedziała się po stronie Korei. Należałoby zatem zadać pytanie, dlaczego kontrowersje wokół Liancourt Rocks są ciągle żywe, skoro teoretycznie jak i praktycznie nie znajduje się na nich nic, co mogłoby podsycać konflikt? Sam fakt, że wyspy zamieszkuje zaledwie dwóch stałych mieszkańców oraz minimalna ilość bogactw naturalnych potęguje groteskowość antagonizmu.
OdpowiedzUsuńJednakże, warto zauważyć, że nawet w trakcie konfliktu, sytuacja w regionie jest, można powiedzieć, stabilna. Nie doszło do zaniku obustronnych relacji, dotyczących głównie wzajemnej współpracy gospodarczej oraz też pojedynczych wydarzeń, np. MŚ w piłce nożnej.
Neutralne stanowisko USA wyraźnie wskazuje, iż nie chcą one stawać po żadnej stronie, gdyż współpraca zarówno z Koreą jak i z Japonią są dla nich bardzo istotne.
Interesujące jest również to iż w spór nie zaangażowało się zbyt dużo państw, jedynie MTS próbował skutecznie rozwiązać toczący się zatarg.
Spór o wyżej wymienioną "kupę kamieni pośrodku niczego", w mojej ocenie ma wymiar nie tylko sentymentalny czy nierozwiązanych zaszłości historycznych. Trzeba się przyjrzeć korzyściom, jakie płyną z posiadania takich bezludnych wysp. Dla energochłonnej gospodarki zarówno południowokoreańskiej jak i japońskiej nawet przypuszczenie o obecności złóż ropy, gazu lub jakiś pierwiastków na dnie morza jest warte "darcia kotów". Tym bardziej że ani Korea ani Japonia własnych złóż nie mają. Są zmuszone surowce importować.
OdpowiedzUsuńNie można zapominać o aspekcie militarnym. Przy możliwym konflikcie regionalnym, liczne bazy wojskowe rozlokowane na morzu mają bardzo duże znaczenie strategiczne. Spór o wyspy Kurylskie kręci się właśnie wokół położenia geostrategicznego tych wysp. Brak mieszkańców w takich sporach nie jest istotny.
Jest taka zasada która mówi żeby nie mieszać polityki z gospodarką. Azjaci to rozumieją (przykład Tajwanu i Chin, Korei i Japonii), Europejczycy nie koniecznie (relacje Polska - Niemcy, Polska - Rosja). Pomimo licznych niesnasek i nieuznawania się nawzajem handel może kwitnąć i zaszłości polityczne czy historyczne nie muszą stać na przeszkodzie. Według Azjatów jeśli można z kimś ubić interes to warto to zrobić.
Zaskakuje bierność Korei Północnej. Ma prawo czuć się spadkobiercą okupowanej przez Japończyków przedwojennej Korei, a co za tym idzie rościć sobie prawa do wysp. Tym bardziej że deklaracje, na które powołuje się strona Południowa, równie dobrze mogą być wykorzystane przez Północ. Może nie wiedzą, ile tak naprawdę owe wyspy są warte.
Trwający spór o Liancourt Rocks udowadnia, jak bardzo skomplikowane relacje łączą Koreę Południową z Japonią. Z jednej strony oba państwa powiązane są wspólnotą interesów w regionie Azji Wschodniej, chociażby w sferze współpracy gospodarczej. Spoiwem mogłaby być również kwestia wspólnych sojuszników (Stany Zjednoczone), a także zagrożeń (wzrastająca rola Chińskiej Republiki Ludowej oraz nieprzewidywalność reżimu Korei Północnej). Jak słusznie zauważają autorki, mimo różnych stanowisk co do statusu wysp, zarówno Korea Południowa, jak i Japonia nie stornią od współpracy gospodarczej. Regularnie dochodzi jednak do incydentów, które poruszają opinię międzynarodową – liczne prowokacje, wystąpienia wzburzonej ludności. Zastanawiające jest jednak, dlaczego Korea Południowa nie chce zgodzić się na oddanie sprawy do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości? Japonia kilkakrotnie wysunęła ową propozycję, która za każdym razem spotkała się z odmową. Stany Zjednoczone umywają ręce – nie chcą brać odpowiedzialności, by nie zrazić do siebie żadnej ze stron. Sporna kwestia powinna jednak zostać uregulowana. Każda kontrowersja wynikająca z działań podejmowanych przez którąś ze stron, wiąże się z protestem ze strony ludności. Może kluczem do rozwiązania problemu byłaby mediacja opinii międzynarodowej, zmierzająca jednak do prawnego uregulowania statusu wysp?
OdpowiedzUsuńKwestia sporu terytorialnego o archipelag Liancourt Rocks wzbudza ogromne kontrowersje. Każda ze stron wysuwa mocne argumenty i dowody historyczne potwierdzające ich prawo do wysp. Pomimo iż wyspy same w sobie wydają się mieć małe i sentymentalne znaczenie to jednak obie strony trwają w sporze. Dla Korei jest to sprawa ich dumy narodowej. Natomiast Japonii zależy na przewadze nad Koreą w sporze, która pomogłaby Japonii w korzystnym dla niej rozwiązaniu innych sporów terytorialnych w regionie. Do tej pory Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości nie mógł rozstrzygnąć sporu z powodu odmowy władz Korei Południowej. W przyszłości więc są nikłe szanse na doprowadzenie do porozumienia w kwestii oddania sporu do rozstrzygnięcia przez tą instytucję o ile Korea Południowa nie zgodzi się na takie rozwiązanie konfliktu. Wydawać się mogłoby, że Korea, która ma wizerunkową przewagę w konflikcie oraz sojusznika w postaci Chin powinna spór wygrać. Tak się jednak nie dzieje. Stanowisko neutralne zajmowane przez Stany Zjednoczone w tej kwestii również nie pomaga. Aspektem pozytywnym jest to, iż współpraca gospodarcza pomimo sporu nie zanika, a wręcz rozwija się i wzrasta.
OdpowiedzUsuńMożemy się zgodzić , że konflikt o archipelag ma podłoże sentymentalne , lecz może mieć też swoje drugie dno . Jest szansą dla japońskich ugrupowań nacjonalistycznych na zbicie kapitału politycznego . Spór o Liancourt Rocks może być dla nich szansą na zbudowanie nienawiści japońskiego społeczeństwa wobec swojego północnego sąsiada. Zaszłości historyczne wciąż odgrywają ważną rolę między obydwoma państwami , choć są bliskimi partnerami handlowymi . Także koreańskie ugrupowania polityczne mogą wykorzystać spór o archipelag do budowania postaw antyjapońskich w Korei Południowej. Uważają , ze polityka zagraniczna Japonii jest kontynuacją militarystycznej polityki imperialnej. Stanowcza koreańska polityka jest efektem odzwierciedlenia wydarzeń w latach 1910-1945 , kiedy to Japonia dokonała aneksji terytorium Korei. Czas pokaże czy Japonia i Korea są w stanie dojść do porozumienia w sprawie archipelagu Liancourt Rocks.
OdpowiedzUsuńRelacje japońsko-południowokoreańskie nie należą do najprostszych i wydawać się może, iż nie ulegną one w najbliższej przyszłości poprawie. Źródła konfliktu między tymi państwami należy się dopatrywać w japońskim rewizjonizmie historycznym oraz braku porozumienia w sprawie przynależności archipelagu Liancourt Rocks. To prawda, iż jednym z punktów zapalnych tegoż sporu są uroczystości Takeshima Day, organizowane od 2005 roku, jednakże nie jedynym, gdyż pod koniec grudnia ubiegłego roku Ministerstwo Spraw Zagranicznych Japonii opublikowało w Internecie dokumentacje w języku angielskim, w której to możemy przeczytać, że sporne terytorium jest nieodłączną części owego kraju - poszukującego pokojowych środków w celu rozwiązania tegoż konfliktu. Jednakże druga strona sporu nie pozostała bierna. Świadczy o tym chociażby stworzenie strony internetowej poświęconej owym wyspom, na której zostało zamieszczone hasło: „My zasadziliśmy koreańską duszę w Dokdo”. W tym konflikcie niezwykle interesujące jest to, iż mimo nieprzychylnej dla nich przeszłości państwa te są w stanie utrzymywać bliskie kontakty handlowe, nie łączą oni polityki z gospodarką, co umożliwia ich ciągły rozwój. Problem Liancourt Rocks powinien zostać definitywnie rozwiązany. Możliwe, że istotny w celu rozstrzygnięcia tego sporu okaże się arbitraż międzynarodowy, gdyż zarówno Kora Południowa jak i Japonia nie były w stanie osiągnąć w tej sprawie porozumienia.
OdpowiedzUsuńPadło kilka ciekawych wątków w komentarzach. 1. polityka zagraniczna jest kontynuacją polityki wewnętrznej - zatem w tej sytuacji w zależności od kontekstu wewnętrznego spór albo się będzie nasilał albo nie - kwestia zbicia kapitału politycznego będzie priorytetowa. Za tym idą m.in. podręczniki do historii czy inne polityczne kampanie, 2. Azja Wschodnia jest pełna konfliktów, ale mimo to status quo jest korzystne dla wszystkich - wyobraźmy sobie że Liancourt przechodzą w ręce koreańskie czy japońskie - dochodzi do zachwiania równowagi sił i mamy "wariant ukraiński". Wydaje się, że mimo wszystko w Azji jest dużo większa świadomość zachwiania wspominanej równowagi i strat, które byłyby konsekwencją takiej zmiany. 3. przeglądając internet trafiłem na jednak większą ilość materiałów koreańskich jak choćby ten tańce http://www.youtube.com/watch?v=DbVlDpirDzE
OdpowiedzUsuńSpór o Liancourt Rocks wydaje się mieć tutaj małe znaczenie, w obliczu całej współpracy gospodarczej pomiędzy Koreą Południową, a Japonią. Historia sporu według źródła „Historia Trzech Królów” sięga 512 roku n.e., a kwestia rozstrzygnięcia tego, do kogo należy archipelag, nadal nie pozostała ustalona. Sytuację dodatkowo komplikuje odrzucenie możliwości rozstrzygnięcia sporu przez Koreę za pośrednictwem Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości, oraz nieuregulowane konflikty terytorialne Japonii z Rosją i ChRL. Moim zdaniem pomimo zaszłości historycznej, państwa powinny skupić się na wzajemnej współpracy gospodarczej i pojednaniu, ponieważ rozstrzygnięcie sporu jest niemożliwe, a nawet w przypadku uzyskania suwerennych praw do tego regionu przez jedną ze stron, zysk będzie tylko i wyłącznie w postaci mentalnej, ze względu na znikomą liczbę ludności zamieszkałej archipelag i braku surowców mineralnych. Państwa powinny zapomnieć o wyspach pod względem historycznym i starać się wspólnie koegzystować na wodach archipelagu, czy też samym lądzie.
OdpowiedzUsuńSpory tego typu będą przeciągane w nieskończoność. Dlaczego? Dlatego, że obie strony bardziej zyskują na konflikcie, aniżeli skorzystałyby w przypadku jego rozwiązania. Po pierwsze strony sporu nie mają problemu z prowadzeniem polityki dwutorowo skupiając się na kwestiach gospodarczych, umniejszając tym samym delikatnie wartość samego konfliktu. Nie oszukujmy się – to są jedynie gołe skały, a zapewnienie Koreańczykom i Japończykom mięsa, co by mogli do gara je włożyć jest znacznie dotkliwiej palącą kwestią dla obu rządów. Spór terytorialny nie jest priorytetem.
OdpowiedzUsuńPo drugie, zgadzam się ze stwierdzeniem, które już padło, jakoby rozwiązanie sporu na korzyść jednego z państw uwydatni słabość drugiego. Mogłoby to mieć niepożądane skutki w sporach, nie tylko terytorialnych z innymi państwami. Nie ma sensu ryzykować.
Po trzecie. W obecnej sytuacji Korea oraz Japonia uznają Liancourt Rocks jednocześnie jako własne terytorium. Shimane obchodzi swoje Takeshima Day, a na zachodzie Koreańczycy mogą odstawiać popisy taneczne głosząc, że wyspy faktycznie nazywają się Dokdo. Nie jest tak źle, wszyscy są szczęśliwi. Po co to psuć?