Translate

sobota, 13 kwietnia 2013

Determinanty współpracy gospodarczej z Birmą



Mimo nieustającego konfliktu wewnętrznego, braku struktur demokratycznych Birma z uwagi na bogate zaplecze surowcowe, niskie koszty pracy oraz próby reform stanowi cel misji gospodarczych większości potęg gospodarczych świata. Wydawało się, że i Polska będzie mogła skorzystać na zmianach zachodzących w Birmie. Jednak po początkowym zaangażowaniu w tym kraju polska dyplomacja wycofała się, a także skreśliła Birmę z listy krajów otrzymujących polską pomoc rozwojową. Czy zatem w obliczu niepokojów związanych z konfliktem na tle etnicznym i religijnym decyzja ta była słuszna? Czy Birma mogłaby stanowić jednak pole aktywniejszego polskiego zaangażowania zarówno politycznego, jak i gospodarczego? Aby odpowiedzieć na te pytania należy zastanowić się na ile niestabilne otoczenie polityczne i wewnętrzne ma wpływ na możliwość rozwinięcia z Birmą współpracy dwustronnej.
Tło historyczne
Jak wiele państw regionu, Birma ma niezwykle bogatą historię. Wyłaniają się z niej nie tylko zdarzenia, które zdefiniowały społeczeństwo i politykę państwa, ale również postacie, które dla obecnego procesu demokratyzacji kraju są kluczowe.Już samo ustalenie nazwy tego południowoazjatyckiego państwa jest problematyczne. Po 1989 roku reżim zaczął forsować zmianę nazwy państwa na Myanmar. Decyzja ta, uzasadniana jest głównie rzekomym związkiem „Birmy" z okresem kolonialnym oraz stosunkiem do mniejszości etnicznych. „Birma" jednak jest poniekąd efektem końcowym ewolucji słowa „Myanmar” - które określało zamieszkujących tereny niziny Paganu, pierwotnych mieszkańców kraju i nie jest jak twierdzi reżim uznawana w Birmie za obraźliwą i odnoszącą się jedynie do rodowitych Birmańczyków. Zmianę nazwy można odczytać w kontekście próby odwrócenia uwagi od wydarzeń z roku 1988, oraz utrudnienia dostępu do informacji, zagranicznym obserwatorom. Zgodnie z wytycznymi, którymi kieruje się opozycja, zadecydowano, że przy tworzeniu tej notatki użyta zostanie jedyna, powszechnie zaakceptowana nazwa tego terytorium tj. Birma.

Duże zróżnicowanie etniczne państwa wpłynęło na losy państwa, które było areną lokalnych walk przez kilka wieków swojego istnienia. Historia nowożytna przyniosła przejęcie władzy nad Birmą przez Wielką Brytanię, która włączyła tereny kraj w skład Indii Brytyjskich. Począwszy od uzyskania przez Birmę niepodległości, po odzyskaniu jej z rąk Japończyków w roku 1945, kiedy to na czele Birmańskiej Armii Narodowej stanął Aung San. Był on również odpowiedzialny za podpisanie wraz z premierem Wielkiej Brytanii Clementem Attlee układu, na mocy którego w styczniu 1948 Birma uzyskuje faktyczną niepodległość. W ten nowy dla historii kraju okres Birma wkroczyła, jako jedno z najbogatszych państw Azji Południowo-Wschodniej. Była również jednym z nielicznych państw, z demokratycznym, federalnym ustrojem, dającym pewien stopień autonomii mniejszościom etnicznym.

Oba wyżej wymienione elementy, które jak można by uznać były źródłem przewagi Birmy nad resztą regionu, z czasem zniknęły. Krajem w wyniku rewolucji z roku 1962 roku, rządzić zaczęła junta wojskowa z generałem Ne Winem na czele, a gospodarka popadała w coraz większy marazm, a w 1987 r. Birmę ogłoszono państwem-bankrutem. Generał Ne Win, w ciągu kilkunastu lat swoich rządów doprowadził do wzrostu nastrojów nacjonalistycznych wewnątrz państwa, izolacji kraju na arenie międzynarodowej, jak również pacyfikacji swoich podwładnych. Wydarzenia z sierpnia 1988 r,, kiedy to o sytuacji w kraju usłyszała światowa opinia publiczna, a w wyniku, których zginęło kilka tysięcy ludzi, wyłoniły nową siłę polityczną tj. Narodową Ligę na Rzecz Demokracji, z Aung San Suu Kyi – córką bohatera narodowego Aung Sana na czele.  Za zwiastun nadchodzących przemian, uznać już wtedy można było wybory do parlamentu w 1990 r. To właśnie partia, której przewodziła noblistka zdobyła ponad 80% wszystkich głosów. Wtedy jednak została wtrącona do aresztu domowego, a rządzący krajem wojskowi uznali wynik wyborów za nieważny.
Etniczna beczka prochu
Birma jest jednym z najbardziej zróżnicowanych etnicznie państw na świecie, a na pewno najbardziej zróżnicowanym w Azji Południowo-Wschodniej. Wśród mieszkańców kraju znajduje się aż 135 oficjalnie uznawanych przez birmański rząd mniejszości etnicznych. Najważniejsze z tych mniejszości to: Kaczinowie, Szanowie, Karenowie, Rakhinowie, Kajowie, Czinowie i Monowie. Walki wewnętrzne w Birmie trwają od 1948 r. i konflikt ten bywa nazywany najdłuższą wojną domową w nowożytnej historii. 

Armia Niepodległego Kaczinu (KachinIndependenceArmy) jest największą siłą zbrojną wśród mniejszości etnicznych i operuje na terenach zamieszkiwanych przez lud Kaczinów, w pobliżu granicy z Chińską Republiką Ludową. Walczy ona z siłami rządowymi od 1961 r. kiedy po przewrocie Ne Wina ograniczono autonomię prowincji. Od 1994 r. trwało zawieszenie broni, jednak Kaczinowie nie mogli przyjąć warunków przedstawionych przez juntę, która zamierzała wcielić ich siły zbrojne do armii rządowej. Konflikt wybuchł na nowo w 2010 r. i od tego czasu trwają walki między KIA a wojskami rządowymi. Szczególnie śmiercionośne są prowadzone przez siły powietrzne naloty. Między 2011 a 2012 r. konflikt w stanie Kaczin zmusił do opuszczenia miejsca swojego zamieszkania między 35 a 75 tysięcy osób, a jego wyniku poniosły śmierć setki osób. Prowadzenie działań zbrojnych na terenach zamieszkiwanych przez Kaczinów podważa zdolność birmańskiego przywództwa do kontrolowania armii rządowej. Armia wciąż pozostaje w Birmie liczącym się uczestnikiem życia politycznego, i ma wielki wpływ na wewnętrzne przemiany w kraju. Posiada również duże wpływy w gospodarce w postaci udziałów w spółkach kontrolujących najważniejsze sektory takie jak energetykę czy wydobycie surowców naturalnych.

Inny rodzaj konfliktu ma miejsce w stanie Arakan, który zamieszkują przedstawiciele nieuznawanej oficjalnie mniejszości Rohingya, która wyznaje Islam. Lokalne przypadki przemocy zamieniły się w 2012 roku w ogólnokrajowy problem, a wyznająca buddyzm większość mieszkańców stanu dopuściła się m.in. podpalenia części miasta zamieszkiwanego przez muzułmańską mniejszość, oraz licznych zniszczeń meczetów. Konflikt zaczął na początku 2013 roku rozlewać się na dalszą część kraju skutkując kolejnymi podpaleniami, co doprowadziło do wprowadzenia stanu wyjątkowego. Dużym problemem są także uchodźcy, którzy z powodu prześladowań decydują się na opuszczenie kraju na łodziach i barkach. Nowa fala tzw. „boatpeople” udaje się z Birmy najczęściej do Tajlandii, powodując napięcia w stosunkach dwustronnych, które praktycznie od zawsze były kruche. 

Konflikt na tle etnicznym oraz religijnym zagraża kruchemu procesowi przemian demokratycznych w kraju. Z tego punktu widzenia proces ten swoim zasięgiem nie objął przedstawicieli mniejszości etnicznych zamieszkujących kraj, które z duchem Porozumienia z Panglong z 1947 roku mają nadzieję na federacyjny model państwa z szeroką autonomią. Opozycyjna Narodowa Liga na Rzecz Demokracji nie posiada programu politycznego, który mógłby zapewnić mniejszościom etnicznym odpowiednią pozycję w państwie. Również większość działaczy NLD etnicznie należy do grupy Birmańczyków (stanowią większość bo ok. 66 proc. składu etnicznego państwa).
Szafranowa rewolucja zmienia kraj
Kamieniem milowym w kształtowaniu się wizerunku Birmy na arenie międzynarodowej oraz sytuacji wewnętrznej w kraju było przyznanie Aung San Suu Kyi Pokojowej Nagrody Nobla rok po nieuznanych przez władzę wyborach, tj. w 1991. Główna działaczka opozycji była jednak odizolowana od władzy i wszelkich działań politycznych - pozostając w areszcie domowym.

Zmiany władzy nie niosły ze sobą perspektyw rozkwitu demokracji. Wybrany na lidera Rady Przywrócenia Ładu i Porządku, premiera oraz ministra obrony Than Shwe, który sprawował de facto funkcję głowy państwa (z krótką przerwą) do 2011 r., nie był zwolennikiem reform i dialogu z opozycją. Wręcz przeciwnie, jego rządom niejednokrotnie zarzucano dyktatorski charakter i nieposzanowanie praw człowieka. Raz po raz z więzień zostają wypuszczani aktywiści, lecz działania te władza podejmuje kierowana raczej presją otoczenia międzynarodowego, niż chęcią zmian wewnątrz kraju. Nadzieję na liberalizację wzbudził mianowany na premiera w 2003 r.KhinNyunt, który był skłonny rozmawiać z aktywistami i zaproponował zwołanie posiedzenia, które miałoby obradować nad szkicem nowej konstytucji jako „mapy drogowej do demokracji”. Projekt ten nie cieszył się jednak uznaniem ani opozycji, ani zagranicznego otoczenia, gdyż nie tylko przewidywał permanentny udział armii we władzy, ale nie miał nawet ram czasowych. Niemniej jednak, władzom Rady nie podobały się wizje KhinNyunta i po „zezwoleniu na odejście na emeryturę z powodów zdrowotnych”, władze ponownie przejął Than Shwe.

Falę zamieszek w 2007 r.zaczęły publiczne demonstracje niezadowolenia z podwyżek cen paliwa, które z czasem, pod przywództwem mnichów buddyjskich, zmieniły się w krwawo tłumione anty-rządowe protesty, zwane „szafranową rewolucją”. W 2008 r. rząd ogłosił nową konstytucję, która przeznaczała 1/4 miejsc w parlamencie dla wojska, utrwalając tym samym pierwszoplanową rolę armii w polityce. Co więcej, trzy najważniejsze stanowiska ministerialne- spraw wewnętrznych, zagranicznych oraz obrony narodowej, miały być objęte przez generałów na służbie. Referendum w sprawie tejże konstytucji odbywało się pośród kryzysu humanitarnego spowodowanego cyklonem Nagris, który nawiedził kraj, powodując ogromne zniszczenia. Rząd twierdził, że 92% ludności poparło projekt konstytucji, zapewniając jednocześnie, że ze skutkami katastrofy poradzi sobie bez pomocy z zewnątrz.

W 2010 r.  odbyły się wybory, które zostały powszechnie potępione jako pozorowane, oficjalnie jednak, wspierana przez wojsko Unia Solidarności i Rozwoju odniosła „spektakularne zwycięstwo”. Na prezydenta został zaprzysiężony Thein Sein, pierwszy cywil na tym stanowisku. Od tego czasu w Birmie zaczynamy dostrzegać zmiany takie jak: nowe przepisy pozwalające na istnienie związków zawodowych, pokojowe demonstracje, zwolnienia więźniów politycznych czy złagodzenie cenzury. 

Kandydaci Narodowej Ligi dla Demokracji odnoszą zwycięstwo w wyborach uzupełniających z kwietnia 2012 r., gdy opozycja zdobywa prawie wszystkie mandaty - 43 z 45, a jej liderka może objąć miejsce w krajowym parlamencie. Wydarzeniem z ostatnich dni było pojawienie się Aung San Suu Kyi u boku prezydenta podczas oficjalnych obchodów Dnia Sił Zbrojnych (27.03.2013), co jednoznacznie odzwierciedla proces podjęcia dialogu opozycji z władzą.
Otoczenie międzynarodowe wobec zachodzących przemian
Należy podkreślić strategiczne znaczenie Birmy dla chińsko-amerykańskiej rywalizacji o wpływy w regionie. Zniesienie sankcji oraz napływ inwestycji Stany Zjednoczone tłumaczą wsparciem dla demokracji i reform, jednak najważniejszą przesłanką zaangażowania USA jest chęć równoważenia silnych wpływów Chin, które przez wiele lat izolacji Birmy przez społeczność międzynarodową były całkowicie pozbawione konkurencji w regionie. Krytycy kwestionują motywy tak wczesnej wizyty prezydenta Obamy w Birmie wskazując, że może być ona sygnałem dla generałów, że już osiągnęli swój cel, mimo że wiele reform nie zostało wdrożonych.

Birma potrzebuje USA, by wyzwolić się ze zbyt daleko idącej dominacji ChRL oraz poprawić swoją pozycję na arenie międzynarodowej i zdywersyfikować kontakty.Dodatkowo chińskaaktywnośćw Birmie prowadzi do równoważnia wpływów Indii. Dalsza zatem polityka Chin, co łatwo sobie można wyobrazić, zakłada podtrzymywaniebudowania strategicznych relacji z Birmą. Te zaś zapewniąChRL wsparcie w ramach ASEAN, korzystne kontrakty i inwestycje, a przede wszystkim dostęp do Oceanu Indyjskiego, co umożliwiałoby im transport surowców z Afryki z ominięciem cieśniny Malakka, gdyby ta została w razie konfliktu z USA zablokowana. Stąd też w interesie Chin leży utrzymywanie status quo, a więcnie doprowadzeniedo eskalacji konfliktui choć być może pozorne próby mediacji między walczącymi stronami. Przykładem tego mogą być rozpoczęte w lutym tego roku .negocjacje z rebeliantami ze stanu Kaczin w mieście Ruili (prowincja Yunnan) znajdującym się na terenie Chin. Fakt ten wskazuje, że Chińska Republika Ludowa może odegrać rolę pośrednika w procesie pokojowym na północy kraju. 

Należy nadmienić, że to właśnie Chiny, ze wszystkich państw otaczających Birmę, mają najlepszy do niej dostęp, właśnie poprzez prowincję Yunnan. Bliskie związki z birmańską ludnością, znacząca mniejszość chińska zamieszkująca, zdecydowaną powierzchnię państwa jak i fakt wcześniejszego zaangażowania gospodarczego są dodatkowymi atutami. Mimo tej znaczącej jak mogłoby się wydawać przewagi nad resztą graniczących z Birmą państw, jeszcze w 2009 roku, analizy kontaktów Birma – Chiny wskazywały na to, że nawet silne chińskie spółki mogą mieć problem z odnalezieniem się na trudnym, wysoce znacjonalizowanym i niestabilnym birmańskim rynku.

Wśród zachodnich organizacji pojawiają się głosy krytyki wobec opozycyjnej przywódczyni, Aung San Suu Kyi z powodu jej milczenia w sprawie łamania praw człowieka przedstawicieli mniejszości etnicznych, a także rzekomego pójścia na kompromis z przedstawicielami dawnej junty, co mogłoby wpłynąć na przyszłość reform.

Obecnie w obliczu długo już oczekiwanego przywództwa Birmy w ASEAN w 2014 możemy spodziewać się uniezależnienia się jej głosu na forum tej organizacji, oraz wzrostu solidarności regionalnej z Birmą. Z drugiej strony pojawia się ryzyko, że tak silny wzrost znaczenia Birmy może spowodować, że rządzący poczują się zbyt pewnie i uznają, że mogą zaniechać reform i wrócić do dawnej polityki.
Podczas gdy, z całego świata napływają do Birmy inwestycje, Zachód wydaje się być obojętny wobec oczywistego dualizmu polityki birmańskiego rządu, który z jednej strony wprowadza znaczne reformy w centrum, ale równocześnie kontynuuje swoją dawną brutalną politykę wobec mniejszości na peryferiach. Ten stan rzeczy przemawia za tym, że to nie demokratyzacja jest prawdziwą przesłanką zaangażowania Zachodu.
Zaangażowanie Polski w Birmie
Długa historia dobrych relacji polsko-birmańskich, a także możliwość wykorzystania do współpracy własnych doświadczeń transformacji ustrojowej są ważnym atutem polskiego MSZ. Birma była objęta polską pomocą humanitarną już w 2008 roku, kiedy po przejściu cyklonu Nargis przekazano 0,5 mln złotych na rzecz działań UNICEF w kraju. W ramach Polish Aid zbudowano także dla birmańskich uchodźców w Tajlandii pomieszczenia magazynowe, oraz prowadzono w Birmie szkolenia z zakresu budowania odporności państwa na potencjalne kryzysy.Z początku polskie działania po 2011 roku zapowiadały się obiecująco, a Polska miała szansę stać się pierwszym państwem Unii Europejskiej poważnie zaangażowanym w Birmie. Polskie działania w Birmie są koordynowane przez Ambasadę RP w Bangkoku, która zajmuje się całym regionem Indochin. Polskie inicjatywy i programy rozwojowe cieszyły się niezwykłą popularnością i miały duże znaczenie wizerunkowe. 

Rzeczywistym sukcesem polityki polskiego MSZ było objęcie Birmy programem rozwojowym, w ramach którego zorganizowano w Birmie kilka ciekawych projektów (m.in. szkolenie SENSE firmowane przez MSZ, Warsztaty dla birmańskich dziennikarzy radiowych „Birma na fali”, prowadzone przez Stowarzyszenie Edukacja dla Pokoju, a także warsztaty prowadzone przez fundację „Inna Przestrzeń”, Instytut im. Lecha Wałęsy oraz organizację „Solidarność Polsko-Birmańska”). Dzięki tym działaniom Birmańczycy są dobrze nastawieni do działań Polski i czują, że Polska traktuje ich poważnie. Jednak inne państwa wyprzedziły Polskę na polu inwestycji i gdy Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski wraz z delegacją polskich biznesmenów pojawił się w Birmie w maju 2012 roku, wiele nie zdołano osiągnąć. Ostatnio spadło też zainteresowanie Polski regionem, a Birma w 2013 roku nie jest już polskim priorytetem. Nie wiadomo z jakiego powodu, ale można przyjąć, że wpływ na to miało późne zaangażowanie na poziomie relacji biznesowych, a także zbyt mała wiedza o rzeczywistych możliwościach rozwoju współpracy.Polska ma jednak szansę nadrobić zaległości poprzez kontynuację programów rozwojowych, a także wspieranie działalność Polsko-Birmańskiej Grupy Gospodarczej, co w dalszej perspektywie mogłoby przynieść korzyści zarówno gospodarcze jak i wizerunkowe.

Za potencjalną współpracą gospodarczą i możliwością lokowania inwestycji przemawiają przede wszystkim wynikające z uwarunkowań Birmy argumenty. Położenie między Indiami, Chinami i Tajlandią z dostępem do Oceanu Indyjskiego stanowi atrakcyjny punkt dystrybucyjny na cały region. Niskie koszty pracy sięgające poziomu 55% kosztów wynagrodzeń w Wietnamie, 24% w Tajlandii i 22% w Chinach przyciągają uwagę producentów w przemyśle lekkim, którzy obawiają się dalszych wzrostów kosztów w Chinach. Z drugiej strony niestabilność otoczenia politycznego i konflikt wewnętrzny między centrum a peryferiami przynosi zagrożenia, które nawet chińskich przedsiębiorców odstraszają od zainwestowania swojego kapitału w Birmie. W kolejnych latach państwo to jednak może stać się kolejnym jasnym punktem na mapie Azji przyciągając milionowe inwestycje z Zachodu i Dalekiego Wschodu, a wtedy dla polskich przedsiębiorców będzie już za późno. Warto wykorzystać szansę i zastanowić się nad rozwinięciem działalności w Birmie.
Wnioski:

  1. Proces demokratyzacji może zostać zahamowany w przypadku dalszego rozwoju konfliktu wewnętrznego na tle etnicznym oraz religijnym.Pomimo demokratyzacji życia politycznego prawa człowieka nie są przestrzegane w przypadku konfliktu zbrojnego między siłami zbrojnymi a rebeliantami. Ludność cywilna jest ofiarą tego konfliktu, a stosunki z sąsiadami są napięte przez niekontrolowany napływ uchodźców.
  2. Armia jest liczącą się siłą w polityce wewnętrznej. Walki z siłami rebelianckimi mniejszości etnicznych są często poza kontrolą Naypyidaw. Związki junty z gospodarką są wciąż spore dlatego ambicje generałów muszą zostać uwzględnione w procesie demokratyzacji
  3. Opozycja nie posiada dalekowzrocznego programu politycznego, który mógłby zagospodarować nadzieje mniejszości etnicznych na posiadanie autonomii w ramach federalnego systemu politycznego.
  4. Pomimo deklaracji dotyczących demokratyzacji, najważniejszą przesłanką zaangażowania USA w Birmie jest chęć równoważenia silnych wpływów chińskich.Birma potrzebuje jednak zaangażowania USA by umocnić swoją pozycję na arenie międzynarodowej oraz, dywersyfikując kontakty, uciec przed dominacją ze strony ChRL.
  5. Wpływy w Birmie mają duże znaczenie dla Chin ze względu na dostęp do Oceanu Indyjskiego, birmańskie wsparcie w ramach ASEAN oraz intratne kontrakty i inwestycje. W interesie Chin nie leży stabilizacja Birmy, ponieważ chcą układać relacje z Birmą na swoich warunkach.
  6. Polska ma dobre predyspozycje do działania w Birmie i jest tam dobrze postrzegana, dzięki licznym zrealizowanym z sukcesem programom rozwojowym. Kontynuując te programy oraz wspierając działania Polsko-Birmańskiej Grupy Gospodarczej Polska mogłaby spodziewać się korzyści gospodarczych i wizerunkowych.
  7. Birma może stać się polem zwiększonego zainteresowania polskich firm. Szansą jest m.in. aktywizacja kontaktów z obozem opozycyjnym, który z pewnością jest zainteresowany polskimi doświadczeniami z przemianą ustrojową i budową gospodarki rynkowej. Szkolenie birmańskich opozycjonistów w zakresie funkcjonowania polskich samorządów może być lukratywnym przedsięwzięciem. Dzięki niskim kosztom pracy Birma może być również dobrym miejscem do ulokowania fabryk i centrów dystrybucji na cały region Azji Południowej i Wschodniej.
 ----------------------
Opracował zespół w składzie: Małgorzata Rurarz, Zofia Markiewicz, Stefan Grabowski i Michał Wichrowski (III rok studia pierwszego stopnia).

16 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Birma dysponuje zachęcającym potencjałem inwestycyjnym ze względu na duży rynek zbytu dla wszelkiego rodzaju dóbr konsumpcyjnych, korzystne położenie geograficzne, umożliwiające bezpośredni dostęp oraz wymianę handlową z Chinami i Indiami, tańsze koszty produkcji niż sąsiednie kraje, bogate złoża surowców. Również sektor turystyczny ma szanse na dynamiczny rozwój- lasy tropikalne, dostęp do Oceanu Indyjskiego, zachowana architektura buddyjska i kolonialna. Jednak niestabilna sytuacja polityczna, eskalacja konfliktu między mniejszościami, zamieszki na tle wyznaniowym, a także brak wyrażenia konkretnego stanowiska lub pomocy ze strony USA i Chin, negatywnie wpływają na możliwą współpracę polsko-birmańską, a także podjęcie ryzyka inwestycyjnego, co ma odzwierciedlenie w pasywnej polityce MSZ.

    OdpowiedzUsuń
  3. niewątpliwie brak stabilnego systemu politycznego może być przyczyną pasywnej postawy polskiego MSZtu. Jednak chyba trzeba oceniać możliwość. Do tego co widać po stronie internetowej Polsko-Birmańskiej Grupy Gospodarczej nie jest to robione profesjonalnie. Wygląda to na pośrednika mebli ratanowych...Brak osób z zarządu tej grupy i dość enigmatyczne dane kontaktowe wskazują jedno: sporo jest na tym polu do zrobienia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Do przyciągnięcia inwestycji potrzebny jest spokój w kraju. Władza spokój chce zaprowadzić siłą. Ludność na siłę odpowiada siłą. Na Zachodzie podnoszą się głosy o łamaniu praw człowieka i tak zaklęte koło się zamyka. Najpierw więc, trzeba by było w Birmie chyba zainwestować w edukację mieszkańców i uświadomić im, że rozlew krwi do niczego nie prowadzi. I akurat w tej mierze Polska, jak wynika z opracowania, zasługi miała (jako mesjasz narodów). Potrzebna jest jednak akcja na szerszą skalę. Amerykańskie firmy mogą pozwolić sobie na zatrudnienie najemników z Blackwater do ochrony, ale inne, mniejsze, już nie konieczne. Jak długo więc, Birma będzie polem bitwy o globalne wpływy, tak długo sytuacja nie ulegnie zmianie. Hipokryzja będzie trwać a ludzie będą się wykrwawiać.

    Swoją drogą to ciekawe jakie są te priorytety polskiego MSZ? Cały świat patrzy na Azję, ale Polska (tym razem jako hipster narodów), wydaje się przeciwstawiać mainstreamowi;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Priorytety polskiej polityki zagranicznej na lata 2012-2016 są opublikowane w dokumencie dostępnym na stronie internetowej MSZ. Co do określenia Polski mianem "hipstera narodów"
      -polemizowałbym.

      Usuń
  5. Autorzy wspominają, że delegacja biznesmenów z Ministrem Spraw Zagranicznych po wizycie w Birmie nie zaowocowała falą inwestycji. Muszą być jakieś ku temu powody, pytanie jakie? Co znaczy zbyt mała wiedza o rzeczywistych możliwościach współpracy?
    Jeśli do Birmy pojechali potencjalni inwestorzy i kraj ten nie wydał im się atrakcyjny usprawiedliwia to skromniejsze zaangażowanie w tym kierunku polskiej dyplomacji oczywiście w aspekcie budowania gruntu pod polskie inwestycje.

    Mniej zdecydowane zaangażowanie polityczne usprawiedliwia otwarcie przedstawicielstwa Unii Europejskiej o ile jego działanie idzie w parze z polskimi interesami.
    I tu nasuwa się kolejne pytanie, jak wygląda jego aktywność?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Godna uwagi wydaje się być inicjatywa, wspomnianego już wcześniej w notatce, stowarzyszenia "Solidarność Polsko-Birmańska". Na stronie internetowej organizacji czytamy, że na bieżąco podejmowane są kroki w celu: "propagowania rzetelnych informacji o obecnej sytuacji politycznej w Birmie; uzyskania lobby wśród władz RP na rzecz demokracji i przestrzegania praw w Birmie; wspierania kształtowania kierunku polityki Unii Europejskiej w stosunku do Birmy; kształtowania świadomości publicznej odnośnie do przestrzegania praw człowieka w Birmie; rozwoju działalności charytatywnej, edukacyjnej i rozwojowej oraz popularyzowaniu wiedzy dotyczącej kultury regionu. 6 maja bieżącego roku, na stronie pojawił się wpis obwieszczający, że Stowarzyszenie w partnerstwie z Fundacją Inna Przestrzeń powraca do Birmy i będzie kontynuować swoje działania w regionie Arakan i Szan w ramach autorskiego projektu "Projekt Birma" (więcej informacji na stronie: http://www.birma-polska.org/index.php). To pokazuje, że Polska (a może bardziej Polacy, gdyż trudno tutaj mówić o inicjatywie rządowej) nie zapomniała o Birmie i żywo angażuje się w kwestie zaprowadzenia pokoju i stabilizacji w regionie. Powtarzając myśl obecną w notatce oraz w poprzednich komentarzach, może Polska powinna najpierw pójść w kierunku promowania demokracji i zaprowadzenia pokoju w Birmie, a kwestie inwestycji zostawić sobie na później. Może działalność inwestycyjna, a w szczególności na tak odległych krańcach świata, po prostu nam nie wychodzi.

    OdpowiedzUsuń
  8. Polska zdecydowanie powinna zacieśnić więzi gospodarcze z Birmą. Przez lata zbudowaliśmy fundamenty pod przyjazną i owocną współpracę z tym krajem, przede wszystkim dzięki licznym realizowanym tam programom rozwojowym. Jednakże chwiejna sytuacja polityczna znów odstrasza polskich inwestorów. Obawy z jednej strony są jak najbardziej uzasadnione, ale z drugiej na inwestycjach w Birmie moglibyśmy wiele zyskać- jak wiadomo, kto nie ryzykuje, ten traci. Z pewnością jest to kwestia godna poddania głębszej analizie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Stabilna sytuacja w kraju=wejście kapitału do Birmy. MSZ powinien moim zdaniem przeanalizować aktualny stan rzeczy w Birmie, czy jest szansa na demokratyzację, a jak jest to zacząć promować demokrację w Birmie. Pokazanie się z aktywnej strony może nam w przyszłości zwrócić się z nawiązką. Budowanie fundamentów pod przyszłe inwestycje to droga którą Polska powinna podążyć.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wydaje się, że Birma mogłaby stać się całkiem ciekawym miejscem dla polskich inwestycji. Z całą pewnością jest to kraj z dużym potencjałem, na współpracy z którym Polska mogłaby wiele zyskać. Jednak czy warto inwestować czas i pieniądze w kraju, którego sytuacja, jakby nie patrzeć, wciąż jest mocno niestabilna i niepewna? Zdaje się, że w Azji można znaleźć dużo pewniejsze i równie zyskowne inwestycje dla polskich przedsiębiorców. Mowa między innymi o poruszanej już potencjalnej atrakcyjności Mongolii. Kraj, który notuje wzrost nieporównywalny z innymi krajami, w którego ziemi znajduje się cała tablica Mendelejewa, który na ogromną skalę rozbudowuje swoją infrastrukturę i sektor budowlany. Dodatkowo jest dużo bardziej stabilny politycznie, jak i społecznie, niż Birma.

    Polska nie jest krajem na tyle bogatym i wpływowym, aby pozwolić sobie na równoczesne rozwijanie relacji ze wszystkimi krajami Azji, musimy skupić się na kilku najpewniejszych punktach. Biorąc pod uwagę przytoczone fakty wydaje się, ze Mongolia jest dużo pewniejszym punktem niż Birma.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie zdziwię się, gdy się okaże, że Birma rozwinie swoje skrzydła i stanie się ciekawym partnerem inwestycyjnym nie tylko dla Polski, ale i innych państw europejskich. Jednak potrzeba czasu, aby do tej przemiany doszło. Stąpanie po kruchym lodzie nie jest najlepszą opcją, dlatego Polska powinna zaangażować się w tą birmańską drogę ku demokracji Dzięki temu, obserwując wnikliwie rozwój wypadków i hamując polską bezmyślną rozrzutność, przeczekamy tą przemianę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Z całą pewnością polskie działania w Birmie mają dobry wydźwięk. Z jednej strony to kreowanie wizerunku państwa, które niesie pomoc (i to nie symboliczną) państwu, które tak na prawdę dopiero stara się być równorzędnym partnerem gospodarczym jak i politycznym. Z drugiej zaś strony jest to świetne zaplecze dla polskich firm, dla ich inwestycji i kontaktów międzynarodowych - udało się w Birmie - uda się w innych krajach, które potrzebują tak wyspecjalizowanej pomocy. Co więcej jest to pomoc wielotorowa, która celuje w wiele resortów - górnictwo wydobywcze, kwestie socjalne, edukacyjne jak i na przykład sprawy polityki wewnętrznej i zagranicznej na poziomie instytucji rządowych. Z całą pewnością jest w tym sporo ryzyka jako, że państwo to nadal jest targane licznymi konfliktami wewnętrznymi o charakterze etnicznym, religijnym jak i indywidualnych zamierzeń generałów tego kraju, które często mają na celu dalszą destabilizację w regionie. Wciąż jednak kraj ten bez żadnej pomocy może się po prostu zawalic, więc pomoc polskich firm, ich wyspecjalizowanych pracowników i zakres funduszy inwestowanych w Birmie ma bardzo pozytywny wpływ na sytuację ogólną.

    OdpowiedzUsuń
  13. Być może rozwiązaniem dla gospodarki birmańskiej nie jest demokratyzacja kraju i jego podzielenie na federacji a rządy silnej ręki? Oczywiście do tego potrzebny jest autorytet, który zjednałby sobie społeczeństwo i potrafiłby zjednoczyć ludność w walce o tą samą sprawę? Demokracja nie sprawdzi się na terytorium państwa, gdzie połowa ludności nie czuje się jego obywatelami. Autorytarne rządy mogłyby złagodzić konflikt wewnętrzny i pobudzić gospodarkę do rozwoju.

    OdpowiedzUsuń
  14. Należy podjąć szczególne środki ostrożności jeżeli chce się prowadzić współpracę gospodarczą z bardzo niestabilnym politycznie państwem. Dlatego też moim zdaniem ciężko ocenić zasadność decyzji Polskiego MSZ prezentującego de facto postawę pasywną. Nie sposób jednak nie widzieć okazji jaka się nadarza która przy dobrym wykorzystaniu sytuacji była by dobrą inwestycją dla polskiej gospodarki. Polska mimo wszystko przywiązuje zbyt mało uwagi do możliwości jaką może okazać się współpraca gospodarcza z Birmą.

    OdpowiedzUsuń