Translate

poniedziałek, 26 maja 2014

Konfucjański system wartości a katastrofa promu Sewol



          
16 kwietnia 2014 roku u wybrzeży Korei Południowej doszło do tragicznego wypadkuprom Sewol, na pokładzie którego znajdowało się 476 osób, zatonął. Tragiczna wiadomość obiegła świat i wkrótce zaczęto szukać przyczyny. Początkowo pojawiały się spekulacje, zawinił czynnik ludzki. Kolejno źródła katastrofy dopatrywano się w rażącym przekroczeniu ładowności statku. Pojawiła się również hipoteza wynikająca bezpośrednio z wartości konfucjańskich, które jak powszechnie wiadomo, głęboko zakorzenione w koreańskim społeczeństwie.
 
Kwestie kulturowe niezwykle kontrowersyjne i trudne do zdefiniowania. Z jednej strony bowiem łatwo jest je obalić, podając podobne przykłady z kompletnie różnych kręgów kulturowych. Z drugiej natomiast stanowią swego podstawę danej społeczności, będącą równocześnie czynnikiem odróżniającym od innych. Konfucjanizm jest głęboko zakorzeniony w kulturze mieszkańców Korei Południowej. Na przestrzeni wieków etykieta życia społecznego została podporządkowana konfucjańskim wartościom, które po dziś dzień czynnie praktykowane. Nie powinno się umniejszać roli wzorców zachowań wynikających bezpośrednio z danej doktryny, religii bądź myśli filozoficznej. Warto zapoznać się z podstawowymi zasadami, które oddziałują na zachowanie Koreańczyków, co w znacznym stopniu pomoże zrozumieć, jakie pobudki kierowały ludźmi w obliczu tej ogromnej tragedii.
 
Zatonięcie promu Sewol
15 kwietnia 2014 roku z portu Inczhon wypłynął prom Sewol. Na jego pokładzie znajdowało się 476 osóbbyli to głównie uczniowie szkoły średniej wraz ze swoimi nauczycielami. Statek miał dobić do portu u wybrzeży wyspy Czedżu położonej w Cieśninie Koreańskiej. Do katastrofy doszło dzień później, 16 kwietnia. Prom Sewol wywrócił się do góry dnem podczas nagłego zwrotu o 45 stopni w prawo. Istotne jest, w chwili dokonywania manewru kapitana nie było na mostkuza sterem stał niedoświadczony trzeci oficer. Na tym nie kończy się rażąca niekompetencja załogi statku. Kapitan Lee Joon-Seok wydał rozkaz pozostania w kabinach, przy czym sam wraz z całą załogą, opuścił idący na dno statek. Analogiczna sytuacja związana z ucieczką kapitana miała miejsce w 2012 roku, kiedy to włoski statek pasażerski Costa Concordia zatonął. Kapitan Francesco Schettino został okrzyknięty przez opinię międzynarodową mianem tchórza oraz pociągnięty do odpowiedzialności przed sądem. Lee Joon-Seok również stanął przed sądemzostał skazany za nieumyślne spowodowanie śmierci. Kontrowersyjny jest fakt, kapitan wyraził ogromny żal z powodu śmierci pasażerów, jednak zaznaczył, nie czuje się on odpowiedzialny za zatonięcie statku. Dodatkowo na kapitanie ciąży zarzut, że do ostatniej chwili zwlekał z ewakuacją pasażerów, którzy de facto byli pod jego opieką.
 
Hipotezy o zatonięcia statku
Koreańscy śledczy doszukują się przyczyn tragedii w przekroczeniu ładowności promu. Otóż do opinii publicznej podano informację, jako właściciel firmy Chonghaejin Marine Co. Ltd. Kim Han Sik zlecił przebudowę promu celem zwiększenia jego pojemności. Modernizacja odbyła się zgodnie z prawem. Pojawiły się spekulacje, że podejrzewany o korupcję przedsiębiorca dopuścił się kolejnej przebudowy, której legalność pozostawia wiele do życzenia. Dodatkowo Kim Han Sik, zgodnie z przeświadczeniem prokuratury, doskonale zdawał sobie sprawę, że Sewol jest przeładowany, a mimo wszystko nie zareagował i pozwolił jednostce wypłynąć na morze.  

Zachodni świat dopatruje się przyczyny tragedii w konfucjańskim systemie wartości. Dzielną nas ogromne różnice kulturowe, których nie sposób niejednokrotnie zrozumieć. Pewne wzorce zachowań dla nas, Europejczyków tak rażące i niewyobrażalne, zastanawiamy się, w jaki sposób dana społeczność jest w stanie funkcjonować. Nie nam jest oceniać, jaką postawę przyjmują Koreańczycy, nie mamy prawa ingerować w ich kulturę. Możemy jednak ustosunkować się do czynników, które bezpośrednio przyczyniły się do ogromu tragedii, jaką było zatonięcie promu Sewol. Zwrócić uwagę na pewne oczywistości, które dla Koreańczyków zdają się być czymś tak naturalnym, nie dopatrują się w nich potencjalnych przyczyn zatonięcia statku.
 
Koreański system wartości
Wśród głosów doszukujących się winy wartości konfucjańskich w rozmiarze tragedii wymienia się przede wszystkim takie jak bezgraniczne posłuszeństwo, kolektywizm, silnie zhierarchizowane społeczeństwo oraz niebezpośrednio związane z konfucjanizmem zachowanie twarzy.
Posłuszeństwo
Wywodzi się ono z trzech fundamentalnych zasad konfucjańskich, które mówią o relacjach między ojcem (rodzicami) a synem (dziećmi), mężem a żoną oraz starszym i młodszym. Co więcej relacja między ojcem a synem rozszerzana jest na relacje władca-poddani, w których osoba panująca jest uważana za ojca narodu, w myśl konfucjańskiej nauki o narodzie jako jednej wielkiej rodzinie. W teorii syn/poddany/osoba młodsza powinna wyrażać się z szacunkiem do ojca/władcy/osoby starszej, gdyż uważani oni za bardziej doświadczonych, posiadających większą wiedzę, przez co należy im się posłuszeństwo. W zamian za to ojciec/władca/osoba starsza powinna okazywać dobroć i opiekować się ludźmi będącymi pod jej zwierzchnictwem. Z biegiem lat w Korei relacje te uległy wypaczeniu. Od młodych ludzi oczekiwano bezspornej lojalności i posłuszeństwa, nawet jeśli osoba starsza nie miała racji i zachowywała się despotycznie. Doprowadziło to także doprzywilejuzrzucania na podwładnych własnych zadań i wykorzystywania swojego statusu, nie respektując drugiej strony tej zależności.
Kolektywizm
Narodom azjatyckim z góry przypisuje się tożsamość kolektywną. Nauki Konfucjusza, mówiące o kraju jako paternalistycznym organizmie, którego podstawą jest rodzina, idealnie wpisują się w myśl Wschodu. Koreańczycy skorzy do poświęceń dla dobra ogółu, gotowi zrezygnować z własnych praw czy przywilejów dla dobra większości. W organizmie, jakim jest państwo, każdy ma do spełnienia swoją rolę tak, by nie zaburzać harmonii, gdyż to właśnie uzyskanie społecznej harmonii między interesami własnymi, rodziną, społeczeństwem w końcu całym narodem jest celem, do którego dążą konfucjaniści. Wymóg zachowania wewnętrznej harmonii na każdym etapie stosunków społecznych powoduje, że podwładni często próbują załatwiać sprawy nie będące w ich kompetencji albo wykraczające poza ich kwalifikacje tylko po to, by tej harmonii nie burzyć.
Hierarchizacja społeczeństwa
Hierarchiczność społeczeństwa wynika z trzech zasad, jakimi charakteryzowało się społeczeństwo koreańskie za czasów praktykowania konfucjanizmu: podziałem na klasy społeczne, do których przypisywano ludzi poprzez zawód jaki wykonywali i urodzenie, utrzymywaniem tradycyjnej roli kobiety (żona powinna słuchać męża, wychowywać dzieci i zajmować się domem) oraz przybliżonymi wcześniej Trzema Fundamentalnymi Zasadami. Postrzeganie współobywateli przez pryzmat tych zasad spowodowało, że dla przeciętnego Koreańczyka podstawową wiedzą o drugiej osobie jest jej zawód, płeć i wiek. Dopiero znając te trzymierniki w stanie umiejscowić siebie jak i swoją wagę w relacjach z drugą osobą oraz wybrać odpowiedni sposób zwracania się. Powszechne stosowanie zwrotów, które zawierają w sobie od razu status, wiek lub płeć adresata, np. Noona (młodszych chłopak do starszej dziewczyny), Sunbae (osoba młodsza lub niższa stażem do osoby niewiele starszej lub dłuższej stażem), pokazuje jak wielką wagę Koreańczycy przywiązują do odpowiedniego zaznaczenia statusu osoby z którą rozmawiają. Takie działania mocno hierarchizują społeczeństwo, umniejszając rolę niektórych grup społecznych, nie pozwalając na ich rozwój, wypowiedzenie swojego zdania czy wejście w dany zakres działania. Rywalizacja pomiędzy grupami prowadzi do braku wymiany informacji na różnych szczeblach i braku współpracy.
Zachowanie twarzy
Na koniec prawdopodobnie najważniejsza zasada, determinująca większość działań osób pochodzenia azjatyckiego. Poniekąd łączy się z konfucjanizmem, ale w bardzo ogólny sposób jako nie pozwolenie na pokazanie słabości ducha, którego w konfucjanizmie trzeba wspierać postępując według cnót konfucjańskich. Zachowanie twarzy to pojęcie większe, niż konfucjańskie pokazywanie, że kroczy się drogą dobra. Jest to zachowanie godności, honoru, dobrej reputacji za wszelką cenę. Nawet jeśli nie znamy na coś odpowiedzi albo nie umiemy sobie z czymś sami poradzić, to nie możemy tego okazać, ponieważ utracilibyśmy twarz, na co żaden Koreańczyk nie może sobie pozwolić, gdyż równa się to z największą hańbą.

Szukanie winnych
Niektórzy zastanawiają się, czy jedna z podstawowych zasad koreańskiego konfucjanizmu jaką jest posłuszeństwo względem osób starszych, faktycznie mogła być przyczyną śmierci ponad 300 osób. Patrząc na nagranie jednej z ofiar tragedii, nie można całkowicie wykluczyć tej hipotezy. Na filmie widać co działo się pod pokładem tonącego statku. Mimo mocnego przechylenia, z głośników cały czas słychać było polecenie, aby pasażerowie pozostali na swoich miejscach. I tak też zrobiła większość z nich. Ich decyzja, która mogła wynikać z przekonania, że nie kwestionuje się zdania osoby stojącej wyżej w hierarchii, stała się głównym argumentem osób obarczających koreańską kulturę o śmierć pasażerów Sewolu. W końcu ocaleli tylko ci, którzy nie zastosowali się do poleceń. Wiele osób twierdzi, że gdyby to byli obywatele innego państwa, wychowani w innej kulturze, z pewnością zignorowaliby rozkazy załogi i próbowaliby wydostać się ze statku.

Jeżeli dokładniej przyjrzymy się akcji ratunkowej południowokoreańskiego promu, można stwierdzić, że oprócz bezwzględnego posłuszeństwa wobec władzy mogła zawinić jeszcze jedna, charakterystyczna dla konfucjańskich nauk zasada. Otóż informacja o tonięciu statku została przekazana najbliższej stacji znajdującej się w Jindo przez kapitana Lee Joon-Seok jeszcze przed godziną 9 rano. Dlaczego więc decyzję o ewakuacji wydano dopiero o godzinie 9:40? Niezdecydowanie osób upoważnionych do wszczęcia akcji ratunkowej spowodowało, że przez 40 min nie podjęto żadnej decyzji. Uważa się, że gdyby odpowiednie działania były podjęte zaraz po tym, jak 69-letni kapitan powiadomił stację o problemach, można by było w tym czasie uratować wszystkich pasażerów. Kontrowersje wzbudza również fakt, o pomoc w ewakuacji nie poproszono służby kontroli ruchu statków w Jindo, ale znajdującą się 50 mil dale stację w Jeju. Uważa się, że decyzję podjęto, gdyż zgodnie z koreańskim przekonaniem, władz nie informuje się o złej sytuacji. Osoby na niższym szczeblu najpierw same starają się znaleźć rozwiązanie problemu zanim zwrócą się o pomoc do przełożonych. Prośba o pomoc skierowana do stacji w Jindio, mogła by zwrócić uwagę władz. Według niektórych, odpowiada za to konfucjańska nauka, nakazująca Koreańczykom zachować twarz w każdej sytuacji. Duma nie pozwoliła też na przekazanie mediom prawdziwych faktów o problemach na promie. W okolicach godziny 10 pojawiły się pierwsze informacje dotyczące statku. Obywatele zostali powiadomieni o jego zatonięciu, ale zostali również zapewni, że uratowano wszystkich pasażerów. Kiedy sprawa wyszła na jaw, rodziny ofiar oskarżyły media o opóźnienie akcji ratunkowej. Uważa się, że gdyby przepływ informacji był sprawniejszy, a doniesienia zgodne z prawdą, można było uratować więcej osób.
Wydaje się, że władze próbowały zachować twarz, nawet po ujawnieniu skali tragedii. Pojawiły się bowiem doniesienia o wynajętych aktorach, którzy, udając krewnych ofiar, pochlebnie wypowiadali się o działaniach rządu i zorganizowanej akcji ratunkowej. Jednak to właśnie rząd rodziny ofiar obwiniają najbardziej . Twierdzą, że to właśnie nieudolność władz była powodem śmierci 302 osób. Według nich akcja ratunkowa była prowadzona zbyt wolno a informacje, które otrzymywali były niedokładne. Cała złość i frustracja rodzin skupiła się na południowokoreańskim rządzie. Zrozpaczeni rodzice zorganizowali również protesty przeciwko działaniom władzy.

To nie przez kulturę są takie katastrofy…
Pojawia się wiele krytycznych opinii na temat obarczania winą za tragedię południowokoreański system wartości. Niektórzy twierdzą, że zastosowanie się pasażerów statku do rozkazów załogi, nie ma nic wspólnego z naukami Konfucjusza. W obliczu zagrożenia każdy ufa, że decyzje podjęte przez opiekunów właściwe i należy je respektować. Dlaczego więc grupa nastolatków, słysząc powtarzający się przez głośnik rozkaz, aby pozostać na miejscach, miałaby zignorować polecenie, które, jak wierzyli, miało zapewnić im bezpieczeństwo?
 
Innym argumentem na brak ingerencji konfucjanizmu w tragedię promu jest fakt, kapitan zszedł z pokładu, pozostawiają na statku swoich podopiecznych. Nie jest to zgodne z zasadą koreańskiego systemu wartości jakim jaką jest kolektywizm, w myśl którego 69-letni mężczyzna nie powinien opuszczać pasażerów statku, za których był odpowiedzialny. Niektórzy uważają nawet, że kolektywna tożsamość pomogła uratować wiele osób. Przykładem jest choćby Park Ji Young, która mimo sama nie nosiła kamizelki ratunkowej, dopilnowała, aby wszyscy z trzeciego i czwartego piętra mieli je na sobie. Zanim zginęła pomogła wydostać się ze statku wielu osobom. Na uhonorowanie zasługuje także Jeong Cha Woong,  który celem ratowania innym wskoczył do wody, wcześniej oddając kamizelkę ratunkową swojemu koledze.
 
Jak widać nie można jednoznacznie przypisać wartościom konfucjańskim winy za tragedię, ale nie można też ich całkowicie zignorować. Przede wszystkim sami Koreańczycy zauważyli, że w zachowaniu dziecicoś było nie taki zaczęli domagać się zmian. Ciężko jednak określić jak wyobrażają sobie zmianę zakorzenionego od pokoleń systemu, na którym prawie nieświadomie opierają swój sposób myślenia. Na dzień dzisiejszy społeczeństwo jest złe i rozgoryczone, skupiając swój gniew głównie na ekipie rządzącej, co spowodowało rezygnację premiera (jeszcze nie przyjętą przez panią prezydent) i przeprosiny prezydent Park Geun Hye. Ze łzami w oczach przepraszała za niedopełnienie swoich obowiązków jakoosoby odpowiedzialnej za życie i bezpieczeństwo swoich obywatelioraz zapowiedziała, żedoprowadzi do zamknięcia każdej korporacji narażającej na szwank życie niewinnych ludzi. Rozgniewanego narodu to jednak nie uspokoiło, gdyż tragedia uwydatniła nie tylko błędy w zachowaniu bezpieczeństwa, ale także niekwestionowane posłuszeństwo przy braku wewnętrznej odpowiedzialności drugiej strony tak dobrze im znanych zależności.

Wnioski:
  1. nie można dokładnie określić roli, jaką odgrywały wartości konfucjańskie, którymi naturalnie kierują się Koreańczycy, w rozmiarze tej tragedii, gdyż nie każdy człowiek kieruje się nimi w takim samym stopniu,
  2. społeczeństwo samo zauważyło, że niektóre wartości mogły mieć wpływ na rozmiar tragedii, ale nie należy zapominać, iż inne z nich pomogły uratować się najmłodszym i słabszym bezsilność, wynikająca z niemożności efektywnego obwiniania zasad stanowiących podstawę myślenia społeczeństwa, kieruje złość Koreańczyków w stronę osób u władzy i zaburza równowagę poprzez kwestionowanie własnego systemu wartości,
  3. rząd obecnie zapowiada zmiany w zabezpieczeniach i walkę z korupcją, ale fala żałoby i złości jeszcze nie opadła, więc na razie nie wiadomo czy spełni swoje obietnice

-----------------
Opr. Paulina Wójcik, Martyna Szymczyk oraz Sylwia Mielowska (III rok, stosunki międzynarodowe)



9 komentarzy:

  1. Wydaje mi się, że nie do końca warto w sprawę promu Sewol mieszać kwestię koreańskiej kultury. Pewnie jest trochę racji w zauważeniu, że w jakiś sposób koreańska obyczajowość wpłynęła na to jak potoczyła się sytuacja na tonącym promie i jak tragicznie się skończyła. W gruncie rzeczy, kwestie kulturowe da się jednak w jakiś sposób podpiąć pod każdą tego typu sytuację i w każdym innym kraju, dlatego wysuwanie roli konfucjanizmu w tym wypadku na pierwszy plan i demonizowanie go jest moim zdaniem mocno na wyrost. Chciałabym też zauważyć, że południowokoreańska młodzież nie jest jakąś bezkrytyczną grupą zakładników wartości konfucjańskich i w ludziach młodych zdecydowanie widać mniejsze przywiązanie do tradycji, w tym również kwestia szacunku do starszych czy wyższych rangą nieco traci na sile. Polecam przyjrzeć się chociażby ostatnim wyborom prezydenckim w Korei Południowej, gdzie ludzie młodzi stali w silnej opozycji do starszego pokolenia i dość mocno eksponowali swoje niezadowolenie z poglądów starszych, totalnie nie zgadzając się z nimi. Nie neguję tego, że konfucjanizm zawsze w jakiś sposób będzie obecny w świadomości Koreańczyków, ale nie można wszystkich tradycyjnych wartości przekładać na rzeczywistość tak bezkrytycznie, bo patrząc na to z jakimi problemami społecznymi boryka się aktualnie Korea Południowa, widać że młodzi ludzie w bardziej liberalny sposób traktują te zasady. Czy gdyby szacunek dla starszych był dla nich tak nienaruszalną zasadą to mielibyśmy w Korei tak duży problem z biedą wśród ludzi w podeszłym wieku? Konfucjanizm dyktuje, że rodzicami na starość powinny opiekować się dzieci, a jednak tego nie robią i wielu z tych, którzy budowali gospodarczą potęgę kraju 50 lat temu, teraz ledwo wiąże koniec z końcem. Ba, na przestrzeni ostatnich kilku lat przekonanie wśród ludzi młodych o tym, że ich obowiązkiem jest opieka nad rodzicami spadło z 90% do bodajże ok. 30 czy 40%. Dlatego w moim odczuciu nie do końca trafiony jest argument o tym, że młodzież na promie bezkrytycznie słuchała komunikatów, aby pozostać na pokładzie, ze względu na hierarchię. Czy faktycznie tak dziwnym jest to, że ludzie na statku pozostali na pokładzie, bo takie komunikaty płynęły od załogi? Wydaje mi się, że dość naturalne w sytuacji zagrożenia jest to, że należy stosować się do instrukcji tych, którzy teoretycznie znają się na rzeczy i wiedzą co robią. Problem tkwił w tym, że kapitan i załoga (oczywiście nie cała, bo wiemy, że były wyjątki) wykazali się niekompetencją czy też zwykłą ignorancją w obliczu zagrożenia i nie podjęto działań odpowiednich, by uratować pasażerów, a samym pasażerom nie przekazano odpowiednich informacji na temat tego, jak się zachować w sytuacji zagrożenia życia. Dlatego skłaniałabym się bardziej ku zaniedbaniom w tym, w jakim stopniu przywiązuje się uwagę w Korei do kwestii bezpieczeństwa. Co do obietnic pani prezydent Park to pewnie czas pokaże w jakim stopniu zostaną spełnione, bo jak do tej pory w kwestii polityki wewnętrznej z wielu obietnic składanych podczas kampanii wyborczej w 2012 roku musiała się wycofać, bądź przesunąć ich wykonanie. Kto wie czy i teraz nie skończy się na słowach, szczególnie, że kwestia firmy, do której należał prom kojarzy mi się z kwestią chaeboli, z którymi Koreańczycy mają spory problem, bo przez ich bezkarność i nadużywanie swojej silnej pozycji na rynku brakuje miejsc pracy, szczególnie wśród ludzi młodych. Hasła walki z korupcją i ukrócenia samowolki konglomeratów padały już wielokrotnie, ale niewiele się zmieniło i wydaje się, że w sytuacji kiedy Park Geun-hye rządzi krajem, tym bardziej mało kto wierzy w to, że rozprawi się ona z przekrętami właścicieli wielkich firm, bo ludzie pamiętają kto stworzył ich potęgę - jej ojciec. Plus na jej niekorzyść działa też fakt, że jest z partii Saenuri, która generalnie zawsze była aż nazbyt pobłażliwa w stosunku do chaeboli, a szczególnie rażące poparcie dla nich wyrażał poprzednik Park, Lee Myung-bak. Zdecydowanie trzeba jednak coś zrobić z nagminnymi zaniedbaniami w kwestii bezpieczeństwa, które narażają życie niewinnych ludzi

    OdpowiedzUsuń
  2. 19 maja br. Sekretariat Komitetu ds. Pokojowego Zjednoczenia Korei wydał oświadczenie, w którym podano wyjaśnienie, co tak naprawdę było przyczyną katastrofy i kogo można uznać za winnego tragedii. Według oświadczenia, katastrofa promu Sewol była nieuniknionym wynikiem „reakcyjnego i skorumpowanego systemu społecznego” w Korei, gdzie pogoń za pieniędzmi jest ważniejsza od ludzkiego życia.
    Otóż, prom liczył sobie ponad dwadzieścia lat. Grupa ludzi powiązanych z prezydent Park Geun Hye kupiła statek za bezcen, a mając na celu jedynie szybkie wzbogacenie się, zwiększyła pojemność promu, naruszając przy tym normy bezpieczeństwa i równowagi, bez przeprowadzenia odpowiednich pomiarów, napraw czy remontów. Mimo, że powiększono liczbę osób, które statek mógł transportować, niestety, nie rozbudowano sekcji ratowniczej (na pokładzie nie znajdowała się odpowiednia ilość szalup czy kamizelek ratunkowych). Co więcej, oprócz tego, że kapitan dawno powinien być na emeryturze, nie było odpowiednio wykwalifikowany, podobnie do reszty załogi. Zatrudnieni zostali na czas tymczasowy, na okres od 6 miesięcy do roku.
    Jak wspomniane w notatce, jedną z przyczyn śmierci tak wielu osób była również opóźniona akcja ratownicza. Mimo, że woda zalała cały statek dopiero po dwóch godzinach, pomoc nie zdołała do wszystkich potrzebujących dotrzeć. Co więcej, katastrofa nie przydarzyła się na głębokich wodach oceanicznych, a na płytszych wodach w pobliżu wysp. Gdyby odpowiednio pokierować ratunkiem, ocalałoby więcej, niż 179 osób z 470. Ratownicy przyznali, że akcja była dla nich za bardzo niebezpieczna z powodu ograniczone widoczności i dużych fal. Zajęli się ratowaniem załogi wraz z kapitanem-tchórzem, nie myśląc w ogóle o tych uwięzionych na pokładzie. Straszne jest to, że nawet po trzech dniach nie dopłynęli do kabin pasażerskich, gdzie czekali uczniowie, ufający poleceniom kapitana, by pozostać cierpliwie na miejscu.
    Prezydent Korei pojawiła się w centrali ds. radzenia sobie z katastrofą po upływie ośmiu godzin. Nie była świadoma rozmiaru tragedii, co bardzo zdenerwowało zasmucone społeczeństwo. Aby w jakiś sposób rozładować napięcie społeczne, Park Geun Hye, w myśl ukarania winnych nieszczęścia, których zaniedbania są zagrożeniem dla bezpieczeństwa publicznego, nakazała premierowi dymisję, a straży przybrzeżnej rozwiązanie. Prezydent zapowiedziała również przeprowadzenie reform, by poprawić standardy bezpieczeństwa. Sama głowa państwa stwierdziła, że całą odpowiedzialność za dramat ponosi właśnie straż przybrzeżna, bo to od niej wyszła tak spóźniona decyzja o akcji ratowniczej. Park Geun Hye chce rozdzielić obowiązki straży między krajową agencję bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego (która jeszcze nie istnieje, a w którą już powątpiewają eksperci) oraz policję.
    Warto dodać, że notowania pani Prezydent znacznie zmalały od momentu zatonięcia promu. Jest krytykowana łącznie z rządem za późno podjętą i nieskuteczną akcję ratunkową. Wskaźniki poparcia spadły o 20% z 70% przed katastrofą. Co więcej, 22 maja br., wg internetowej gazety Minjok Thongsin, koreańskie kobiety w 38 miastach w USA propagują w kraju zrzucenie odpowiedzialności za nieszczęście na panią prezydent. Żądają również jej ustąpienia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Katastrofa koreańskiego promu Sewol jest kwestią dyskusyjną. Wielu ludzi na świecie nie potrafi zrozumieć postepowania Koreańczyków w obliczu tragedii, którzy działali zgodnie z wyznawanymi przez nich wartościami konfucjańskimi. Pokazuje to wyraźnie różnice kulturowe występujące pomiędzy społeczeństwami zachodnimi a wschodnimi.
    Zachowanie kapitana podczas katastrofy, kiedy to opuścił statek wraz ze znajdującymi się tam pasażerami, za których był odpowiedzialny, budzi ogromne oburzenie. Co prawda wyraził żal z powodu śmierci pasażerów, jednakże stwierdził, że nie czuje się odpowiedzialny za zatonięcie statku.
    Pewnym jest, że gdyby akcja ratunkowa przybyła wcześniej rozmiar tragedii nie byłby tak duży. Ogromnym błędem było zwlekanie z decyzją rozpoczęcia akcji ratunkowej. Po zaistniałej tragedii Koreańczycy domagają się zmian. Smutny jest fakt, że musi dojść do tak strasznej katastrofy aby zaczęto zauważać nieprawidłowości i wprowadzać zmiany.

    OdpowiedzUsuń
  4. Katastrofa promu Sewol pokazała że zarządzanie w sytuacjach kryzysowych to dziedzina ciągle traktowana „po macoszemu”. Oczywiście nie jest to jedynie problem koreański. Chociaż można zastanawiać się nad zachowaniem pasażerów, którzy w obliczu tak dużego zagrożenia nie kierowali się zdrowym rozsądkiem i naturalnymi odruchami ludzkimi, a przestrzegali komunikatów i zaleceń personelu ( które w pewnym momencie musiały już brzmieć absurdalnie), to zatrważający jest fakt że zarówno załoga jak i grupy ratunkowe były kompletnie nieprzygotowane na takie zdarzenia. Zapewne powodem tego było zjawisko „automatycznego podbijania dokumentów” przez urzędników odpowiedzialnych za szkolenia. Jak już wskazała strona rządowa głównym powodem takich działań była korupcja i należy zgodzić się z poprzednimi komentarzami, że musiało dojść do tak dużej tragedii by rządzący tym krajem zauważyli ten problem. Pozostaje pytanie czy nie widzieli, czy nie chcieli widzieć? Synchronizacja działań ratunkowych też pozostawiała wiele do życzenia, ale doniesienia o możliwych sterowanych wypowiedziach prezentowanych przez (podszywających się za krewnych ofiar) aktorów są chyba jeszcze bardziej przerażające. Gdyby te oskarżenia się potwierdziły, oznaczałoby to że propaganda pomimo rzekomego „cywilizowania się Świata” wciąż góruje nad etyką i zdrowym rozsądkiem…

    OdpowiedzUsuń
  5. Katastrofa statku Sewol to idealny przykład tego, że dla większości właścicieli – przedsiębiorców liczy się przede wszystkim zysk aniżeli zapewnienie bezpieczeństwa swoim klientom. Niestety stawianie na piedestale pieniędzy niż życia ludzi może prowadzić to tego typu tragedii. Według mnie powodem tejże katastrofy nie był koreański system wartości a chęć maksymalizacji zysku - przebudowa statku oraz przewóz trzy razy większej ilości ładunków niż zalecana masa (transportowano wówczas 3 606 tonami towarów i samochodów). Trafnie zauważono w artykule, iż ta sytuacja wydaje się analogiczna do katastrofy włoskiego promu Costa Concordia. Obowiązkiem kapitana jest pozostać na statku i udzielić pomocy pasażerom, jednakże zarówno kapitan promu Sewol jak i Costa Concordia, zdecydował się uciec z pokładu, mimo iż znajdowały się na nim setki osób. Ponadto liczba ofiar byłaby mniejsza gdyby w sposób prawidłowy została przeprowadzona akcja ratunkowa, chociażby szybsza reakcja i działanie bezpośrednio po tragedii. Zgodnie z informacjami z maja kapitan i trzech członków załogi zostało oskarżonych o nieumyślne spowodowani utraty życia a jedenastu innym postawiono zarzut niedbalstwa. Należy się zastanowić czy rzeczywiście te dwie katastrofy przyczynią się do zmian…? W tym momencie ciężko jest udzielić odpowiedzi na to pytanie, pozostaje nam czekać i zobaczyć co przyniesie przyszłość.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zagadnienie udowadniania kulturą tragedii ma swoją pewną akademicką tradycję. Podobnie próbuje się omawiać zagadnienie kary śmierci. W ten sposób usprawiedliwia się braki w spójności systemów etc. Czy w przypadku katastrofy promu kultura była znaczącym przyczynkiem do takiej tragedii? Trudno to udowadniać. Łatwo taką tezę podważyć, bo to końca empirycznie nie wiemy co było decydującą przyczyną? Taka wątpliwość w notatce się znalazła. W tym wypadku jest potrzebna głębsza wiedza na temat systemów filozoficznych Azji Wschodniej - przecież nie tylko konfucjanizm jest tu wiodący. Azja Wschodnia jest synkretyczna, dużo bardziej wielowymiarowa niż chrześcijańska Europa. W naszym kręgu cywilizacyjnym taką tezę pewnie łatwiej byłoby udowodnić...

    OdpowiedzUsuń
  7. Koreański system wartości jest wyznacznikiem idei postępowania społeczeństwa koreańskiego. Wiele cech systemu można zrozumieć w pozytywnym odcieniu np: szacunek do starszych, poczucie dumy, obowiązek radzenia sobie z problemami. Jednak katastrofa promu Sewol, uwydatniła negatywne oddziaływanie niektórych wzorców konfucjańskich. Bezgraniczne posłuszeństwo, uhierarchizowanie oraz nadmierne poczucie honoru, może doprowadzić do katastrofy i śmierci niewinnych osób. Powinien być jasno określony schemat podejmowania decyzji w sytuacji niebezpieczeństwa ludzkiego życia, kiedy osoba wyżej stopniem (w tej sytuacji kapitan) odpowiada za swoich podopiecznych. Rząd powinien zmienić podejście do otrzymywania negatywnych informacji, ponieważ to władza powinna być najmądrzejszą instancją rozwiązującą problemy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie ma w tym wszechświecie, w którym żyjemy (a może to wszystko dzieje się w mojej głowie?) takiej możliwości, ażeby winą za śmierć 276 osób obarczyć zasady, w wierze których zostały wychowane. Gdyby tak, musielibyśmy postawić przed sądem ich rodziców, dziadków, przodków i oskarżyć o masowe morderstwo. Głupie? Głupie.
    Trzeba jednak przyznać, że uwięzionym na statku osobom, bezgraniczne posłuszeństwo wcale nie przyczyniło się do uratowania kogokolwiek z nich. Podobnie jak kierownikom rejsu, kapitanowi czy też ludziom odpowiedzialnym za sprawdzenie stanu promu przed opuszczeniem portu – okazuje się, że przestrzeganie zasad również tym osobom nie pomogło w odpowiednim oszacowaniu wagi przewożonego ładunku. Czyżby nie zachowali posłuszeństwa wobec ludzi, którzy ustalają przepisy ładowności? Najwyraźniej. Wygląda na to, że przeładunek był celowy. Ups, no jednak. $ vs. Zasady – do przerwy 1:0.
    Zastanówmy się jaką rolę spełniłby koreański system wychowania, gdyby jednocześnie służby ratownicze, jak i załoga statku postępowali zgodnie z protokołem. Otóż posłuszni Azjaci w trymiga opuściliby pokład i do dzisiaj nikt by się nie przejął losem kilku kontenerów spoczywających na dnie oceanu i o sprawie już nikt by nie pamiętał. Ludzie uwięzieni pod pokładem byli pewni, że pomoc nadejdzie lada moment, a pozostanie na miejscu jedynie przyspieszy ewakuację promu. Jeśli już, to strach ich sparaliżował, a nie spuścizna po Konfucjuszu.
    Korea powinna się szybko otrząsnąć, ale mieć w pamięci to wydarzenie. Wyciągnąć wnioski, szkolić osoby na których ciąży duża odpowiedzialność. Zmienić przepisy na surowsze, kontrolować, kontrolować i jeszcze raz kontrolować. Tak, aby za jakiś czas nie okazało się, że ci wszyscy ludzie, zginęli na marne.

    OdpowiedzUsuń
  9. Oddzieliłbym katastrofę promu od sposobu wychowywania dzieci w Korei i koreański system wartości. Jak się okazało instynkt samozachowawczy zadziałał w kapitanie statku, który wiedząc co się szykuje po cichu czmychnął. A wychowywany był podejrzewam jeszcze bardziej restrykcyjnie niż większość ofiar. Inną sprawą jest że postąpił jak ostatni tchórz i powinien za to zostać surowo ukarany. Zachowanie twarzy, tak ponoć istotne dla Koreańczyka, w chwili zagrożenia życia okazało się nic nie warte. Więc przyczyna "światopoglądowa" podawana jako przyczyna tragedii jest dla mnie teorią którą nie da się obronić. Zawiniła załoga która była kompletnie nieprzygotowana do sytuacji kryzysowej i zajęła się ratowaniem tylko swojego życia, zamiast tych, za których byli odpowiedzialni. Tchórzostwo i nieodpowiedzialność zdarzają się bez względy na szerokość geograficzną i sposób wychowania (Przykład włoski). Zachowanie władz i wynajmowanie aktorów aby poprawić swoje notowania zakrawa o farsę... Dla mnie władze nie powinny czuć się odpowiedzialne temu zajściu bo to nie ani Pan Premier ani Pani Prezydent dowodzili akcją ratunkową, ani nie przeciążyli statku ponad miarę. Ukarana powinna być załoga i właściciel statku który naraził na niebezpieczeństwo pasażerów statku. A karę w mojej ocenie należałoby zastosować do adekwatną do krzywd jakie doznały rodziny ofiar.

    OdpowiedzUsuń