Wojska lotnicze Indii
są jednym z najliczniejszych tego typu komponentów wojskowych w całej Azji.
Według szacunków fachowego portalu lotniczego Flightglobal, New Delhi dysponuje ok. 1 600 wojskowymi
statkami powietrznymi różnych typów. Większość z nich, co naturalne, stanowią
samoloty bojowe, w tym m.in.: Su-30MKI, Mirage 2000H, MiG-29/27/21 oraz Jaguar
M/S.
Paradoksalnie jednak,
pomimo tak licznego wyposażenia bojowego, potencjał operacyjny indyjskich sił
powietrznych pozostaje relatywnie mały w stosunku do jego teoretycznej
wartości. Dzieje się tak ze względu na szereg problemów, które trapią ten
komponent sił zbrojnych. Częściowo wynikają one z wypadków losowych, jeszcze
częściej są jednak pochodną wieloletnich zaniedbań planistycznych oraz błędów
organizacyjnych władz w New Delhi.
Ten stan rzeczy wpływa
z kolei negatywnie zarówno na potencjał obronny państwa, jak i możliwości
realizowania przez niego linii politycznej obranej względem pozostałych państw
regionu, w tym tak istotnych z punktu widzenia New Delhi, jak ChRL, czy
Pakistan.
Komentarz:
Rzeczywisty potencjał
operacyjny indyjskich wojsk lotniczych odróżnia się od tego teoretycznego z
kilku powodów:
- przestarzałość
technologiczna większości typów indyjskich samolotów bojowych, wynikająca m.in.
z braku realizacji wymaganych programów modernizacyjnych,
-zły stan techniczny
dużej liczby maszyn, będący konsekwencją braku przeprowadzonych remontów (bądź
też ich kiepską realizacją), czy też np. złą jakością instalowanych części
zamiennych (częste przypadki montowania używanych zamienników zamiast
oryginalnych części, księgując jednocześnie wyższe koszta usług),
- złe wyszkolenie
pilotów wojskowych, wynikające m.in. z: braku odpowiednich systemów szkolenia,
czy też bazy materiałowej do realizacji tego typu działań (o tym w dalszej
części tekstu). Sytuacja w tym kontekście stała się na tyle krytyczna, że New
Delhi zdecydowało się nawet na „wypożyczenie” grupy wojskowych prywatnym
przedsiębiorstwom lotniczym, jako tańszej siły roboczej (niż komercyjni
piloci), co jednocześnie miałoby pomóc żołnierzom w podnoszeniu/utrwalaniu
umiejętności pilotażu (duża krytyka ze strony środowiska eksperckiego, bazująca
m.in. na wyraźnych i oczywistych różnicach w operowaniu pasażerskimi statkami
powietrznymi, a samolotami wojskowymi/bojowymi).
- dużym problemem
pozostaje również realizacja licznych (choć nie zawsze udanych) programów
zakupu nowego wyposażenia wojsk lotniczych. Często jest to wynikiem
kompromitującego wręcz braku zdecydowania indyjskich elit politycznych i
będących tego konsekwencją: zmian wymagań technicznych planowanego do nabycia
systemu bojowego, koniecznością anulowania i rozpisania na nowo przetargów, czy
też całkowitego porzucenia wcześniejszych planów. Na tym tle wyróżnia się trzy
zasadnicze kwestie, które wyraźnie komplikują całościowy proces decyzyjny:
czy planowane do nabycia systemy bojowe mają
pochodzić od producentów krajowych; czy zagranicznych? jeżeli do zagranicznych, to od kogo: producenci ze
Wschodu (Rosja), czy z Zachodu (USA, państwa europejskie)?; czy montaż danych systemów bojowych ma być
realizowany: w kraju producenta, w Indiach, pół-na-pół?
Przedstawione powyżej
pytania nieustannie generują szereg dodatkowych problemów, związanych z takimi
kwestiami jak:
- montaż/zakup
pożądanych systemów bojowych w kraju jest trudny do realizacji ze względu na:
zacofanie technologiczne rodzimych przedsiębiorstw, złe doświadczenie z
dotychczasowych wieloletnich programów rozwojowych, które nie przynoszą spodziewanych
rezultatów, za to generują dodatkowe koszta finansowe oraz kompromitują władze
centralne na arenie krajowej i międzynarodowej (zwłaszcza w kontekście państw
regionalnych),
- opcja zakupu systemów
bojowych od dostawców zagranicznych jest trudna do realizacji, przede wszystkim
ze względu na dużą liczbę potencjalnych oferentów, powodujących wydłużenie
procesu decyzyjnego/oceny przedłożonych ofert/ich porównania/podjęcia
ostatecznej decyzji/etc.
- dodatkowo prowadzi to
do sytuacji, w której poszczególne typy indyjskich samolotów wojskowych
pochodzą od różnych producentów. Powoduje to trudności związane m.in. z
unifikacją łańcucha dostaw części zmiennych oraz kosztów wsparcia technicznego
maszyn, komplikuje procedury związane z utrzymaniem samolotów w wymaganym
stanie technicznych, a także ewentualne prace remontowe realizowane przez same
wojska lotnicze. Do tego dochodzą problemy w standaryzacji przenoszonego przez
samoloty uzbrojenia (maszyny różnych producentów przystosowywane są do
przenoszenia odmiennych rodzajów uzbrojenia, co generuje koszta związane z ich
zakupem – brak korzyści efektu skali), a także współpracą operacyjną
poszczególnych maszyn na polu walki
- w przypadku dostawców
zagranicznych problemem pozostają też takie kwestie jak negocjacje warunków
planowanego do zawarcia porozumienia (zwłaszcza w kontekście miejsca montażu
zakupywanych systemów bojowych, kosztów jednostkowych maszyn, szczegółów
wsparcia technicznego oraz logistycznego ze strony producenta). To prowadzi do
sytuacji, w której rozmowy z sprawie warunków planowanego kontraktu nieustannie
się przedłużają, a zakup potrzebnych systemów bojowych jest odkładany w czasie
(często wręcz anulowany).
- istotną kwestią
pozostaje również zbyt duża liczba grup interesów, prezentujących odmienne
wizje realizacji programów zakupu nowych samolotów wojskowych, czy też
modernizacji obecnie wykorzystywanego uzbrojenia. W tym przypadku podstawowy
podział przebiega pomiędzy podmiotami (zarówno w kręgach władzy cywilnej jak i
wojskowej) preferującymi zakup krajowych lub zagranicznych systemów bojowych (w
żadnym z tych wypadków nie można naturalnie wykluczyć wątku korupcyjnego,
motywującego je do faworyzowania jednego z podanych rozwiązań). Innym
przykładem jest np. kwestia miejsca realizacji prac montażowych/modernizacyjnych
(w kraju, czy za granicą) oraz konkretnych podmiotów (przedsiębiorstw) mających
podjąć się tychże zadań,
- owa mozaika
preferowanych rozwiązań biznesowych dodatkowo utrudnia proces decyzyjny na
szczeblu centralnym, wydłużając (a często wręcz uniemożliwiając) zakup nowego
uzbrojenia, czy też modernizacji/remontu tego obecnie wykorzystywanego.
- problemem w różnicy
pomiędzy rzeczywistym i teoretycznym potencjałem wojsk lotniczych Indii jest
też (zbyt) duża liczba zdań operacyjnych przypisywanych temu komponentowi sił
zbrojnych. Są one bowiem angażowane do działań związanych z dozorem przestrzeni
powietrznej państwa (zwłaszcza w kontekście stref przygranicznych z pobliżu
ChRL i Pakistanu), eliminacją zagrożenia powietrznego na czas wojny
(pełnowymiarowe działania bojowe) jak i pokoju (np. w przypadku
omyłkowego/celowego wtargnięcia pojedynczego statku powietrznego na obszar
indyjskiej przestrzeni powietrznej), patrolowania przestrzeni powietrznej na
terenie obszarów zamorskich (Archipelag Andamanów i Nikobarów), wsparcia
operacyjnego jednostek lądowych i morskich w różnych scenariuszach zaangażowania
bojowego, szkolenia przyszył załóg pilotów oraz otrzymania umiejętności
pilotażu obecnej kadry.
By nie być gołosłownym
należy przytoczyć kilka przykładów potwierdzających przedstawione powyżej tezy:
HAL
Tejas. Program rozwoju konstrukcji lekkiego indyjskiego
myśliwca wielozadaniowego liczy już sobie 30 lat. Jego owocem jest właśnie HAL
Tejas. W chwili obecnej realizowana jest seria testów powietrznych myśliwca,
poprzedzających jego wdrożenie do struktury indyjskich wojsk lotniczych. Status
wstępnej gotowości bojowej (Initial Operating Capability) maszyna uzyskała
jeszcze w 2011. Błędy techniczne wykryte w trakcie certyfikacji maszyny do
standardu pełnej gotowości operacyjnej (Full/Final Operational Capability)
spowodowały cofnięcie tej decyzji oraz wymusiły na producencie, koncernie Hindustan
Aeronautics Limited, kontynuację programu testowego.
Według obecnego
terminarza Tejas ma uzyskać IOC do końca bieżącego roku, a w przeciągu
następnych 2 lat zostanie mu nadany status FOC. Teoretycznie powinno to
otworzyć drogę do seryjnego zakupu myśliwców przez wojska lotnicze (planowana
liczba to ok. 300 egzemplarzy, w tym co najmniej 40 w wersji
pokładowej/morskiej). Nie ma jednak pewności, że do tego dojdzie. Część
środowiska eksperckiego obawia się bowiem wykrycia kolejnych błędów
konstrukcyjnych maszyny, po raz kolejnych przesuwających w czasie finalizację
procesu jej wdrożenia do służby.
Przeciąganie się
działań związanych z nadaniem Tejasom IOC i FOC oraz wprowadzanie do całości
konstrukcji coraz to nowych modyfikacji (wynikających ze zmieniających się z
czasem wymagań operacyjnych/jakościowych ze strony New Delhi – duży problem w
tego typu sytuacjach) generuje wzrost kosztów całkowitych programu. W chwili
obecnej szacuje się, że będzie on kosztował co najmniej 2,5 mld USD. Kwota ta,
naturalnie, nie musi być ostateczna.
Rafale.
W styczniu 2012 wojska lotnicze Indii ogłosiły zwycięzcę przetargu na dostawę 126
myśliwców wielozadaniowych (wartość: 10-12 mld USD). Wygrał w nim myśliwiec
Rafale produkcji francuskiego koncernu Dassault Aviation. W ostatniej fazie
przetargu w polu pozostawił Eurofighter Typhoon oferowany przez konsorcjum Eurofighter
GmbH (skład: EADS, BAE Systems, Alenia Aeronautica).
Według pierwszych
zapowiedzi New Delhi, negocjacje szczegółów kontraktu ze stroną francuską miały
potrwać kilka miesięcy i zakończyć się jeszcze w 2012. Tak się jednak nie
stało, a finalizacja rozmów z Francuzami planowana jest obecnie na – co
najmniej – jesień/końcówkę 2013. Problemem są nie tyle względy finansowe (nie
licząc kwestii ograniczenia indyjskiego budżetu obronnego na rok fiskalny 2013/2014),
co szczegóły techniczne porozumienia. Podstawową kwestią sporną pozostaje
lokalizacja i wykonawca montażu myśliwców.
Według wstępnego
porozumienia, pierwszą partię 18 samolotów zmontują Francuzi. Pozostałe mają
powstać na terenie zakładów HAL w Indiach. Ma to z jednej strony pozwolić
Indiom na nabycie niezbędnego doświadczenia (montaż „francuskich” maszyn
obserwować mają inżynierowi z HAL). Z drugiej zaś, umożliwi to szybkie
rozpoczęcie programu szkolenia przyszłych załóg pilotów, którzy kształcić będą
się na egzemplarzach dostarczonych z Francji.
Niewiadomą pozostają
jednak szczegóły montażu pozostały 108 Rafale. Dassault Aviation krytycznie
ocenia bowiem potencjał technologiczny HAL, który zdaniem Francuzów jest
niewystarczający aby zapewnić ciągłość i odpowiednie tempo montażu. Problemem
pozostaje również kwestia wybrania poddostawców/podwykonawców w całym procesie.
Indie chcą, aby większość tej grupy tworzyły przedsiębiorstwa indyjskie, na co
do końca zgodzić nie chcą się Francuzi. Jest to związane z koniecznością
dokonania tzw. transferu technologii (a więc przekazania stronie indyjskiej
dokumentacji technicznej niezbędnej do montaży myśliwców), będącego jednym z
kluczowych warunków zakończonego ponad rok temu przetargu.
Transfer ten dotyczy
zarówno rozwiązań technicznych opracowanych przez samo Dassault Aviation, jak i
podwykonawców pracujących bezpośrednio na zlecenie Francuzów. Ci drudzy nie
chcą zgodzić się na przekazanie danych dotyczących własnych osiągnięć
technologicznych Indiom. Obawiają się bowiem wynikającego z tego tytułu wzrostu
konkurencyjności indyjskich przedsiębiorstw na rynkach międzynarodowych.
Kwestią dyskusyjną
pozostaje również to, kto ma odpowiadać za całościową realizację programu
montażu i wdrażania do służby Rafale. New Delhi stoi na stanowisku, że
podmiotem tym powinno być Dassault Aviation. Francuzi nie chcą jednak brać
odpowiedzialności za montaż 108 myśliwców, realizowany przez – ich zdaniem
niekompetentny/nieprzystosowany do tego – HAL.
Powyższe problemy
negocjacyjne (których notabene jest
znacznie więcej) doprowadziły do przeciągnięcia się w czasie rozmów pomiędzy
New Delhi i producentem Rafale. To z kolei wyraźnie opóźnia terminarz
wprowadzenia do służby nowych samolotów, zmuszając wojska lotnicze do
operowania na aktualnie dysponowanych maszynach, których stan techniczny, czy
technologiczne przystosowanie do wymagań współczesnego pola walki pozostawiają
wiele do życzenia.
BAE
Hawk.
Podstawowym narzędziem szkolenia indyjskich pilotów jest (ma być) samolot
szkolno-bojowy BAE Hawk Mk-132. Docelowo Indie zamierzają wprowadzi do służby
ponad 140 tego typu maszyn (aktualnie dysponują kilkudziesięcioma
egzemplarzami). Maszyny te mają zastąpić eksploatowane do tej pory HPT-32 i
HJT-36 Kirjan MkII.
Według niedawnych
relacji indyjskich mediów powołujących się na źródła w resorcie obrony, mniej
więcej połowa z Hawków nie jest obecnie eksploatowana. Tym samym nie są one
włączone w proces szkolenia przyszłych kadr pilotów, jednocześnie znacznie go
komplikując. Powodem tego stanu rzeczy jest brak części zamiennych, który
uniemożliwia przywrócenie samolotów do odpowiedniego stanu technicznego,
umożliwiającego realizowanie przez nie przypisywanych im zdań.
---------
Mat.
opr. mgr Michał Jarocki. Doktorant Polskiej Akademii Nauk i ekspert ds.
bezpieczeństwa międzynarodowego. Jako analityk Fundacji Amicus Europae oraz
Instytutu Jagiellońskiego od kilku lat śledzi proces transformacji systemu
bezpieczeństwa w regionie Azji, ze szczególnym uwzględnieniem aspektu morskiego
w postaci Oceanu Indyjskiego i Pacyfiku.
W związku z tymi problemami indyjskich sił powietrznych, ktoś w Polsce powinien się zainteresować tematem. Czy są jakieś szanse lub podjęto kroki w zakresie szkolenia pilotów, ewentualnie personelu, czy może jest to zdecydowanie nierealne? Może istnieje możliwość na jakąś współpracę w której bilans zysków i strat, leżałby po stronie polskiej?
OdpowiedzUsuńMożna by również poszukać platformy współpracy z Indiami. Wyciągając do nich pomocną dłoń bądź poszerzając współpracę możemy budować okazję na przyszłą większą współpracę.
OdpowiedzUsuń