Translate

poniedziałek, 12 maja 2014

ONZ o prawach człowieka w Korei Północnej



17 lutego 2014 roku specjalna komisja ONZ po rocznej pracy opublikowała raport poświęcony łamaniu praw człowieka w Korei Północnej. Liczy on 372 strony i składa się z relacji północnokoreańskich uciekinierów, przesłuchanych na terenie Japonii, Korei Południowej, Wielkiej Brytanii, USA. Wynika z niego, że odpowiedzialność za liczne zbrodnie przeciwko ludzkości i przypadki łamania praw człowieka ponoszą bezpośrednio przywódca państwa Kim Dzong Un oraz jego najbliższe otoczenie, szacowane na setki osób. Z zebranych przez komisję relacji świadków wynika m.in., że w północnokoreańskich aresztach na porządku dziennym są publiczne egzekucje, tortury i głodzenie osadzonych, a za najdrobniejsze wykroczenia grożą drakońskie kary. ONZ zwraca też uwagę na rozbudowany w Korei Płn. system obozów pracy, w których także dochodzi do rażących przypadków łamania praw człowieka. Według ONZ mogą tam funkcjonować cztery takie obozy, jednak ich liczba może być większa, szczególnie, że w przeszłości funkcjonowało 12 takich ośrodków.

Celem publikacji raportu ONZ jest zwrócenie uwagi międzynarodowej na sytuację wewnętrzną Korei Północnej oraz zmuszenie jej do większego respektowania praw człowieka. Dokument stworzony przez komisję jedyną może być krokiem w kierunku koreańskiego poprawy sytuacji społeczeństwa koreańskiego i wpłynąć na poprawę ich warunków życia. Z kolei władze koreańskie uważają, iż jest to echo propagandy ze strony USA, które „atakują” ich kraj, dlatego że stanowią bufor bezpieczeństwa dla Chin przy ich północnej granicy. Zasadnym zatem wydaje się postawienie pytania o realne przesłanki opublikowania takiego raportu. Wiadomo Stanom Zjednoczonym zależy na utrzymywaniu wpływów w regionie Azji Wschodniej, gdyż chcą stać się przeciwwagą dla Chin, które są mocarstwem w tym obszarze. Czy zatem ten dokument nie jest elementem większej układanki politycznej obejmującej rywalizację amerykańsko-chińską w regionie Azji Wschodniej?

Wewnętrzna sytuacja w Korei Północnej
W Korei Północne prześladowani są wszyscy, którzy nie należą do rządzącej kasty. By nikt się nie zbuntował, reżim dba o indoktrynację już od najmłodszych lat. Dzieci w przedszkolach są otoczone propagandowymi plakatami i symboliką. Jeden z nauczycieli, który uciekł z Korei Północnej opowiada, że nauka ideologii zajmuje największą część życia szkolnego - czytamy w dokumencie. Ci, którzy nie radzą sobie z filozofią wodzów i podstawami teorii partyjnej, są surowo karani, nawet jeśli w innych przedmiotach mają same oceny celujące. Dodatkowo propaganda, jak wynika z raportu, opiera się na dwóch filarach - pierwszy to całkowita lojalność wobec władz. Drugi to nienawiść do Ameryki, Japonii i Południowej Korei. Natomiast młodzież musi obowiązkowo należeć do jednego z państwowych stowarzyszeń. Wolno im też próbować wstąpić do partii - ten przywilej zarejestrowany jest jednak tylko dla 15 proc. obywateli. Nie można także zapomnieć o istniejącej wszechobecnej propagandzie, która realizowana jest poprzez umieszczanie głośników na ulicach i w pociągach, „opowiadające”o karach dla zdrajców i przestępców. Spikerzy przechodzą specjalne kursy, by odpowiednią intonacją wzbudzać nienawiść do wrogów. W środkach komunikacji publicznej są też tajni agenci, którzy obserwują, czy pasażerowie wystarczająco entuzjastycznie przyjmują wieści, a także czy obsługa pociągu odpowiednio się zachowuje.

Kolejnym przykładem inwigilacji stosowanej przez władze jest istnienie straży sąsiedzkiej, zwanej Inminban. Jej celem jest mobilizowanie ludzi do czynów społecznych, jak również śledzenie wszystkich obywateli Korei Północnej. Każde złamanie prawa musi być natychmiast zgłoszone, a funkcjonariusze tej straży mogą w każdej chwili wejść do dowolnego domu i sprawdzić, co się dzieje. Kto nie doniesie, jest surowo karany. 
W głównej mierze prześladowane są kobiety, m.in. nie wolno im nosić zbyt długich włosów, krótkich spódnic czy choćby jeansów. Mają za to pewną przewagę - mężczyźni nie mogą handlować na targowiskach. Dlatego też, to one zajęły się sprzedażą i to one przynoszą do domu prawdziwe pieniądze. Zdaniem raportu, to prowadzi do przemocy domowej, bo sfrustrowani mężczyźni nie mogą przeżyć tego, że są utrzymywani przez kobiety.

Represjonowani są także niepełnosprawni, czego dowodem są morderstwa na noworodkach z oznakami kalectwa. Zdaniem ekspertów ONZ, koreańskie władze testują na niepełnosprawnych broń oraz przeprowadzają na nich eksperymenty medyczne.
Odnosząc się do sytuacji wewnętrznej KRL-D warto powołać się na słowa ekspertów zawartych w raporcie: „Państwo prowadzi systematyczne i szerokie czystki przeciwko każdemu, kto mógłby stać się zagrożeniem. Na celowniku są więźniowie polityczni, uciekinierzy czy osoby religijne. Państwo niszczy też obywateli, doprowadzając do głodu, by zachować polityczny system i zapewnić odpowiedni poziom życia władzom.”

Problem nuklearny na tle głodu 
Potencjał nuklearny KRL-D (choć nie dokońca poznany) jest jej wielkim atutem, który z jednej strony zabezpiecza ją przed interwencją z zewnątrz, natomiast z drugiej strony pomaga utrzymać społeczeństwo w stanie zastraszenia i pod kontrolą. Realizuje się to poprzez wykorzystywanie środków finansowych, które są przeznaczane na inwestycje militarne oraz program nuklearny, zamiast na dożywianie społeczeństwa.Władze koreańskie nie są w stanie zapewnić obywatelom dostępu do podstawowych dóbr takich jak żywność i środki medyczne. Walka z głodem w tym państwie jest bardzo trudna także z innych powodów: zjawisko głodu wg władz oficjalnie nie istnieje, nie wolno także prowadzić działalności prywatnej w rolnictwie. Na tle głodującego społeczeństwa funkcjonuje elita rządząca, która żyje w coraz większym luksusie. Środki państwowe są przeznaczane na drogie alkohole czy sprzęt elektroniczny, zarejestrowano też próby ściągnięcia do kraju wysokiej klasy samochodów. Ważne są słowa władz ONZ zawarte w raporcie, że: „Państwo wykorzystuje dystrybucję żywności do kontrolowania ludzi. Posługuje się także głodem do wymuszania posłuszeństwa i karania więźniów. Doprowadziło to do śmierci wielu osób".
Agresywna polityka nuklearna Korei Północnej rozpoczęła się w 2006 roku, kiedy przeprowadzono pierwszą próbę atomową. W wyniku czego zostały nałożone sankcje wobec tegoż państwa przez ONZ m. in. w postaci: zamrożenia środków finansowych, wspierających rozwój programu nuklearnego, a także zabroniono członkom rodzin, których bliscy byli zaangażowani w ów program, wjazdu do państw członkowskich ONZ. Jednakże polityka Korei nie uległa złagodzeniu, gdyż w 2009 i 2013 roku doszło do przeprowadzenia drugiej i trzeciej próby jądrowej, co spowodowało wprowadzenie w stan podwyższonego alarmu siły Korei Południowej i Stanów Zjednoczonych, stacjonujących na obszarze półwyspu koreańskiego. Szansą na denuklearyzację miało być opublikowanie przez ONZ raportu o łamaniu praw człowieka. Niemniej nie przyniosło to zamierzonych skutków, gdyż 26 marca 2014 roku miało miejsce wystrzelenie dwóch pocisków balistycznych średniego zasięgu na Morze Japońskie oraz 31 marca skierowano pociski artyleryjskie w kierunku Morza Żółtego, których część spadła na wody terytorialne Korei Południowej.
Reakcja międzynarodowa na sytuacje KRL-D
Z punktu widzenia rozważanego problemu, a odwołującym się do postawionego pytania jest przedstawienie reakcji międzynarodowej głównie Chin i Stanów Zjednoczonych. Chiny jako najbliższy sojusznik Korei Północnej odrzuciły raport ONZ, ponieważ jego autorzy zarzucają im pomoc popełnianiu zbrodni przeciwko ludzkości poprzez odsyłanie uciekinierów z Korei Północnej do ojczyzny, gdzie czekają na nich tortury i egzekucje.Wyrazem tego była przemowa na Radzie Praw Człowieka podczas, której przedstawiciel władz Pekinu odniósł się krytycznie wobec tego dokumentu. Jego zdaniem zawarte w nim informacje są „oderwane od rzeczywistości”. Ze słów dyplomaty wynika, że ​​Chiny, jako stały członek Rady Bezpieczeństwa, będą blokować wszelakie próby odniesienia kwestii Korei Północnej do Międzynarodowego Trybunału Karnego. Pekin nie popiera drakońskich metod reżimu z Korei Północnej, nie chce jednak jego szybkiego upadku. Po pierwsze z obawy przed falą uciekinierów, którzy już dziś są plagą w regionie przygranicznym. Po drugie chińskie kierownictwo wie, że koniec Północy oznaczałby w praktyce wchłonięcie „masy upadłościowej” przez Koreę Południową. W efekcie stacjonujące tam wojska amerykańskie trafiłyby nad chińską granicę, a tego w Pekinie nikt sobie nie życzy.  Z drugiej strony w odpowiedzi na trzecią próbę nuklearną Korei Północnej, Rada Bezpieczeństwa ONZ przegłosowała 7 marca zaostrzenie sankcji finansowych wobec Phenianu, które mają doprowadzić do wstrzymania źródeł finansowania wykorzystywanych przez Koreę Północną do realizacji planów militarnych. Ponadto Rada zapowiedziała zdecydowaną walkę z importem towarów objętych restrykcjami, w tym mogących posłużyć do produkcji broni atomowej i rakiet.
Inaczej niż Chiny postępuje rząd Stanów Zjednoczonych , który oskarża reżim w Pjongjangu przede wszystkim o spowodowanie powszechnej klęski głodu, podczas gdy duże ilości zasobów państwowych zostały wydane na dobra luksusowe i rozwój kultu Kim Dzong Una, o czym wcześniej pisałyśmy. Warto nadmienić, iż Waszyngton systematycznie zaostrzał sankcje wobec Korei Północnej, w celu doprowadzenia do jej upadku. We wszelką pomoc humanitarną były wplatane żądania polityczne. W połowie lat 90. XX wieku, sankcje gospodarcze spotęgowały braki żywności, spowodowane przez ciąg katastrof naturalnych, prowadząc do powszechnego głodu i śmierci. Stany Zjednoczone w szczególności atakują Koreę Północną dlatego, iż jest to jedyny formalny sojusznik Chin i działa jako zabezpieczenie ich granicy. Zmiana władzy w Pjongjangu na sympatyzującą z Waszyngtonem jeszcze bardziej zacieśni pętlę amerykańskich sojuszy, baz i partnerstw strategicznych wokół Chin. Nic dziwnego, że Departament Stanu USA z zadowoleniem przyjął raport ONZ, mówiąc, że “wyraźnie  i jednoznacznie dokumentuje on brutalną rzeczywistość w Korei Północnej”.
Podobne stanowisko do Stanów Zjednoczonych mają władze Korei Południowej. Świadczą o tym przeprowadzone wspólne manewry wojskowe, które rozpoczęto 19 lutego, dwa dni po publikacji raportu. Władze w Pjongjangu zaprotestowały przeciwko ćwiczeniom, nazywając je przygotowaniem do inwazji, „wstępem do wojny”. W odpowiedzi na oskarżenie, przedstawiciel południokoreańskiego Ministerstwa Obrony powiedział, iż wspólne manewry wojskowe mają charakter obronny i celem ich przeprowadzenia nie był atak na KRL-D. 

Wnioski:

  1. Z jednej strony raport ONZ jest nadzieją społeczeństwa koreańskiego na zmianę sytuacji wewnętrznej w Korei Północnej, natomiast z drugiej strony jego publikacja nie wywołała żadnego odzewu ze strony Kim Dzong Una, który potraktował go jako „wrogi akt” wobec swojego państwa,  
  2. władze Korei Północnej mają świadomość swojej siły, stanowi ją potencjał nuklearny, który czyni ich silnym graczem w tym regionie. Z tego powodu nie zamierzają one zmienić swojej polityki nuklearnej, ponieważ doprowadziłoby to do zmniejszenia ich rangi na arenie międzynarodowej, 
  3. zachowanie statusu quo Korei Północnej leży w interesie Chin, gdyż Pekin obawia się niestabilności na granicy z Koreą Północną oraz chaotycznego przejęcia władzy przez reformatorów niekoniecznie kontynuujących politykę dobrego sąsiedztwa wobec Chin. Stanom Zjednoczonym również zależy na utrzymaniu obecnej sytuacji na półwyspie koreańskim, ponieważ nie chcą, aby Korea Północna stała się punktem zapalnym w regionie Azji Południowej, gdyż może to doprowadzić do użycia broni masowego rażenia, 
  4. informacje zawarte w raporcie ONZ pozwalają na postawienie Korei Północnej przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym, do tego jednak nigdy nie dojdzie, ponieważ Chiny będąc jednym ze stałych członków RB mają możliwość blokowania wniosku, co „jest im na rękę”, gdyż komisja uderza w ich państwo, twierdząc że mogą pomagać w popełnieniu zbrodni przeciwko ludzkości.  

------
mat. opr. Patrycja Marczyńska, Daria Milczarek, Sylwia Węgrzynowska (III rok, politologia).





9 komentarzy:

  1. Wszyscy od dawna wiedzą, o tym jak dramatyczne warunki życia panują w Korei Północnej i pod tym względem ten raport tak naprawdę niewiele wprowadza nowego. Największym dramatem w tej sytuacji jest to, że dla nikogo w rzeczywistości nie liczy się życie obywateli KRL-D. Ciągle głoduja, ciągle umierają i dobrze o tym wiemy od lat, a wciąż nic się nie dzieje. Samej Korei Północnej ten raport tak naprawdę wcale nie obchodzi, bo jest tylko zbiorem pobożnych życzeń ONZ za którym nie idą żadne realne działania, które miałyby uderzyć w reżim i poprawić sytuację obywateli. Niestety, ale polityka międzynarodowa i kwestie etyczne to dwa różne światy i dopóki sytuacja taka, jaka panuje teraz będzie odpowiadała światowym graczom to nic się nie zmieni, bo przecież nie będą uderzać w swoje własne interesy. Moim zdaniem nie ma żadnych wątpliwości, że ten raport nie zmieni absolutnie nic i chyba nikt w to nie wierzy. Zdaje się, że nawet ci uciekinierzy z Korei Północnej, których opowieści zostały użyte do stworzenia raportu nie mają większej nadziei na to, że coś się dzięki niemu zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Panująca obecnie sytuacja w Korei Północnej nie należy do tych najprzyjemniejszych. Wynika to w głównej mierze z działań jakie podejmowane są na tym terenie. Dochodzi tam do dyskryminacji każdego, który „odbiega od normy”, jak też do licznych tortur, egzekucji, głodzenia oraz do poważnego łamania podstawowych praw przysługujących człowiekowi. Zły los spotyka także tych, którzy nie należą do klasy panującej, przede wszystkim dzieci. Poddawane są one indoktrynacji, aby zgasić w zarodku ewentualny bunt ze strony społeczeństwa. To niestety nie jedyna grupa, którą dotykają straszne rozkazy władz – należą do niej osoby niepełnosprawne, które traktowani są jak „króliki doświadczalne”. Nic więc dziwnego, że sprawą zaczęło interesować się ONZ, które w tej kwestii wydało krótki raport oceniając panującą tam sytuację za fatalną. Niestety, władze KRL-D nie bardzo przejęły się wydanym przez ONZ dokumentem. Mimo to, sporządzony raport nie był jednak do końca bezużyteczny. Jego głównym zadaniem było również zwrócenie uwagi areny międzynarodowej na sytuację, która panuje w Korei. Większość państw po opublikowaniu raportu nastawiona jest jedynie sceptycznie do KRL-D, jednak żadnych działań, poza wyrażeniem oburzenia, w tej kwestii nie podejmuje. Mimo, że widać cień szansy na postawienie Korei przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym, ale tak jak jest to przedstawione we wnioskach – ani USA ani Chiny nie podejmą żadnych konkretnych kroków, ponieważ wybitnie nie leży to w ich interesie. Prawdopodobnie, ONZ za parę lat znów wyda podobny dokument potępiający wewnętrzną sytuację w Korei Północnej, może tylko po to, by uspokoić swoje sumienie, a cały raport znów przejdzie na arenie międzynarodowej bez większego echa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Korea Północna ostała się chyba jedynym państwem na świecie o ustroju totalitarnym. Wszystkie totalitaryzmy funkcjonujące w historii ludzkości upadły. Ten jeden,specyficzny, pozostał. W państwie totalitarnym nie można mówić i prawach człowieka. Jednostka jako taka, jest pogardzana a dobrem nadrzędnym jest Państwo i Wódz. W KRL-D te podstawowe prawa nie są łamane a w ogóle nie działają. Wyżej wymienione przykłady łamania, są tylko wierzchołkiem góry lodowej. System koreański jest oparty na odebraniu ludziom wszelkiej wolności, własności i powszechnej niesprawiedliwości. Co więcej, w totalitaryzmach nie można mówić o dyskryminacji jakiejś grupy społecznej bo w tym systemie nikt nie jest pewny swojego życia, nawet najwięksi dygnitarze i dyskryminowani są wszyscy, może za wyjątkiem wodza. W ostatnim czasie można przeczytać że Kim Dzong Un jest systematycznie odsuwany od władzy i pełni role marionetki więc wódz też musi ciągle umacniać swoją pozycję. Bycie w uprzywilejowanej kaście nie oznacza zwolnienia z indoktrynacji, prześladowań czy możliwości zlikwidowania w każdym momencie. Za przykład możne służyć wuj Kim Dzong Una, Dzang Song Thaek, zagłodzony na śmierć bądź rozszarpany przez wygłodniałe psy. Źródła w tej sprawie podają sprzeczne informacje. Wydaje mi się że nie potrzeba formułować enigmatycznych praw człowieka które nie są respektowane przez wszystkie kultury aby ocenić zachowania państwa jako niemoralne, nieetyczne i niesprawiedliwe. Deklaracja praw człowieka nie reguluje wszystkich spraw wiec trzeba zachować otwartość umysły i nieetyczne bądź niesprawiedliwe działania państw piętnować, bez odwoływania się do deklaracji. W sprawie KRL-D Międzynarodowy Trybunał Karny orzekać nie możne, bo Korea nie jest stroną statutu MTK i jurysdykcje owego trybunału Pjonjangu nie sięga. Co może zrobić społeczność międzynarodowa? Nie bardzo wiem, ponieważ istnienie Korei, choć nieprzewidywalnej to jest tak naprawdę wszystkim na ręczy czy to USA czy mocarstwom azjatyckim a przy żywotnych interesach państw, dobro jednostek stawowi sprawę trzeciorzędom.

    OdpowiedzUsuń
  4. Raport ONZ nie odkrywa niczego nowego i nie różni się specjalnie od większości książek przedstawiających codzienne życie w Korei Północnej. Pokazuje on też jak bezsilna jest reszta świata w obliczu tragedii północnokoreańskich obywateli. Większość z nich ślepo wierzy, że władze zapewniają im więcej, niż jakiekolwiek inne państwo mogłoby mieć, ale trzeba zakładać, że w przyszłości dojdzie do sytuacji kiedy KRL-D przestanie trwać w swojej izolacji, a jej obywatele dowiedzą się jak w rzeczywistości przedstawiały się warunki ich życia w porównaniu z Zachodem. Raport ONZ będzie najlepszym potwierdzeniem tego, że wszyscy wiedzieli o obozach pracy, torturach i głodzie. W ocenie Washington Post, północnokoreańskie obozy są jak „Auschwitz tuż pod naszym nosem”. I tak jak wielu państwom i instytucjom wypomniano dziesiątki lat po wojnie brak reakcji na istnienie nazistowskich obozów, tak możliwe, że Koreańczycy z Północy będą kiedyś oskarżać społeczność międzynarodową o udzielenie milczącej zgody na ich tragedię. Niemniej jednak na razie nie widać żadnych symptomów, które mogłyby wskazywać na zmianę polityki Kim Jong Una. Opcja broni jądrowej to wciąż najlepsze wyjście dla utrzymania reżimu i ani raport ONZ, ani przyłączenie się Chin do sankcji prawie niczego w tej kwestii nie zmieniają. Świat poniekąd obawia się zjednoczonej Korei - połączenia szybkiego wzrostu gospodarczego (który po długim czasie prawdopodobnie wyciągnąłby KRL-D z biedy) i broni atomowej - która mogłaby sporo namieszać na arenie międzynarodowej. Status quo odpowiada zarówno Chinom jak i USA. Zawsze lepiej mieć przy sobie znanego wroga i sojusznika, niż nowy kraj, którego intencje pozostawałyby nieodgadnione.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ulega wątpliwości, iż raport ONZ dotyczący łamania praw człowieka w Korei Północnej ma jedynie znaczenie symboliczne, gdyż jak zostało to przedstawione w tekście władze stanowczo się od niego odcinają. Ciężko sobie wyobrazić, aby kształtowany latami północnokoreański reżim oparty na własnej sile nuklearnej zaprzestał wspomnianych praktyk w najbliższym czasie. Jednakże ze względu na strategiczne położenie KRLD interesującym wydaje się być aspekt międzynarodowy, a więc chińsko- amerykańska rywalizacja o wpływy w tym regionie. Z tym, że Stany Zjednoczone z całą pewnością będą ograniczać się jedynie do działań dyplomatycznych i manewrów wojskowych, nie chcąc doprowadzić do eskalacji konfliktu. Natomiast Chiny prowadząc własną politykę na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ postarają się o dementowanie kolejnych doniesień o łamaniu praw człowieka w Korei Płn. w trosce o własny interes i stabilizację w regionie. Wobec czego możemy mieć w najbliższym czasie do czynienia, jedynie z politycznymi potyczkami z ludzkim cierpieniem w tle.

    OdpowiedzUsuń
  6. Najnowszy artykuł ONZ nie rzuca absolutnie żadnego nowego światła na kwestię łamania praw człowieka w Korei Północnej. Pokazuje jednak, że po śmierci Kim Dzong Ila nic w zasadzie się nie zmieniło. Nic nie wskazuje na to, żeby Kim Dzong Un (który notabene studiował w Szwajcarii i miał okazję poznać zachodnioeuropejską kulturę), preferował stosowanie odmiennej niż jego ojciec polityki. Wygląda na to, że z podróży do Europy jedyne co zostało młodemu przywódcy KRL-D to zamiłowanie do zachodnich marek i luksusowego trybu życia, kosztem którego niewątpliwie cierpią mieszkańcy. Tak więc cały czas mamy tutaj do czynienia z totalitaryzmem w czystej postaci. Ciągła inwigilacja obywateli, obozy pracy indoktrynacja od najmłodszych lat, nastawianie przeciwko sobie rodzin, sąsiadów, a także permanentne przypominanie płynące z głośników rozmieszczonych w całym mieście o nieuchronności kary dla przestępców. A sam fakt testowania broni i eksperymenty medyczne na więźniach automatycznie przywołuje na myśl praktyki stosowane przez hitlerowskie Niemcy. Obywatele traktowani są przez rząd jako potencjalne zagrożenie. Nie tak dawna historia związana z wujem Kim Dzong Una pokazuje, że nawet najbliżsi współpracownicy mogą obawiać się bardzo surowych kar. Świat na to wszystko patrzy i rozkłada ręce w niemym geście bezradności. ONZ krytykuje i narzuca sankcje, które zupełnie nie zmieniają sytuacji północnych Koreańczyków, a sam rząd KRL-D wydaje coraz większe pieniądze na zbrojenia,nie mogąc jednocześnie zapewnić swoim obywatelom odpowiedniej ilości wyżywienia i środków medycznych. Niepokojącym faktem jest tutaj również to że Korea Północna jako jedyny kraj, wystąpiła z ogólnoświatowego układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej. Sytuacja na półwyspie koreańskim od wielu lat jest w impasie. Konflikt interesów między dwoma supermocarstwami: Chinami i USA raczej nie spowoduje zmiany sytuacji. A najgorsze, że na tym wszystkim najbardziej cierpią zwykli obywatele Korei Północnej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Podsumowując Państwo wypowiedzi ciśnie się na klawiaturę jedno pytanie: po co takie raporty są publikowane? Czy Zachód będący na rozdrożu wartości i interesów musi w jakiś sposób uspokoić własne sumienie? To oczywiście kwestia subiektywnej oceny. Kolejne kwestie na ile takie sprawy mogą być wykorzystywane do rozgrywki politycznej? W przypadku KRLD - o czym Państwo piszecie - trudno o to, by ten raport miał jakiekolwiek znaczenie. Jak wiemy strona publikująca ma tego świadomość. "I tak niczego nie zmienimy- to chociaż opublikujmy coś" - chyba takie myślenie przyświecało ONZ. Jednak spójrzmy na to perspektywy długoterminowej. Zakładamy, że okoliczności będą sprzyjały zmianom wtedy ONZ wyciągnie te wszystkie raporty i użyje tego jako jednego z elementów do promowania zmian w kierunku bardziej demokratycznym. I ostatnia sprawa: KRLD nauczyła się bronić przed takimi oskarżeniami od Chin. Pamiętamy lata 90. XX wieku USA notorycznie podnosiła te kwestie a Chiny uznawały to za ingerencję w wewnętrzne sprawy. Gospodarka i ekspansja gospodarcza Chin de facto zmieniła (nieco) percepcję zachodu - KRDL takie potencjału jak ChRL nie ma..ale przeprowadza próby nuklearne. Inny mechanizm efekt podobny - dziękuję za dyskusję w tej sprawie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Sprawa praw człowieka w Korei Północnej wydaję się być wszystkim klarowna, tzn. łamanie praw człowieka jest aktem występującym na porządku dziennym. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że nasze media i informacje, które do nas docierają są „prozachodnie”. W obecnej sytuacji, kiedy dostęp do Korei Północnej jest znacznie utrudniony, ciężko jest faktycznie stwierdzić czy relacje uciekinierów są prawdziwe, czy być może Stany Zjednoczone manipulują przy przekazie informacji. Udowodnione jest, że ludność koreańska jest prześladowana przez władze oraz głodzona w celu utrzymania się u koryta, jednostek rządzących. Jedyną możliwością interwencji w KRLD jest przekonanie Chin do koncepcji amerykańskiej, co jest niewykonalne ze względu na sytuację geopolityczną ChRL. Dlatego odnosząc się do swojej pracy licencjackiej stwierdzam, że już od dawna w ONZ powinno się zastosować metodę przegłosowywania veta jednego z pięciu członków stałych Rady Bezpieczeństwa, metodą 4:1 (cztery do jednego). Prawdopodobne jest, że w takiej sytuacji albo Chiny, albo Rosja oderwą się od struktur Organizacji Narodów Zjednoczonych, jednak usprawniłoby to proces decyzyjny najważniejszej organizacji pokojowej na świecie, co mogłoby pomóc w postanowieniu, jak pomóc ludności KRLD.

    OdpowiedzUsuń
  9. ONZ najwyraźniej nudzi się serwując opinii publicznej takie świstki jak m.in. raport w sprawie przestrzegania praw człowieka w Korei Północnej. O co tym ludziom przesiadującym w organizacji w ogóle chodzi?
    Nie mam pojęcia. Powszechnie wiadomo, że w Korei żadne prawa człowieka nie są respektowane, a wypociny komisji, czy jakiegokolwiek organu, który przygotował tekst nie znajdą żadnego zastosowania i nie wnoszą niczego do dyskusji międzynarodowej. Państwa, które powinny zareagować zdecydowanie przeciwko KRLD czyt. USA, dobra Korea, Japonia nie zrobiły tego i już nigdy nie zrobią. Bo prostu nie będą mogły z tego tytułu ponieść żadnych wymiernych korzyści. Po co ONZ męczy się nad raportami skoro życie ludzkie nikogo nie obchodzi? $ przede wszystkim.
    W tej sytuacji biedni Koreańczycy mogą jedynie liczyć na samych siebie. Niewielka ich część zdoła uciec. Ogromną większość mieszkańców spotka śmierć i nigdy wcześniej, ani tym bardziej później, nie będzie dane im zaznać wolności.
    Uwaga! Bonus! Pokaz koreańskich możliwości technologicznych: http://www.pyongyangracer.co/

    OdpowiedzUsuń