W
czasie swojej pierwszej kadencji, objętej po Koizumim Junichiro w 2006 roku,
Abe Shinzo nie odwiedził świątyni Yasukuni, w celu poprawienia relacji Japonii
z ChRL i Koreą Południową, które były nadwyrężone corocznymi wizytami
Koizumiego w świątyni. Od 2005 do 2006 roku nie doszło do żadnego spotkania na
wysokim szczeblu przedstawicieli Chin i Japonii. Także pogorszeniu uległy
stosunki japońskie z Koreą Południową. Zarówno w niej, jak i w Chinach wzrosły
nastroje antyjapońskie.
Jednakże,
dnia 26 grudnia 2013 roku, dokładnie w pierwszą rocznicę objęcia drugiej
kadencji na stanowisku premiera, Abe Shinzo odwiedził świątynię Yasukuni.
Wizyta ta natychmiast wywołała silną krytykę ze strony ChRL i Korei Południowej
oraz zaniepokojenie Stanów Zjednoczonych wizją zaognienia relacji na linii
Tokio – Pekin – Seul. Mimo deklaracji Abe o istotności relacji między Chinami i
Koreą oraz oświadczeniu, iż jego wizyta miała na celu wręcz powiedzieć
stanowcze „już nigdy!” wojnie, Yasukuni wciąż jest odbierana w Azji Wschodniej
jako symbol japońskiego imperializmu oraz zbrodni okresu II wojny
światowej. I każda oficjalna wizyta członków rządu japońskiego w świątyni jest
postrzegana przez Pekin i Seul jako chęć odrodzenia ekspansywnej mocarstwowości
Japonii.
Podobnie
w październiku bieżącego roku miały miejsce kolejne kontrowersje związane ze
świątynią Yasukuni. 17 października Abe Shinzo przesłał świątyni rytualną
ofiarę w postaci gałązki świętego drzewa sakaki, w odpowiedzi ChRL i Korea
Południowa wyraziły głębokie zaniepokojenie. Natomiast następnego dnia
świątynię odwiedziły trzy panie minister rządu Abe, mianowicie Minister Spraw
Wewnętrznych i Komunikacji Takaichi Sanae, Minister Zdrowia Publicznego Yamatani
Eriko oraz Minister ds. Rozwoju Kobiet Arimumra Haruko, co ponownie oddaliło
możliwość poprawy relacji chińsko-japońskich.
Historia
i znaczenie świątyni
Od
lat politycy japońscy, odwiedzając świątynię Yasukuni, wywołują skandale na
skalę międzynarodową. Państwa będące ofiarami japońskiego imperializmu lat 30.
i 40. XX wieku zarzucają prowokację polityczną i oddawanie hołdu zbrodniarzom
wojennym. Sami Japończycy tłumaczą miejsce symbolem jedności narodu i hołdem dla
tych, którzy oddali życie ojczyźnie podczas wojen (nie zaś jednej – II wojny
światowej). W celu dokładniejszej analizy kości niezgody, jaką stała się owa
świątynia, trzeba najpierw opisać dokładnie funkcje i genezę świętego dla
Japończyków miejsca, a następnie przeanalizować czyny polityków PLD.
Przedwojenna
Japonia zgodnie z religią shintoistyczną klasyfikowała świątynie na wyznaniowe
będące bezpośrednim miejscem kultu religijnego oraz państwowe w których
kultywowano państwo. Jedną ze świątyń państwowych była Shokonsha ufundowana
przez cesarza Meiji w 1869 roku w celu uhonorowania tych, którzy oddali swoje
życie cesarzowi, walcząc z Szogunatem. 12 lat później z polecenia tego samego
cesarza zmieniono nazwę świątyni na Yasukuni co dosłownie oznacza „krainę
pokoju”. Miała być ona hołdem dla ofiar wszystkich wojen domowych, które
poświęciły swoje życie dla ojczyny, walcząc o narodową zgodę i pokój. Wkrótce
postanowiono, że modły będą odprawiane za ofiary walk o ojczyznę bez podziału
na wojny wewnętrzne czy zewnętrzne. Świątynia nabrała kontrowersyjnego
charakteru po II wojnie światowej, kiedy w 1958 roku obok tabliczek
informacyjnych o ofiarach wojen sprzed okresu Shōwa pojawiły się tabliczki
upamiętniające japońskich żołnierzy (w tym również wysokich rangą oficerów)
uznanych i osądzonych przez Międzynarodowy Wojskowy Trybunał Dalekiego Wschodu
za zbrodniarzy wojennych tzw. klasy B i C. Zaś od 1978 r. można zobaczyć także
wśród bogatego zbioru ok. 2,5 miliona nazwisk tzw. „ofiar wojny” Tojo Hidekiego
i innych zbrodniarzy klasy A. Na terenie
Yasukuni znajduje się również muzeum (Yushukan), które wśród swoich eksponatów
ofiar wojen ma model samolotu „OKA” którego używali kamikadze, czy mundur samego Tojo. Budzi to
oburzenie narodów, których ziemie znajdowały się pod okupacją japońską podczas
II wojny światowej i które uważają się za ofiary agresji japońskiej. Podczas
dominacji PLD przypadającej na lata 1955-1993 premierzy Japonii odwiedzali
Yasukuni i tutaj należy się odwołać do idei tatemae i honne. Wszystkie wizyty
dokonywane przez polityków miały charakter „prywatny”, a mniejsze wpadki jak np.
użycie do przejazdu do miejsca kultu przez premiera Mikiego Takeo samochodu
przysługującemu mu z racji roli przewodniczącego partii przechodziły bez
większego echa. Skandalem zarówno w samej Japonii jak i poza jej granicami było
15 sierpnia 1978 r. odwiedzenie świątyni przez premiera Fukudę Takeo, który po
raz pierwszy zrobił to wraz z 5 ministrami stanu oficjalnie wraz z wpisaniem
się do księgi gości i podaniem swoich funkcji rządowych. Krok dalej postąpił
inny premier, Nakasome Yasuhiro, przeznaczając w imieniu rządu kwotę 30 tysięcy
jenów na zakup kwiatów. Liderem w liczbie odwiedzin podczas swojej kadencji
został Koizumi Junichiro. Podczas pełnienia funkcji szefa rządu od 2001 roku
odwiedził Yasukuni aż pięciokrotnie. Według orzeczenia sądu w Osace po ostatniej
wizycie premiera została ona uznana za „akt publiczny” co oznacza, pogwałcenie
art. 20 konstytucji.
Japońska opinia publiczna wobec
wizyt
Japońska
opinia publiczna jest mocno podzielona w kwestii oficjalnych wizyt polityków
w Yasukuni. Sprawa ta dzieli Japończyków, z których połowa uznaje wizyty
za szkodliwe dla wizerunku państwa i domaga się ich zaprzestania, 40% zaś jest
zdania, iż rządzący powinni odwiedzać Yasukuni oficjalnie, a nawet uznać to za
ich obowiązek polityczny. Jedynie jedna dziesiąta społeczeństwa nie ma zdania w
tej sprawie, pokazuje to jak bardzo opinia publiczna zaangażowana jest w
kwestie wizyt. W społeczeństwie widać
wewnętrzny konflikt, jaki towarzyszy też politykom – podejście
pragmatyczne, zapewniające stabilność w regionie, a więc zaprzestanie wizyt,
czy raczej szacunek dla tradycji i zmarłych, w tym zwykły, ludzki wymiar
odwiedzania swoich poległych bliskich. Powstają coraz to nowe pomysły wyjścia z patowej
sytuacji, jak zbudowanie nowego, świeckiego miejsca czci poległych, czy też
usunięcia nazwisk zbrodniarzy wojennych z Yasukuni, czemu sprzeciwiają się
kapłani świątyni.
Reakcja ChRL
Relacje
chińsko – japońskie weszły w kolejna fazę konfrontacji na polu stosunku do
przeszłości. Pekin potępił japońskiego premiera, zarzucając mu nie tylko
podważenie zbrodni z okresu II WŚ oraz oceny militaryzmu japońskiego, ale także
próbę zaburzenia ładu międzynarodowego. Odrzucono możliwości bezpośrednich
kontaktów Pekin – Tokio na wysokim szczeblu, tym samym odrzucając wszystkie
inicjatywy gospodarczo-polityczne
Japonii w regionie. Chiny również dostały kolejny argument nie do
podważenia przeciw regionalnemu rywalowi.
Reakcja Korei Południowej
Wszelkie
nadzieje na poprawę stosunków Korea Południowa - Japonia w najbliższej
przyszłości zostały przerwane przez wizytę japońskiego premiera w Yasukuni.
Spotkała się ona z ostra krytyką pani prezydent jak i rządu. Prezydent Korei
Południowej Park Geun-Hye zareagowała odmową podjęcia środków w celu poprawy
stosunków Korea-Japonia. Jednak obrona nieugiętej decyzji pani Park była
przegraną bitwą.
Po
pierwsze, sprzeczność interesów ze Stanami Zjednoczonymi, które zmierzają
zarówno prywatnie jak i publicznie do poprawy stosunków Korea - Japonia. USA
zawsze szukały bliskich stosunków trójstronnych, aby stworzyć bardziej
skuteczny mechanizm reagowania na wyzwania regionalne.
Po
drugie, nawet w Korei Południowej media zaczęły poważnie kwestionować strategię
Park w stosunku do Japonii. Odnotowano wzrost liczby artykułów wzywających do
współpracy między dwoma krajami, która sama w sobie była bez większych zmian.
Pani Park znalazła się pod ostrzałem ze wszystkich stron odnośnie jej pozycji
do Japonii.Po wizycie Abe w Yasukuni Park Geun-hye ma dodatkowy niepodważalny
argument dla poparcia swojej dotychczasowej polityki wobec Japonii.
Reakcja USA
Po
usłyszeniu głosów oburzenia z Pekinu i Seulu do sprawy wizyty Abe Shinzo oficjalnie ustosunkowały się Stany
Zjednoczone Ameryki. „Japonia jest ważnym sojusznikiem i przyjacielem. Jednak
Stany Zjednoczone są rozczarowane, że rząd Japonii podjął tę inicjatywę, która
zaostrzy napięcia z jego sąsiadami” – głosił komunikat ambasady USA w Tokio.
Stany Zjednoczone chcą unikać mocnych
słów, nie mogły jednak przemilczeć zachowania
premiera Japonii, który swoim czynem mógł zakłócić stabilność Azji
Wschodniej. Po ciężkich chwilach, gdy konflikt o wyspy Senkaku był najbardziej
zaogniony, USA nie mogło sobie pozwolić na niepotępienie kolejnych działać
potęgujących napięcie w regionie.
Spotkanie Abe Shinzo– Xi Jinping
Jeszcze
w tym roku 10 listopada tuż przed rozpoczęciem wyczekiwanego szczytu Wspólnoty
Gospodarczej Azji i Pacyfiku doszło do spotkania japońskiego premiera Abe
Shinzo oraz chińskiego prezydenta Xi Jinping. Było to pierwsze spotkanie
liderów od 2011 roku. Ze względu na odwiedziny przez japońskich liderów
politycznych Yasukuni zarówno przedstawiciele Korei Południowej jak i Chińskiej
Republiki Ludowej odmawiali spotkania się z japońskim premierem. Abe wyraził
chęć porozmawiania z Xi na temat dwóch największych potęg ekonomicznych,
politykowi PLD zależało głównie na zatrzymaniu sporu o wyspy Senkaku/Diaoyu w
przeobrażenie się w konflikt, który zagroziłby bezpieczeństwu w regionie. Aby
zapobiec takiej sytuacji Abe zaproponował utworzenie mechanizmu zarządzania
kryzysowego, który udało się zamieścić w 4-punktowym konsensusie.
Stronie
chińskiej zależało na tym, by Abe Shinzo przestał odwiedzać kontrowersyjną
świątynię, jak i uznania praw terytorialnych do wyspy Senkaku. Co do kwestii
historycznych, nie udało się ustalić pewnego porozumienia, obydwie strony
inaczej interpretują pokonanie ducha historii, który przeszkadza w utworzeniu
stosunków opartych na wzajemnym zaufaniu państw. Dla japońskiej strony jest to
tylko „pewne porozumienie”, a nie pełna ugoda, na której zależało Chinom. Xi
chciał, aby Abe spojrzał „prosto przed obliczem historii” i żeby japoński
system skończył wybielać zbrodniarzy wojennych. Premier Kraju Kwitnącej Wiśni
zinterpretował to jako patrzenie się w przyszłość, zamiast zapatrywania się w
przeszłość.
Chiński
prezydent nie był zadowolony z ustaleń końcowych tego spotkania, gdyż z ust Abe
nie padło zapewnienie o tym, że już nigdy nie odwiedzi Yasukuni, zaś kwestie
historyczne pozostały nierozstrzygnięte oraz pozostawione każdej ze stron do
osobnej interpretacji. Niemniej jednak trzeba traktować to spotkanie jako
symboliczne przełamanie lodów po dwóch latach starań japońskiej dyplomacji oraz
dążenie obydwu stron do wznawiania dialogu opartego na wspólnych strategicznych
interesach w kwestiach bezpieczeństwa.
Wnioski
- Świątynia Yasukuni stanowi ważny element japońskiej tradycji oraz historii – dlatego pozostanie obecna również w japońskim życiu politycznym;
- ze względu na japońskie zbrodnie wojenne oraz czczenie w świątyni pamięci dowódców o nie oskarżonych, Yasukuni pozostaje kością niezgody w relacjach Japonii z Chinami oraz Koreą Południową. Reakcje na oficjalne wizyty są na tyle ostre, że mogą wpływać na całokształt relacji między tymi trzema państwami;
- ze względu na silne stanowisko rządu japońskiego, i równie silne, sprzeczne stanowiska rządów chińskiego i koreańskiego, prawdopodobnie kontrowersje na temat świątyni jeszcze długo będą jedną z determinantów relacji między tymi państwami.
-------------
Opracowali:
Dominika Kulpa, Mateusz Suchecki, Michał Józefik, Piotr Kościelniak (III rok, SM).
Problem Świątyni Yasukuni jest o tyle skomplikowany dla rządu japońskiego ,że jakakolwiek próba zmian będzie miała negatywne konsekwencje. W wymiarze polityki zagranicznej odwiedziny przez władze japońskie świątyni będą powodować ostre reakcje ze strony sąsiednich państw. Z drugiej strony usunięcie zbrodniarzy wojennych ze świątyni spowoduje protesty stronnictw prawicowych ,które stanowią dużą siłę polityczną. Najprawdopodobniej ta sprawa w najbliższych latach nie doczeka się rozwiązania
OdpowiedzUsuńWizyty w świątyni Yasukuni są głęboko zakorzenione w tradycji japońskiej. Wątpliwą teorią jest to, że japońscy politycy odwiedzają Yasukuni, aby czcić zbrodniarzy… Pamiętajmy, że oprócz zbrodniarzy wojennych, spoczywają tam japońscy żołnierze, którzy oddali życie za ojczyznę. Być może wizyty przywódców Japonii nie powinny mieć aż tak oficjalnego charakteru, skoro wywołuje to ostre reakcje ze strony Chin i Korei. Z drugiej jednak strony wydaje się to być ingerencją w sprawy wewnętrzne Japonii.
OdpowiedzUsuńMyślę, że kontrowersje wokół Świątyni Yasukuni są niebezpodstawne i zrozumiałe. Chiny mają prawo domagać się od Japonii zaprzestania odwiedzin tego miejsca, buntują się poprzez zrywanie stosunków dyplomatycznych z Japonią. To jest oczywiste z punktu widzenia Chin. Ale czy Japonia powinna ulegać presji Chin i Korei Południowej?
OdpowiedzUsuńUważam, że Japonia powinna konsekwentnie bronić swojej tradycji, jaką jest oddawanie czci w Świątyni Yasukuni. Nie powinna zmieniać swojego stanowiska pod presją Chin skoro jest to miejsce kultu tak ważne w historii Japonii.
Z notatki wynika, że dochodzi do powolnej, ale widocznej poprawy stosunków między tymi dwoma krajami. To znaczy, że Chiny potrafią „przełknąć” odwiedziny japońskich polityków w tym świętym miejscu, więc może istnieje jakaś szansa na rozwiązanie tej spornej kwestii. Pytanie tylko, czy ta próba wznowienia dialogu, nie zakończy się fiaskiem po kolejnej wizycie japońskiego premiera w Świątyni Yakusuni.
Można zrozumieć oburzenie Chińczyków i Koreańczyków, sądzę, że Polacy w analogicznej sytuacji - również by protestowali - szczególnie konserwatywna część rządu. Jednak Japończycy powinni mieć możliwość oddania czci swoim przodkom. Trudno będzie rozwiązać ten problem. Uważam, że Chińczycy powinni przymknąć oko na takie wydarzenia, a Japończycy tym nie epatować i nie robić z tego wydarzenia politycznej zagrywki.
OdpowiedzUsuńCiekawa będzie obserwacja, jaką rolę sprawa Yasukuni odegra w toczącej się właśnie kampanii wyborczej w Japonii. Mam wrażenie, że mimo iż Abe nigdy tego nie przyzna, doszło do próby dania do zrozumienia stronie chińskiej, że wizyta z grudnia 2013 roku była jednorazowym przedsięwzięciem. Mogą o tym świadczyć słowa wiceprezesa PL-D Komury Masahiko, który przyznał, że w trakcie wizyty w Chinach w maju 2014 roku wyraził osobistą opinię, że Abe nie odwiedzi Yasukuni po raz drugi. Możliwe jednak, że był to element wywarcia presji na Abe przez środowiska propekińskie w partii rządzącej raczej niż celowa polityka japońskiego premiera.
OdpowiedzUsuń